Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-10-2020, 15:31   #11
Rahaela
 
Rahaela's Avatar
 
Reputacja: 1 Rahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputację
Karawana Silasa Gribb ponwonie ruszyła w drogę, tocząc się udeptanym traktem do miasteczka. Po prawej stronie biegła rzeka, a zaraz za nią na wzniesieniu ukazał się duży bogaty dwór. Kilometr za dworem zza lasu wyrosła wielka wieża pnąca się śmiało ku chmurom. Po kilku minutach jazdy po lewej stronie ukazała się farma z bydłem krążącym przy ogrodzeniu. Jadąc dalej drogą ukazała się następna farma otoczona rosnącymi licznie zbożami. Parę metrów później ukazał się w końcu kamienny most, a wraz z nim za drzew wyrosło miasteczko Belhaim. Rzeka Verduran Fork rozdzielała się przy mieście na kształt krzywego widelca z dwoma ząbkami otaczając miasto z trzech stron, które sprawiało wrażenie osadzonego na wyspie. Pierwszym zabudowaniem po drugiej stronie mostu okazał się wielki zajazd o nazwie Wise Piper. Naprzeciwko niego stał podstarzały garnizon ze strażnikami czujnie przyglądającymi się wjeżdżającej karawanie.

Grupka strażników ruszyła spod garnizonu na środek placu wymuszając zatrzymanie się pierwszego wozu. Starszy strażnik z siwiejącym długim wąsem podszedł do wozu
- Cel podróży i zawartość wozów?
– Wiozę towary na handel do Cassomir, w przerwie na odpoczynek w Belhaim pragnę również zaoferować moje dobra dobrym mieszkańcom tego miasta. Najlepsze narzędzia, tkaniny oraz barwniki jakie może zaoferować Taldor. – Silas skłonił się lekko, prezentując się jako skromny i grzeczny handlarz.
Strażnik wzruszył ramionami – Jeśli chcecie zostać w Belhaim to musicie wpierw uzyskać zgodę szeryfa. – Wskazał włócznią na Silasa, a następnie na pobliski budynek garnizonu.
- Oczywiście, już idę wszystko załatwić. – Silas pośpieszył do budynku wydając po drodze kilka rozkazów do zatrzymania powozów przy sobie. Sześciu strażników powoli okrążyło wozy przyglądając się wystającym towarom i strażnikom karawany. Mijały minuty w bezruchu, znudzone spojrzenia kilku strażników wirowały coraz jawniej i częściej od Kary, do czujki w pierwszym wozie i z powrotem na paladynkę. W końcu trzasnęły drzwi od strażnicy, z których wyszedł krzepki, mocno siwiejący mężczyzna w asyście czterech strażników z kuszami. W cieniu mężczyzny szedł szczerzący się chytrze Sillas.




- Jestem szeryfem Belhaim, nazywam się Hodd, a wasza czwórka zostaje aresztowana. Jeśli ktoś się sprzeciwi aresztowaniu zostaje winnym bez potrzeby przesłuchania. – Mężczyzna wyjął miecz wskazując na Kairosa, Darvana, Karę i Zotara. Czterech strażników wzięło was na cel kuszami, pozostali okrążyli wozy na których jechaliście podsuwając pod wasze gardła włócznie. Potężnie zbudowany szeryf obrał Zotara na cel swojego ostrza widząc w nim największe zagrożenie, miecz zawisł tuż pod podbródkiem półorka.
-Dziękuję szeryfie, ci ludzie naprawdę narazili mnie na wielkie szkody i straty, uważajcie na tego elfa, ten elf wyczarował stado wilków i chcieli wyłudzić ode mnie dodatkowe pieniądze za ochronę. – Silas łgał wciąż ukryty za plecami szeryfa, gdy grupka strażników poprowadziła was do wnętrza garnizonu mistrz karawany kontynuował litanię jadu.

Rozbrojono waszą czwórkę z broni i pancerzy, a po chwili wrzucono do dwóch cel przy sobie. Kairosa z Karą do jednej, Darvana z Zotarem do drugiej. Jeden ze strażników stanął u wyjścia na straży. Dobrze zapowiadające się wczesne południe, zakończyło się pomówieniem i aresztowaniem oraz długim oczekiwaniem na przesłuchanie.
 

Ostatnio edytowane przez Rahaela : 24-10-2020 o 15:43.
Rahaela jest offline