Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2020, 14:28   #251
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Dzień upływał leniwie. Zamknięci w jaskini mogli przysłuchiwać się dźwiękom szalejącej na zewnątrz burzy, raz na jakiś czas odśnieżając wejście, by nie zostać całkowicie zasypanymi. Droga do Heldren była długa, nawet jak dla kogoś kto doskonale odnajdywał się w zamieci i potrafił latać, toteż mieli nieco więcej czasu dla siebie.
Akial spędził go na medytacji. Zapowiadało się, że najbliższy czas spędzi w dość mroźnym towarzystwie. Usiadł w pozycji padmasana skupiając się na biciu własnego serca. Na miarowym oddechu. Słuchał swojego ciała, a potem kształtował jego energię. Przymknął oczy delektując się wewnętrznym ciepłem. Osiągnął spokój. Zawierucha wokół zdawała nie mieć wstępu do środka, Akial zachowywał się jakby jej w ogóle nie było i wkrótce nie czuł jej zupełnie. Zdjął grube śnieżne rękawice, zakrwawione w walce z przeciwnikami i podziurawione od ostrych pazurów, którymi rozpruwał flaki. Odetchnął głęboko pozbywając się grubej futrzastej kurtki. Będąc w samych spodniach czuł drobinki śniegu wirujące wokół niego. Osiadające na połyskliwej czarnej sierści niczym drobinki kryształów. Wreszcie czuł się wolny, spokojny i pogodzony. Zakończył trwającą ponad godzinę medytację, wstał i bez słowa wyszedł z jaskini. Stanął bosymi stopami na zamarzniętym na kamień śniegu u wyjścia z jaskini. Czuł w palcach delikatny chłód. Wiatr smagał włosy rozwiewając je na różne strony, zawijając się na czarnym ogonie i zdobiąc go cienką warstwą białego puchu.
Tak, zima wcale nie była taka zła. Trzeba było do niej przywyknąć, poznać ją i oswoić. Wtedy wszystko stawało się normalnością, z którą można sobie poradzić. Wziął głębszy wdech i wziął się za odśnieżanie wejścia.

Gdy skończył, otrzepał się z przylegającego do gęstego, czarnego futra śniegu i wszedł do środka. Resztę dnia spędził śpiąc zwinięty w kłębek w swoim śpiworze. Skoro i tak musieli czekać na powrót sowy, równie dobrze mógł odpocząć korzystając z faktu, że inni nie śpią.

Wieczór zapowiadał się ciekawie. Najpierw Mihael wziął go na przepytki odnośnie jakiś tajemnych technik mnichów, o których kotoczłek nie miał pojęcia. Pogadali czysto zawodowo o różnych technikach, o walce, o sposobie kontrolowania swojej energii wewnętrznej, co niechybnie skończyło się kilkoma sparringami. Trzeba było przyznać, że mnich był szybki i zwinny, nawet jak na zdolności kota, który mimo wszystko wycofywał pazury nie chcąc poważnie zranić młokosa. Choć różnili się w podejściu, w filozofii i w sposobie walki Akial musiał przyznać, że jest coś w młodym adepcie z kocich umiejętności i choć nie wrodzone, to dzięki ćwiczeniom i koncentracji był w stanie dojść bardzo daleko. Okazało się też, że jest to całkiem spoko gość, który mimo młodego wieku wykazywał zaskakująco dużo obaw o integralność drużyny. Potwierdziło się to, gdy ludzie rozpalili oddzielne ognisko odgradzając się od nieludzi. Akial był ciekawy czemu, ale Mihael najwyraźniej nabrał wody w usta, bowiem nie chciał pisnąć ani słowem.

Warta, jak i cała noc przebiegła spokojnie. Akial kilka razy wychodził z jaskini na mały rekonesans przyglądając się nocnemu życiu lasu. Prawdopodobnie w ciągu prawdziwej zimy sytuacja wyglądała zgoła inaczej. Teraz liściaste drzewa uginały się pod śnieżnymi czapami, zwierzęta pochowały się lub pozamarzały nieprzygotowane na tak nagłą zmianę pogody. Było mu smutno patrząc na umierającą przyrodę. Czuł się z nią w jakiś sposób związany, choć nie czerpał z jej magii. Był jej dzieckiem, jego dawni przodkowie opiekowali się ziemią.
Wokół nie słychać było żywej duszy. Gdy jego warta dobiegła końca, zbudził kolejną osobę samemu starając się złapać jeszcze nieco snu.

Ranek nie przyniósł większych zmian. Wypoczęta drużyna ruszyła do portalu pchana złożoną obietnicą. Akial również ruszył z nimi, choć z zupełnie innych pobudek. Nie lubił i nie słuchał rozkazów, a oddawanie swojego życia nieznanej mu istocie, o nieznanych motywach i możliwościach nie mieściło się w jego głowie. Póki co jednak zapowiadało się na ciekawą przygodę.

Po drugiej stronie czekało ich zimne powitanie. Pomimo lasu, który zwykle regulował temperaturę, tu było jeszcze zimniej i, choć przygotowany na to kotoczłek nie odczuwał większego dyskomfortu, to nie był tu sam. Szybko wziął się za wyszukanie drogi, którą mogliby dotrzeć w jakieś cieplejsze miejsce. Ponownie musiał czekać aż uzbrojeni w rakiety śnieżne i okutani po same uszy towarzysze nadążą za nim.
- Tam. Tam jest jakaś osada. - wskazał. Gdy dodatkowo Astrid wspomniała, że pogoda się jeszcze pogorszy, Akial narzucił drużynie jeszcze większe tempo. Znaleziona wraz z Mihaelem zasypana ścieżka prowadziła łagodnie w dół opadając obok stromego zbocza zapewniając miejscami schronienie przed wszechobecnym wiatrem, lecz gdy tylko weszli na otwartą przestrzeń, oczom ukazał się niezwykły widok.
- Olbrzymia, zielona modliszka? - rzucił sam do siebie Akial. Takich istot nie powinno być w takim klimacie. Ona również musiała tu przyjść przez portal. A to oznacza, że może da radę dostać się stąd w inne rejony świata? Nie było jednak na to czasu, bowiem modliszka nie zamarzała jak można by się tego spodziewać, lecz walczyła z jakimiś ludźmi.
- Trzeba im pomóc! - krzyknął do reszty, po czym nie czekając na nikogo rzucił się do przodu. Miękko stawiał nogi na śniegu niczym na twardym gruncie ignorując to, że śnieg zapadał się pod innymi prawie po kolana. W kilku susach doskoczył do modliszki atakując z zaskoczenia.


Zużywam 1ki, żeby zwiększyć prędkość do 50ft, dobiegam w akcji ruchu i atakuje w akcji standardowej za 1k4+2k8+3

 

Ostatnio edytowane przez psionik : 25-10-2020 o 14:44.
psionik jest offline