Mihael czuł się świetnie. Dziwny rytuał, mimo, że z początku zdawał się nie nie nieść za sobą żadnych efektów, po czasie zdawał się jednak, obudzić w mnichu uśpione pokłady energii. Energia ta, wydawała się czekać na ukształtowanie, a z tym już mnich potrzebował nieco pomocy.
W ciągu ostatnich dni, zaczął zauważać w Akialu coś znajomego. Długo nie był w stanie rozgryźć co to było, ale w końcu przypomniał sobie jeden z wykładów w klasztorze o tajemniczej energii życia, zwanej Ki i o tym, jakie korzyści daje każdemu, kto potrafi nad nią zapanować.
Bardziej doświadczeni mnisi potrafili wzmacniać swoje ataki mocą żywiołów, poruszać się z olbrzymią prędkością czy nawet przenosić się z miejsca na miejsce. Diablę marzyło, że kiedyś osiągnie taki poziom.
Przebywając w pobliżu Kota, mnich czuł od niego coś podobnego, co od swoich mistrzów. Ki skupiała się w nim, a nie po prostu przepływała przez niego, jak przez większość żywych istot. Gdyby ktoś zapytał Mihaela, czym w ogóle jest ta siła, to miałby duży problem z udzieleniem jasnej odpowiedzi. Laik odpowiedziałby, że to taka inna magia. Na pierwszy rzut oka, Ki była trochę podobna do magii, chociażby dlatego, że pozwalała osiągnąć podobne efekty. Różniły się jednak w kilku zasadniczych kwestiach. Ki była częścią życia i istniała we wszystkim dookoła, tak samo obecna w źdźble trawy, jak i w nowo narodzonym dziecku. Była też starsza, pojawiła się wraz z pierwszym żyjącym stworzeniem, a korzystanie z niej polegało na czerpaniu z siebie samego, a nie na kształtowaniu mocy, która gdzieś już tam była. Niestety była też bardziej ograniczona i nie dało się z jej pomocą osiągnąć wszystkiego, na co pozwalała magia. Można jednak było osiągnąć bardzo dużo.
Mihael wiedział o Ki sporo i rzeczą, która dobrze zapamiętał był fakt, że najtrudniejsze jest rozbudzić w sobie tę moc. Mnisi, którzy o tym opowiadali, mówili, że najczęściej nie udaje się to za pierwszym razem, ale na tyle precyzyjnie opisali stan, w którym trzeba się znaleźć, żeby móc podjąć taką próbę, że diablę łatwo go rozpoznało. Ciało przepełniała energia, czubki palców mówiły, a myśli pędziły w różnych kierunkach, starając się zająć czymś mocno pobudzony umysł. Wzrok zdawał się wyostrzyć, a słuch bezbłędnie rejestrował oddech myszy, buszującej w ciemnych zakamarkach jaskini.
Wedlug opowieści, ten stan czasami utrzymywał się godzinami, czasem trwał ledwie kilka minut, ale nie było sposobu, żeby to przewidzieć. Musiał więc działać szybko i zaczepił Akila, licząc na to, że uda mu się wyciągnąć jakieś wskazówki. Mimo, że kotowaty na początku zdawał się nie mieć pojęcia o co chodzi, a manipulowanie Ki było dla niego czymś wrodzonym, to jednak chętnie podzielił się swoim podejściem do tematu, a Mihael wyłuskał z tego wszystko, co wydawało się, że może pomóc i pogrążył się w medytacji, starając się ujarzmić drzemiącą w nim moc.
Po dłuższym czasie, którego nie potrafił oszacować, otworzył oczy, w których widoczny był jakiś nowy błysk. Powoli wstał, rozciągnął się i znowu zwrócił się do Akiala, tym razem z prośbą o sparing. Chciał jak najszybciej nauczyć się panować nad siłą, którą chyba udało mu się w sobie znudzić. Na razie płynęła wąskim strumieniem, ale liczył na to, że z czasem zmieni się w wodospad.
Na początku nie dawał sobie dobrze rady z kontrolą. W ruchach pojawiła się jakaś nowa sprężystość, ale brakowało płynności w korzystaniu z dodatkowych zasobów sił, co potrafiło wybić z rytmu. Akial przez większość czasu nie miał problemu z dużo mniej doświadczonym przeciwnikiem, ale z każdą minutą, mnich coraz lepiej sobie radził. Po kilku pożyczkach, z których udało mu się wygrać ledwie jedną, skłonił się kotowatemu, jeszcze raz dziękując za rady i udzieloną lekcję. Ich filozofie i styl walki bardzo się od siebie różniły, ale Mihael odczuwał swego rodzaju nić porozumienia, jaka może się zrodzić, tylko między dwoma wirtuozami sztuk walki. Mocno zmęczony, ale też i wyjątkowo radosny, w końcu położył się spać.
***
-
Z minuty na minutę ta wyprawa robi się coraz dzisiejsza. - powiedział, widząc olbrzymią modliszkę.
Nie zastanawiając się długo, ruszył na pomoc ludziom, atakowanym przez przerośniętego owada.