Wulfgar uderzył czarnoksiężnika w ramię, a za chwilę potem ogarnął go niezrozumiały dla niego samego strach. Sam nie wiedział czego się bał, zapewne było to działanie magii Vedina. Krasnolud wybiegł szybko z pokoju czarnoksiężnika po drodze tratując 'nowego'. W końcu zatrzymał się w połowie drogi na dół...*Cholera* - pomyślał - *czarnoksiężnik wyraźnie ma wrogie plany wobec Walhira*. Słowo 'hełm', które padło podczas zamieszania z ust Vedina dało Wulfgarowi powód by sądzić, iż chodzi o hełm, w którego posiadaniu obecnie znajdował się on sam na prośbę współplemieńca. *Czas zająć się własnymi sprawami, ten czarnoksiężnik doskonale radzi sobie z odpieraniem ataków zwykłych wojowników takich jak ja, nie będę się w to mieszał póki się nie wyjaśni* - z takimi myślami krasnolud wrócił przed drzwi pokoju i zwrócił się do Kane'a: - Wybacz, przyjacielu - jeśli tamten leżał, krasnolud podał mu dłoń, by pomóc w podniesieniu się - byłem pod wpływem zaklęcia tego parszywca. Jeszcze raz przepraszam.Następnie ignorując to co dzieje się w środku dodał: - Możesz mi powiedzieć o sobie coś ciekawego? - otarł ręką czoło - coś co powinienem wiedzieć, chcąc zostać twoim towarzyszem. |