Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2020, 12:15   #208
Lua Nova
 
Lua Nova's Avatar
 
Reputacja: 1 Lua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputację
Post stworzony wspólnie z Joerem

Aprius 816.M41, Pokład Błysku Cieni

Sala ćwiczeń wypełniona była jasnym światłem świetlówek i zapachem potu. Większość żołnierzy udała się już do swoich kwater. W pomieszczeniu pozostała tylko garstka zapaleńców, którzy urządzili sobie mały sparing, utworzywszy niewielki krąg na samym środku. Z kręgu raz po raz dobiegały wybuchy gromkiego śmiechu, kiedy to dość drobna, ale niesamowicie szybka dziewczyna o ognisto rudych włosach zwinnie unikała ciosów swojego olbrzymiego, ale ociężałego sparingpartnera. Wielki mężczyzna o śniadej karnacji i opalonej na gładko głowie, był już mocno spocony i zdyszany, jego ciosy były zbyt powolne, by dosięgnąć przeciwniczki.

W tym momencie do sali wszedł Tytus. Gwardziści słysząc jego kroki, odwrócili się w jego stronę. Odwróciła się również zaciekawiona dziewczyna. Wielkolud natychmiast to wykorzystał. Chwycił ją wpół i rzucił poza wyznaczony kredą krąg. Ruda wykonała zwinnie salto w powietrzu i zgrabnie wylądowała na podłodze.
- Oszukujesz Farian! - Wykrzyknęła do osiłka.
Mężczyzna prychnął pogardliwie.
- Żołnierz musi zawsze zachować czujność. Na polu bitwy nikt nie będzie się bawił w czyste zagrywki. Przegrałaś Iskra, tym razem ty stawiasz obiad. - Wyszczerzył się do dziewczyny. Ona natomiast wydęła wargi udając urażoną, ale po chwili uśmiechnęła się do łysego. - No niech ci będzie. - Przyznała z ociąganiem. Potem zwróciła się do Nadsternika. - Wszystko przez ciebie przystojniaku. Może mi to wynagrodzisz zabierając mnie na drinka?

Kącik ust Tytusa drgnął w lekki uśmiech, lecz wolną dłonią przygładzając zarost wyraził udawane zastanowienie.
- No nie wiem, stamtąd skąd pochodzę nie ma nagród za drugie miejsca. - mówiąc to jednak przybrał pogodny, pewny siebie wyraz i dodał - Co nie znaczy, że nie można w ramach motywacji uczcić uczestnictwa. Niestety... - pilot wzruszył ramionami pokazując torbę przewieszoną przez ramię - mam wpierw trening do załatwienia, więc może ureguluje dług mmm jutro?

Iskra wydęła wargi z niezadowoleniem.
- Od jutra mam dyżur w zbrojowni, przez kolejne trzy dni. No nic, złapiemy się jakoś. Z którego jesteś oddziału? Nie widziałam cię wcześniej, a na nowego rekruta jesteś za stary. - Uśmiechnęła się figlarnie. - A może potrenujesz ze mna? Jestem bardzo wygimnastykowana. - Tytus usłyszał kilka parsknięć z głębi sali. Łysy wielkolud zwany Farianem podszedł do nadsternika.
- Na twoim miejscu trzymałbym się od tej lisicy z daleka. Ani się obejrzysz, a wyssie z ciebie całą kasę. - Dziewczyna zaprotestowała głośnym prychnięciem, ale dryblas uciszył ją groźnym spojrzeniem. - Miałaś posprzątać składzik. Chyba, że chcesz dostać od Hrabiny kolejny dyżur. - Potem znowu wrócił spojrzeniem do pilota. - Nie jesteś żołnierzem. Nie znam cię. Po co tu przyszedłeś? - Zmarszczył groźnie brwi.

Tytus wyprostował się wykonując poprawny salut. Jednak coś w jego postawie i tonie wskazywało na swobodę i nadmierną pewność siebie.
- Obsługa mostka, sir. - skłamał gładko - Każdy potrzebuje odpowiedniego przygotowania bojowego i oddelegowano mnie w to miejsce. Mój sparingpartner - pilot udał, że rozgląda się po sali i zebranych w niej osobach - zdaje się, jeszcze nie przybył, więc proszę o pozwolenie na poczekanie w tym miejscu, sir.

Farian przyjrzał się Tytusowi podejrzliwie.
- Kto jest twoim sparingpartnerem?

Garlik zrobił zakłopotaną minę, położył torbę na ziemi i udał, że coś w niej szuka. Przede wszystkim ukrywał swój uśmiech.
- Miałem to gdzieś… to był przydział… jestem pewien, że Marika mi gdzieś to zapisała… przyznam, że to pierwszy raz jak mam taki trening odkąd jestem na Błysku. - w końcu poddał się i popatrzył zafrasowany na rozmówcę - Nie mogę znaleźć, ale jestem pewien, że imię zaczynało się na A… Am…. Amelia?

W pomieszczeniu zrobiło się zupełnie cicho. Iskra powoli wycofała się do składziku. Pozostali żołnierze nagle zaczęli interesować się swoimi butami, albo sprzętami gimnastycznymi. Tylko Farian zachował kamienną twarz. Choć kiedy ponownie odezwał się do sternika, jego głos był już grzeczniejszy.
- Mógł pan od razu powiedzieć, że przyszedł pan do pani komandor, sir. Mam nadzieję, że wybaczy nam pan to nieporozumienie, ale mamy rozkazy, pan rozumie… ja zaprowadzę pana do dowódczyni. proszę za mną sir. - Wskazał ręką drzwi po przeciwległej stronie sali.

Tytus rozejrzał się zaintrygowany po obecnych, ale skinął głową w stronę wielkoluda. Odchodząc jednak odwrócił głowę na chwilę w stronę znikającej w składziku rudowłosej uśmiechając się i za pomocą dłoni wskazując gest telefonu.

Dziewczyna puściła do pilota oko i zniknęła w sąsiednim pomieszczeniu. Łysy gwardzista natomiast wyprowadził Tytusa z sali ćwiczeń, minęli kolejną podobną salę i stanęli przed drzwiami na samym jej końcu. Zza drzwi słychać było przytłumiony głos. Nadsternik rozpoznał głos Pierwszej, choć nie słyszał co mówiła. Farian otworzył drzwi i gestem wskazał Tytusowi, by wszedł pierwszy, a następnie sam przeszedł przez drzwi.

Nadsternik znalazł się w małej sali treningowej. Tutaj światło nie było aż tak jaskrawe. Niedaleko drzwi stała Amelia, ubrana była w luźne czarne spodnie, krótki dopasowany top, a włosy miała zaplecione w długi warkocz. Kiedy obaj mężczyźni weszli, demonstrowała właśnie dość skomplikowane ćwiczenie, polegające na wygięciu ciała do tyłu z pozycji kucającej, tak by stworzyć z ciała mostek. jej audytorium, składające się z dzieci w różnym wieku, próbowało ją naśladować, mniej lub bardziej skutecznie. Farian odchrząknął dając znać o swojej obecności.
- Pani komandor, przyszedł ktoś do pani.

Amelia wstała zaskoczona.
- Już ósma? Straciłam poczucie czasu. Farian zabierz dzieci do sali głównej, ich rodzice powinni zaraz je odebrać. Pan nadsternik był umówiony. Przekaż też Tes, że jak skończy sprzątać składzik, ma mi zrobić spis sprzętu. Upewnij się, że wykonała zadanie skrupulatnie inaczej będziesz musiał jej pomóc.- Łysy pobladł i ukradkiem zerknął na pilota.
- Tak jest, pani komandor!

Zrobiło się małe zamieszanie. Dzieci po kolei żegnały się z Amelią, a Farian je wyprowadzał na zewnątrz. W końcu sternik i arcymilitantka zostali na sali sami.

Tytus patrzył jeszcze przez chwile na drzwi w których zniknął korowód.
- Nie wiedziałem, że masz taką rękę do dzieci. Chociaż patrząc po twoich bardziej wyrośniętych podopiecznych pewnie nie powinno mnie to dziwić.

Arcymilitantka wzruszyła ramionami.
- W młodości, jako najstarsza z dzieci, musiałam opiekować się młodszymi. W porównaniu do dzieci szlachty, nasze załogowe, to zdyscyplinowane aniołki. Dzieci potrzebują ruchu, zwłaszcza w tak zamkniętej przestrzeni jak statek. Są wtedy spokojniejsze i szybciej zasypiają, spokojnym snem bez koszmarów. Zwłaszcza kiedy podróżujemy przez osnowę. Zresztą na moich dorosłych podopiecznych też dobrze wpływa porządny wycisk na sali treningowej. Zobaczysz, kiedy z tobą skończę, będziesz dziś spał jak niemowlak. - Puściła do niego łobuzersko oko.

- To byłaby ciekawa odmiana… aczkolwiek niezbyt fortunna dla statku. Ostatnio mamy dużo roboty na mostku...- Garlik rozejrzał się po sali - Będą jeszcze jacyś studenci gotowi zgłębiać tajniki sztuki?

Pierwsza pokręciła przecząco głową.
- Za bardzo byś się rozpraszał. Obawiam się, że moje towarzystwo musi ci wystarczyć. Rozczarowany? - Uśmiechnęła się do sternika zaczepnie.

- Wręcz przeciwnie. - Tytus skłonił się lekko - zawsze byłem wielkim zwolennikiem prywatnych korepetycji, aczkolwiek nigdy nie byłem po tej ich stronie. To może być odświeżające, choć ostrzegam - Tytus uśmiechnął się podstępnie i zawiesił na chwilę głos - starego psa trudno nauczyć nowych sztuczek.

- Dlatego skupimy się na twoich naturalnych predyspozycjach i tym, co już umiesz, jedynie trochę je podrasujemy. - Mrugnęła porozumiewawczo. - Kto wie, może następnym razem ty będziesz mi udzielał korepetycji.

- Wystarczy słowo. Oszczędziłoby mi to poszukiwania okazji, by się odwdzięczyć. - mężczyzna zamyślił się nim dodał - Nie wiem jednak czy moje umiejętności przystoją damie.

Amelia zerknęła na nadsternika z figlarnym uśmiechem.
- Chyba nie sugerujesz, że kobietom nie przystoi pilotowanie statków?

Pilot dał się zaskoczyć, jego oczy zdradzały, że nie miał typowej dla siebie szybkiej riposty. Roześmiał się serdecznie z tego faktu, niezbyt zaniepokojony jak dziwnie musiało to wyglądać.
- Nie, skądże, Korte to wyśmienity sternik. - będąc zapędzony w kozi róg zdecydował się zmienić temat - Od czego zaczniemy? Powinienem się jakoś przygotować czy coś…?

Pani komandor skinęła twierdząco głową.
- Najpierw pomóż mi pozbierać materace, zostawimy sobie cztery na środku sali.

Zajęło im to dłuższą chwilę, ale przygotowali miejsce do ćwiczeń dość sprawnie. Kiedy wszystko było gotowe. Amelia wskazała Tytusowi jeden z materacy.
- Ja jestem już rozgrzana, ale ty powinieneś się najpierw rozruszać. W ramach rozgrzewki możesz trochę potruchtać i wykonać trochę szybkich wymachów i podskoków. Technika dowolna. Ja sobie popatrzę. - Dodała ze śmiechem. - Jak skończysz, to przejdziemy do rozciągania. Muszę sprawdzić jak rozciągnięty jesteś.

Garlik skinął głową i odrzucił swoją torbę na bok. Rozpiął także górę od szarego dresu i rzucił nim w stronę torby także. Był ubrany bardzo luźno, w szary dres i podobnie standardowy bezrękawnik. Zgodnie z instrukcją potruchtał w stronę ściany jednak w trakcie uznał, że nie musi odrzucać takiej okazji.
Zrobił przewrót by szybko wstać i wykonać salto do tyłu, zaraz po tym wracając do zwyczajnego truchtu. Jednak czując lekką adrenalinę, postanowił samemu sprawdzić swoje możliwości.
Nagle przyspieszył wbiegając na ścianę i odbijając się od niej w szczytowym momencie, robiąc salto i lądując na rękach. Samemu lekko zaskoczony, że wciąż potrafił taką sztuczkę odbił się na rękach wracając do pozycji stojącej.
Zdradzając przyspieszony oddech spojrzał na Amelię z satysfakcją, niemniej prędko przybrał zwyczajny półuśmiech i przekręcił głowę pytająco.
- Ta da?

- Nie pajacuj mi tutaj, jeszcze złapie cię skurcz i będę musiała ci udzielić pierwszej pomocy. - Pozorną surowością próbowała zamaskować zaskoczenie. Wiedziała, że Tytus jest zręczny, ale nie sądziła, że do tego stopnia. To może być interesująca lekcja i dla niej i dla niego. W kącikach ust Amelii pojawił się delikatny uśmiech. - Skończyłeś?

Garlika rozczarowała taka reakcja, choć usilnie starał po sobie tego nie poznać, tak samo jak przyspieszonego oddechu.
- Jeszcze chwilka. - cicho odburknął.
Tym razem dosyć standardowo przebiegł się i zrobił parę wymachów sprawdzając czy jego ciało dobrze znosi nagłą zmianę. W końcu przystanął i kiwnął potwierdzająco w stronę instruktorki.

- Teraz się porozciągamy, powinno ci się spodobać. - Pierwsza stanęła naprzeciwko Garlika. - Chciałabym byś wykonał kilka prostych ćwiczeń, bym mogła stwierdzić, jak rozciągnięty i wygimnastykowany jesteś. Zademonstruję o co mi chodzi. - Amelia wykonała serię ćwiczeń rozciągających. Zaczynając od najprostszych i stopniowo podnosząc poprzeczkę. Początkowo były to przeróżne skłony i zgięcia ciała. Nic trudnego. Ale potem kobieta przeszła do trudniejszych ćwiczeń. Najpierw wygięła się do tyłu wyciągając ręce za siebie i dotykając podłogi, tworząc mostek, następnie bez wysiłku podniosła nogi w górę i stanęła na rękach, by znów przechylić nogi w dół i wylądować w pozycji szpagatu na materacu. Podczas wykonywania ćwiczeń i po, jej oddech był ciągle pod kontrolą. Tytus miał wrażenie, że wykonała wszystkie ćwiczenia bez wysiłku. Jej ruchy były pełne lekkości i gracji. Widać było, że jest bardzo rozciągnięta i gibka. Kiedy skończyła, spojrzała na sternika zachęcająco. - Twoja kolej.

Sternik zamrugał oczami zaskoczony, wyrwany nagłym poleceniem. Chrząknięciem zamaskował speszenie i zabrał się do ćwiczeń. Jednak już po chwili widać było, że był rozkojarzony i nie zapamiętał poszczególnych kroków. Gdy doszedł do mostka zadanie okazało się za trudne. Poirytowany czymś co przekraczało jego możliwości w końcu szarpnięciem ciała stanął na jednej ręce i opadł do pozycji tureckiej ciężko oddychając.
- Jest to... bardziej skomplikowane… niż się wydaje.

Amelia skinęła głową twierdząco.
- To wymaga trochę praktyki. Chociaż po twojej reputacji spodziewałam się, że jesteś bardziej gibki. - Uśmiechnęła się figlarnie do sternika. - Nie forsuj się, bo możesz sobie coś nadwyrężyć. Po kilku sesjach, będzie lepiej. - Zachęciła. - Pomogę ci się trochę porozciągać, a potem popracujemy nad postawą. Połóż się na plecach na materacu. Nogi unieś pionowo w górę, pozostawiając pośladki przylegające do materaca. Następnie powoli rozłóż nogi na boki, aż poczujesz napięcie w mięśniach. - Poinstruowała.

Tytus z zakłopotaniem podrapał się w głowę, ale skinął potwierdzająco głową. Zaczął wykonywać ćwiczenie z większym skupieniem niż przypuszczał ono zasługiwało, ale po utarciu nosa zamierzał wykazać się odpowiednio.
Nagle jednak pewna myśl nawiedziła go z zaskoczenia.
- Reputacji?

Kiedy Garlik wykonał polecenie, Pierwsza podeszła do niego. Stanęła przed jego rozłożonymi nogami i nachyliła się nad nim, zginając ciało w pasie. Policzek nadsternika musnął jej długi warkocz.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że nie jesteś świadomy, jaką masz opinię u części żeńskiej kadry. Wydawało mi się, że za tą opinią idą odpowiednie umiejętności. - Dodała z tajemniczym uśmiechem. Obie dłonie, wewnętrzną stroną, oparła najpierw o wewnętrzną stronę łydek pilota, naciskając na nie, by rozszerzył mocniej nogi. Tytus poczuł jak jego mięśnie bardziej się napinają. Następnie schodziła coraz niżej dłońmi, aż zatrzymała się w połowie jego ud, cały czas naciskając i poszerzając jego rozkrok.
- Możesz poczuć lekki ból im bardziej twoje mięśnie będą rozciągnięte. Daj mi znać, jeżeli nacisnę za mocno.

Tytus uśmiechnął się i uniósł brwi zdziwiony przyglądając się.
- Przyznam, że gdyby nie obecny przydział to bym rozważył karierę w piech...
Garlik stęknął i gwałtownie wzdrygnął się, próbując się wyrwać odruchowo.

Gwałtowny ruch Tytusa, zaskoczył Amelię. Straciła równowagę i runęła w dół prosto na nadsternika. Odruchowo wyciągnęła ręce przed siebie, by zamortyzować upadek, ale nie do końca jej się to udało. Wystarczyło jednak by zminimalizować siłę uderzenia. Leżeli tak przez chwilę nieruchomo, lekko oszołomieni oboje. Po chwili do Pierwszej dotarło w jakiej pozycji się teraz znajduje i z kim, i na jej twarzy pojawił się rumieniec zawstydzenia. Chcąc to ukryć przed nadsternikiem, jeszcze przez chwilę pozostawała bez ruchu z twarzą skrytą w jego klatce piersiowej. Już dawno nie czuła się tak głupio zakłopotana.

- Przepraszam, dosyć… zaskakujące ćwiczenie. - przytłumionym, lecz rozbawionym głosem wymamrotał mężczyzna.

De Vries uniosła głowę do góry i podparła się na przedramionach. Gorąco z policzków na szczęście zniknęło.
- To ja przepraszam. Powinnam cię była uprzedzić. Mam nadzieję, że nie zrobiłam ci krzywdy? - W jej głosie słychać było troskę. Grzywka jej się zmierzwiła nad czołem, nadal była lekko zarumieniona czy to z wysiłku, czy lekkiego zawstydzenia.

- Hmmm - Garlik wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu - to ćwiczenie ma swoje... przyjemne aspekty. Jestem odpowiednio zmotywowany. Co dalej?

- Na początek może byśmy wstali. Chyba, że potrzebujesz chwilę odpocząć? - Zapytała pilota podnosząc się zwinnie w górę. - Jeżeli czujesz się dobrze, możemy przejść do twojej postawy. - Wyciągnęła do niego rękę, by pomóc mu wstać.

Tytus wciąż rozbawiony skorzystał z pomocy, choć stęknął lekko, gdy odezwały się mięśnie ud. Szybkimi ruchami jednak pozbył się tego wrażenia i spojrzał w stronę Amelii. Szybko jednak odwrócił wzrok.
- Gotowy.

- Dobrze. - Skinęła głową. - Stań w lekkim rozkroku, o tak. - Zademonstrowała. - Nogi lekko ugięte. Tak byś mógł poruszać się swobodnie. Wtedy w kantynie, zauważyłam, że masz dość sztywna postawę. Jesteś bardzo szybki i zwinny, ale ta sztywność spowalnia czas twojej reakcji. Na ugiętych nogach i rozluźnionych mięśniach, będziesz mógł płynniej zmieniać pozycję. W ten sposób. - Ponownie zademonstrowała, wykonująć kilka szybkich uników. Potem uniosła obie ręce w górę zastanawiając się nimi i zaciskając dłonie w pięści. - Układając przed sobą ręce w ten sposób. Możesz dowolnie zmienić ich pozycję i albo parować i zbijać ciosy, albo wyprowadzić swój. Dobra postawa to podstawa. - Mrugnęła do niego łobuzersko.

Nadsternik o dziwo skupił się. Starał się jak najlepiej skopiować ruchy arcymilitantki. Jego umysł powędrował do jego ostatniej walki i w ramach rozrywki zastanawiał się jakie scenariusze wniknęłyby z niej gdyby zastosował taką postawę. Wciąż jednak miał wątpliwości.
- W ten sposób wystawiam się na konfrontację. Nie mogę odskoczyć dość daleko. Cały czas jest się w polu rażenia przeciwnika. - powiedział zadziwiająco poważnie i analitycznie. W jego ruchach widać było jak powtarza poszczególne schematy od nowa, gdy jakiś ruch nie spodobał mu się.

- W sytuacji w jakiej znalazłeś się w kantynie, nie miałeś miejsca. Otaczał cię tłum gapiów. Ale ta technika jak najbardziej umożliwia zwiększenie dystansu. Możesz się ostrożnie wycofać trzymając gardę, albo odskoczyć do tyłu, lub wykonać jakąś z twoich widowiskowych akrobacji. Mówiłam, że w ten sposób będziesz mógł płynnie zmieniać pozycję. - Mówiąc to odskoczyła zgrabnie do tyłu. Następnie niespodziewanie szybko wykonała przewrót do przodu i podcięła nogi sternika.

Tytus dał się zaskoczyć i runął zatrzymując się dłonią na materacu. Poderwał się równie szybko z determinacją na twarzy. Skinął potwierdzająco głową w stronę Amelii. Jego twarz wyrażała determinacje, typowy uśmiech zastąpiła powaga i skupienie.
Odwrócił się w bok. Przed jego oczami stanął pierścień widzów oraz jego gabarytowy przeciwnik z ostatniej bójki. Pamiętał doskonale gdzie stały poszczególne osoby, widział je wyraźnie, zaś w nozdrzach poczuł zapach potu przeciwnika. Przybrał postawę jaką próbowała nauczyć go instruktorka. Nie był nią zadowolony, więc parę razy poprawiał się, aż nie znalazł wersji odpowiednio solidnej dla swojego środka masy.
Wielkolud ruszył na niego. Pilot odskoczył zręcznie na bok jednak zaraz potem się zatrzymał. Tak samo jak wielkolud i tłumek wokół niego. Nie był zadowolony z tego przebiegu. Przy obecnych parametrach uniknąłbym go bez problemu nawet w pozycji stojącej.
Przywrócił wszystkich na swoje miejsce. Jego przeciwnik teraz poruszał się szybciej, był też bardziej skoncentrowany i precyzyjny. Kolejny cios zaskoczył Garlika, gdy ledwo udało mu się odsunąć głowę w bok przed pięścią. Poczuł powiew powietrza na policzku. Wielkolud jednak nie dawał za wygraną i kolejny cios trafił bezpośrednio w splot słoneczny nadsternika. Wszyscy ponownie się zatrzymali, tłum zamarł w trakcie kibicowania, a pięściarz utknął mając na twarzy wyraz mściwej satysfakcji.
Tytus zmienił postawę i zrestartował symulacje. Metodą prób i błędów dostosowywał swoje ruchy, testował rozwiązania. Jego przeciwnik stawał się szybszy, zręczniejszy oraz dalece lepiej wyszkolony. Niektóre jego ruchy wydawały się przeczyć zasadom funkcjonowania ciała.
Po czasie Garlik z satysfakcją obserwował jak wielkolud dysząc ciężko przysiada by odpocząć. Udało mu się uniknąć wszystkich jego ciosów. Zamrugał oczami, gdy otaczające go osoby zniknęły, pozostawiając jedyną postać o której zapomniał. Nie wiedział jak długo oddał się zamyśleniu. Maskował zażenowanie jakie odczuwał wiedząc, że jego działania musiały wyglądać dziwnie z zewnątrz. Z zakłopotaniem przeczesał dłonią włosy i uśmiechnął się lekko.
- Myślę… myślę, że rozumiem czemu ma służyć ta postawa, ale będę potrzebował długiego treningu nim będzie dla mnie użyteczna.

Arcymilitantka obserwowała poczynania Tytusa z lekkim uśmiechem. Sama ćwicząc, wielokrotnie wyobrażała sobie przeciwnika i jego poczynania, a patrząc jak Tytus tańczył na materacu, to właśnie teraz robił. Walczył z niewidzialnym przeciwnikiem. Zastanawiała się, czy ona wtedy też tak zabawnie wygląda. Mimo wszystko obserwowałą go z uwagą i śledziła jak poprawia postawę i próbuje znaleźć najodpowiedniejszą dla siebie. Jest naprawdę szybki i wyciąga właściwe wnioski. Dawno nie miała tak pojętnego ucznia.

Kiedy się do niej odezwał, obdarzyła go zachęcającym uśmiechem.
- Idzie ci bardzo dobrze. Teraz potrzebujesz ćwiczeń i praktyki, a także dostosować technikę do twojego rozmiaru, ciężaru i środka ciężkości. Różnimy się pod tym względem bardzo, więc moje ruchy, nie będę do końca tobie pasować. - Nie skomentowała wcześniejszego zachowania pilota. - Możemy razem ćwiczyć po godzinach, jeżeli tylko znajdziesz czas. Wiem, że jesteś rozchwytywany i ciężko się z tobą umówić. - Dodała z figlarnym uśmiechem.

Tytus zaplótł dłonie za głową i uśmiechnął się pewnie.
- Samodoskonalenie zawsze powinno stać na drugim miejscu oficera rodu Corax. Zaraz za lojalnością. Zresztą - zaśmiał się do siebie - mam kogoś kto bardzo dobrze potrafi zorganizować mój terminarz.

- Nie wątpię. W każdym razie ja tu trenuję praktycznie codziennie, wieczorami, z wyjątkiem, kiedy obowiązki mnie wzywają. Zawsze możesz przyjść, tylko daj znać, że będziesz. A skoro już jesteśmy w temacie. Mam nadzieję, że Marika nie zrugała cię za bardzo, za zostawienie marynarki. Została u mnie na krześle. Możesz ją w każdej chwili odebrać. Choć może zastanowię się nad wykupnym. - Powiedziała ze śmiechem.

- Oh, była wściekła. Niezbyt rozumiem czemu nagle zaczęło jej na tej marynarce zależeć. A co do wykupnego, to moje jedyne skarby ograniczają się do płynów. Choć powiem, że robię bardzo dobre drinki i koktajle. Właściwie jestem pewien, że po wyjściu z osnowy, przy najbliższej przerwie będę organizował… - przerwał nagle, jego wzrok uciekł w bok, a uśmiech wyrażał lekkie zakłopotanie - to mógłby nie być najlepszy pomysł…ale na pewno coś znajdę.

Amelia spojrzała na Garlika zaintrygowana.
- Będziesz organizował co? Planujesz zorganizować imprezę? Rozumiem, że zamilkłeś bo nie wpasowuje się w profil twoich gości? - W jej głosie nie słychać było urazy.

Tytus oparł dłoń na podbródku i powoli przyjrzał się Amelii od stóp do głów jednocześnie odpowiadając.
-To prawda, że nie ma wielu pierwszych oficerów w tym towarzystwie, ale nie powinno to być przeszkodą. Warunki także spełniasz. Problem jest inny. - pilot zawiesił głos przyglądając się z rozbawieniem kobiecie - Obowiązuje tam strój kąpielowy.

- Nie musisz mówić pozostałym gościom kim jestem, podejrzewam, że bez munduru niewiele osób jest w stanie mnie rozpoznać. Przyznam, że nie byłam w swoim życiu na wielu imprezach i jestem ciekawa jak to będzie wyglądało. A co do stroju kąpielowego… - Położyła dłonie na biodrach i spojrzała na Garlika drwiąco. - Nie bardzo rozumiem gdzie leży problem. Uważasz, że nie będę dobrze wyglądać?

Tytus zaśmiał się wycofując i uniósł defensywnie otwarte dłonie.
- Nie, oh, nie. Wręcz przeciwnie. Podejrzewam jednak, że dziewczyna z dobrego domu może nie być gotowa na paradowanie w ten sposób w towarzystwie...i mieć odpowiedni strój, który nie wygląda jak strój płetwonurka. Na to mogę coś poradzić. Znam kogoś kto miałby ich pewien wybór.

- Mój drogi widać, że nie bywałeś na imprezach szlachty. Zapewniam cię, że niejeden arystokrata zawstydziłby cię swoją bezpruderyjnością. Zaczynam się zastanawiać jakie wyobrażenie mnie masz w głowie. Czy ja się ubieram jak stara dewotka? - Spojrzała na swój dość skąpy strój do ćwiczeń wymownie. - Co do stroju, to może bym coś znalazła, ale w sumie jestem ciekawa co jesteś w stanie mi załatwić, więc może zdam się na ciebie w tej sytuacji. Oczywiście… - Dodała z filuternym uśmieszkiem. - jeżeli łaskawy pan raczy mnie zaprosić na to ekskluzywne przyjęcie. Chcesz je zorganizować w pokoju kąpielowym?

- Wiesz o nim? W sumie urodziłaś się tutaj, więc nic dziwnego. W takim razie jak tylko będzie okazja podeślę zarówno zaproszenie jak i dostawczynię. Precyzyjnego terminu nie jestem w stanie podać, bo nie wiadomo kiedy będzie najbliższa wolna okazja. Choć ostrzegam - Tytus uśmiechnął się przepraszająco - załoga potrafi zachowywać się bardzo swobodnie.

Arcymilitiantka skinęła głową ze zrozumieniem.
- Zapewne nie bardziej niż moi ludzie. W każdej chwili mogą zginąć, to zrozumiałe, że starają się czerpać z życia garściami.

Tytus zamyślił się chwilę.
- Chyba jak wszyscy. Każda sekunda to pożyczka udzielona na wysoki procent. - pilot odsunął się i wykonując parę powtórzeń poprzedniego ćwiczenia dokończył - Trzeba żyć tak, by w momencie śmierci niczego nie żałować.

Amelia objęła się ramionami i westchnęła cicho, przez jej twarz przeleciał cień smutku.
- Żeby to było takie proste. - Podniosła wzrok na Tytusa i uśmiechnęła się blado. - Świetnie sobie radzisz z unikami, przyznaję, że jestem pod wrażeniem. Jeżeli będziesz ćwiczył, to wkrótce żaden dryblas z dwunastego poziomu nie będzie w stanie ci się postawić. - Zaśmiała się, maskując wcześniejszą zmianę nastroju. - Mogę pokazać ci jeszcze jeden styl walki. Nie przyda ci się on na polu bitwy, ani w sparingach treningowych, ale na niższych poziomach będzie jak znalazł, w sytuacji kiedy znów wpakujesz się w jakieś kłopoty. Zainteresowany?
 
__________________
Nawet jeśliś czysty jak kryształ i odmawiasz modlitwę przed zaśnięciem, możesz stać sie likantropem, gdy lśni księżyc w pełni...

Ostatnio edytowane przez Lua Nova : 30-10-2020 o 11:44.
Lua Nova jest offline