Robin Carver
Uśmiechnął się lekko do siebie.No najwyższy czas... to zaczynało się już robić nudne Strzelił do przewróconego gangera. Był bezbronny i leżał. Równie dobrze można powiedzieć, że już nie żyje. Pocisk wyleciał z lufy kałacha. Za nim kolejny. Wszysktie wycelowane w gościa, który jeszcze do niedawna trzymał w łapie MP5. To powinno załatwić sprawę. Jeśli nie, strzela do skutku. Robin lekko przesunął lufę... kolejny strzał, tym razem w tego drugiego za stołem. Przy strzelaniu poruszał się tylko palec wskazujący. I mięśnie twarzy. Uśmiechał się. Carver był po prostu wniebowzięty... |