Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2020, 18:57   #14
Avitto
Dział Fantasy
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Nowy dzień przywitał wszystkich słonecznym blaskiem. Na niebie nie było ani jednej chmurki. Garil, po obfitym śniadaniu, ruszył w poszukiwaniu swoich pobratymców. W mieście czuł się jak u siebie w domu, jedno nie różniło się w końcu zbytnio od drugiego. Czuł je jak żywy organizm, ulice jak krwiobieg, a budynki jak szkielet. Dość szybko wyczuł też, że ten organizm może traktować go jak truciznę i chcieć go wydalić. Nie to, żeby ktoś otwarcie wyraził wrogość w geście, słowie czy spojrzeniu, ale też Garil nie wyczuł ani kapki sympatii do swojej osoby. Został jednak pokierowany w stronę skromnych resztek krasnoludzkiej społeczności Krassenburga.

Dość szybko usłyszał też charakterystyczne dźwięki młota uderzającego o metal. Odnalazł kuźnię, a w niej kowala o włosach ognistych niczym sam Smednir. Ten przywitał go skinieniem głowy, ale nie przerwał pracy. Po kilku uderzeniach włożył rozżarzoną podkowę do wiadra z wodą, wywołując głośny syk i obłok pary. Odłożył narzędzia i ściągnął skórzane rękawice, wyciągając prawicę do Garila.
- Witaj bracie, oby duchy przodków zawsze cię strzegły. Co cię do mnie sprowadza?
- I ciebie. Oby młot nigdy ci nie ciążył w dłoni. Niosę listy z Pfaffenbergu. Gdzie znajdę siedzibę Starszego? -
Odpowiedział młody krasnolud i ochoczo uścisnął dłoń kowala.
Rzemieślnik w dojrzałym wieku bardzo dobrze potraktował Garila. Młodszemu krasnoludowi zależało by zrobić dobre pierwsze wrażenie.

- Starszy? Za mało nas zostało, by utrzymać odpowiednią hierarchię w społeczności, jak nakazuje tradycja. Większość wyjechała z Krassenburga. Nawet moi potomkowie, Dregar i Ranmi wybrali życie gdzieś na szlaku. Powiedzieli, że milsze im poszukiwanie przygód, niźli gnicie w tym miejscu. Przygody, pffft…
Po chwili milczenia wrócił do tematu.
- Pisma pewnie nie są adresowane do konkretnej osoby, mogę je odebrać i przedstawić tym, którzy jeszcze tu mieszkają.
- Widzę, że nie jest lekko -
wyrwało się Garilowi, gdy podawał kowalowi korespondencję.
Bardzo go zasmuciła wieść o odejściu jego synów. Nie mógł sobie nawet wyobrazić, cóż pchnęło tych dwóch krasnoludów do takiego kroku. Dopiero po chwili umysł podsunął Garilowi, że być może przyczyną był właśnie brak hierarchii.
- Słyszałem, że życie w Krassenburgu przypomina ostatnio wytop żelaza w dziurawej dymarce. Nie wiem, co w nich znajdziecie - dodał skinąwszy na rolki pergaminu, które kowal skrył przed kuziennymi iskrami w skórzanej tubie.

Następnie przeszedł do meritum, obserwując swego rozmówcę.
- Przyjechałem tu z ludźmi hrabiego, by dowiedzieć się gdzie znikają tutejsze dzieci.
- A tak, podobno kilkoro zniknęło -
kowal wzruszył ramionami. - Nic mi do tego, to sprawa ludzi, nie moja.
Obojętność kowala nie była niczym dziwnym. Choć dwie, żyjące wspólnie rasy mogły utrzymywać liczne kontakty jak w Pfaffenbergu to nie było to regułą. Młody krasnolud skłonił się, po czym ruszył ku wyjściu. W progu rzucił tylko pożegnanie.
- Jeśli będę mógł w czymś pomóc zatrzymałem się w “Młocie Bożym”.
- To dobre miejsce, żeby się zatrzymać, jeśli ma się dość pieniędzy. Tylko baba jest zbyt świętojebliwa, jak na mój gust, jeśli wiesz o czym mówię.

Garil tylko skinął głową na znak, że słyszy.
 

Ostatnio edytowane przez Avitto : 25-10-2020 o 19:03.
Avitto jest offline