Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2020, 15:17   #80
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Druidka szła swoją drogą… dokądkolwiek ona prowadziła. Czasem zaczepiana słownie w niewybredny sposób, czasem ignorowana, czasem… wmieszana się w tłumek miejscowych podążających… gdzieś. Lawirowała uliczkami mijając karczmy, sklepiki wciśnięte między budynki, zbrojownie, więzienia… ba minęła kilka zamtuzów, z którego okienek wesołe panienki wychylały się prezentując swoje atuty mniej lub bardziej okryte w ramach darmowych próbek. Miasto było brudne, śmierdziało potem i dymem i nie miało w sobie nic z uroku lasu. A Vaala szła kierując się nosem… instynktem… przeznaczeniem? A może boskim palcem? W końcu była druidką, a choć nie miała tak mocnych relacji z bogiem jak to mają kapłani, to jednak jakaś więź tam istniała. I ta więź musiała ją doprowadzić do okrągłego placyku w Rigus. Na nim to był ogród… okrągły i z niewielką ilością żółknącej trawy. Pośrodku tego małego ogródka rosło drzewo, powykręcane na wszystkie strony i o szarawej korze. O liściach zielonych u dołu i purpurowych u góry . Oblecione grubymi zielonymi pędami jakiegoś dziwnego bluszczu. Drzewo to było olbrzymie i praktycznie zajmowało cały ogródek. I zza niego wynurzył się mężczyzna którego wzrost był znaczny, acz… nie prawdziwy. Vaala rozpoznała bowiem istotę, choć tylko o nich słyszała. Był to firbolg.


- Co ty robisz w tych stronach? Rigus nie jest lubiane przez druidów.- zwrócił się do niej w tajemnej mowie druidów.
Vaala spojrzała na Firbolga, mrużąc ślipka.
- Przyleciałam na sta-tek. A ty też tu… nie powinieneś być? - Powiedziała, po czym ściągnęła swoje proste, znoszone pantofelki z wyraźną ulgą, i stanęła bosymi stopami na trawie, wpatrując się nie w rozmówcę, a w drzewo.
- Co z nim? - Dodała po chwili.
- Nic… rośliny odzwierciedlają miejsce w którym żyją. Zwłaszcza drzewa. Ono opisuje mi stan Rigus… a Rigus jest chore.- wyjaśnił mężczyzna przyglądając się drzewu i głaszcząc jego korę.- Choć nieco nawozu z zagajnika Obad-Hai pewnie by mu się przydało. Ale przeżyje… jest twarde jak Rigus. Ja zaś… ktoś musi dbać o naturę, nawet tutaj. Miejscy druidzi nie są liczni, ale istnieją… a ty chcesz dołączyć do mojego kręgu, czy tylko przejazdem jesteś?
- Przejazdem - Powiedziała Vaala i również położyła dłoń na drzewie, choć obyło się bez jego głaskania - Czyli to miejsce, te całe miasto… rozumiem - Spojrzała na rozmówcę.
- W miastach tech żyją rośliny i zwierzęta. Też wymagają opieki.- potwierdził firbolg.- Dokąd ruszasz mała druidko?

Na słowo "mała" Genasi uniosła na moment brew, ale pozostawiła to bez komentarza…
- Nie wiem - Wzruszyła ramionami - Tam gdzie mnie los pośle? Szukam czegoś…
- Czegoś ważnego skoro opuściłaś swój krąg. Hmm…- podrapał się po brodzie przyglądając się dziewczynie. - Gdybyś przypadkiem trafiła do Ukrytej Kniei… mogłabyś poszukać mojego brata bliźniaka?
- I co dalej, z tym bratem? - Powiedziała Vaala.
- Mam coś do przekazania mu…- zamruczał firbolg zamyślony.- … jeśli mogłabyś to dać, to byłbym wdzięczny. Tylko nie wiem czy powinienem cię obciążać tym brzemieniem.
- Nie wiem, czy zawitam do Ukrytej Kniei… także zdecyduj sam - padła szczera odpowiedź.
- A czego szukasz?- zapytał firbolg.
- Czegoś co się zwie… - Vaala się rozglądnęła, zupełnie jakby obawiała, iż ktoś podsłucha ich rozmowę, nawet w tej tajemnej mowie - …"Serce Ziemi".
Firbolg pokręcił głową. - Raczej nie… To tylko przydomek.
Uśmiechnął się dodając.
- Słyszałem już to miano, acz dotyczyło ono kilku różnych rzeczy. Mówi się że Serce Ziemi… jest mitycznym miastem ukrytym w Sercu… centralnym punkcie planu Żywiołu Ziemi. Istnieje też “Serce”, klejnot pozwalające władać całą planetą. I też nazywane jest Sercem Ziemi.
Może chodzić o to… a może o coś innego. Myślę więc że wpierw powinnaś poszukać wyroczni, która mogłaby ci dać więcej informacji.
Vaala najpierw wybałuszyła oczka, a po chwili westchnęła… jakby z rezygnacją.
- Dziękuję za informacje. To co z tym bratem? - Wysiliła się na uśmiech.
- Momencik…- mruknął firbolg i po chwili grzebania w torbie, wyjął coś z niej. Kamienny sztylet. - Daj mu go, będzie wiedział co to oznacza.-
- I nic mu nie gadać? Po prostu dać i tyle? - Vaala wyciągnęła dłoń po sztylet…
- Powiedz że od brata jego dostałaś… jak zapyta.- wyjaśnił firbolg.
- No tyle to się domyśliłam - Rzekła Vaala z lekkim przekąsem.
- Więcej nie trzeba. Jest moim bratem bliźniakiem. Zna moje myśli i zrozumie intencje, których sztylet jest symbolem.- wyjaśnił druid.- Widzisz moja droga… to sprawa rodzinna.
- Dobrze - Dziewczyna krótko spojrzała na trzymany sztylet, po czym schowała go do swojej torby - To już sobie pójdę? - Dodała.
- Jeśli chcesz…- zaśmiał się cicho firbolg. - Ale jeśli jesteś głodna, to jak akurat idę wieczerzać. Możesz dołączyć do mnie.
- Dziękuję, ale nie. Nie muszę dużo jeść, a i mam niestety mało czasu, sta-tek tu tylko chwilowo stoi. To nie moja decyzja - Powiedziała, po czym skinęła głową, i oddaliła się, a przed zejściem z trawy znowu założyła swoje pantofelki.
- Jesteś z tego czegoś?- zadumał się firbolg wpatrując w okręt unoszący się nad miastem.- Jesteś częścią oddziału jakiegoś?
- Stado młode, ledwie kilka dni. Sta-tek to nasza jaskinia… - Vaala wzruszyła ramionkami.
- Acha… no tak. Cóż… powodzenia z nowym stadem. - odparł po chwili namysłu druid i machnął ręką na pożegnanie. - W razie czego… wiesz gdzie mnie szukać.

***

Druidka krążyła po mieście bez celu. Podążała kierując się swoim instynktem. Nie przejmowała się coraz głośniejszym burczeniem w jej brzuchu. A instynkt skierował ją ku targowi zwierząt. Tu sprzedawano konie, psy i ptactwo bojowe. Każdy z nich był groźny, każdy wyszkolony, każdy z ladrami. Sprzedawano tu nawet borsuki i niedźwiedzie. Każdy opancerzony, każdy znudzony. Zwierzęta te były cenne, toteż sprzedawcy dbali o ich kondycję i wyżywienie. Były cenne… więc droższe niż zwyczajne egzemplarze.
I nie przejmowały się wrzawą kolejnych licytacji i dobijania targu. Nie zwróciły też większej uwagi na przybycie druidki. Dopiero po kilku minutach, nagle wszystkie zwierzęta zaczęły popadać w panikę… ryczeć i szaleć, jakby coś ich ukąsiło… albo coś przestraszyło.
Zaczęły ryczeć, szarpać się w więzach jakby chciały się w nich zerwać i uciec. Pewnie dlatego że tak było…
Bowiem środkiem przez targ ruszył spory oddział. Elitarny na swój sposób. Czarne zbroje płytowe, równy krok, milczące cisza, puste spojrzenie. Aura śmierci… która ich otaczała, była przytłaczająca. Bo byli to nieumarli… niemniej nie wyglądali na zwykłe animowane zwłoki. Ich ruchy, choć wręcz dokładnie zsynchronizowane, nie były sztywne jak u pozbawionych inteligencji truposzami. A ich przywódca niemal zamknięty w czarnym kunsztownym pancerzu...

… samym wyglądem wywoływał respekt i zmuszał swoim spojrzeniem do ustąpienia mu drogi. Przewodził 20 milczącym rycerzom i… co Vaala szybko zauważyła, co chwila zerkał w górę na unoszący się nad miastem Statek i kierował się nim jako kompasem podążając ku niemu. “Destiny” było celem tego rycerza.

Zniewolone zwierzęta na targu nie wprawiały Druidki w dobry nastrój. Najchętniej by je wszystkie uwolniła, niech sieją chaos i spustoszenie w tym śmierdzącym mieście, niech pokażą swoją naturę, niech… pojawienie się bandy truposzy przerwało te myśli (a i najprawdopodobniej wprowadzenie ich w czyn!).
Vaala przez chwilę przypatrywała się bandzie umarlaków maszerujących w stronę statku, po czym warknęła. Warknęła, westchnęła, i pokręciła z rezygnacją głową. I w końcu ruszyła za nimi…





.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline