Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-10-2020, 12:01   #18
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Darvan do tej pory nie miał wątpliwej przyjemności oglądania więzienia od środka, z niewłaściwej strony krat.
Nie ukrywał przed samym sobą, iż ten pierwszy raz wcale go nie cieszy, a jedynym pozytywnym akcentem było to, iż sąsiadami z celi nie były jakieś opryszki, rabusie czy pijacy.

Zamienił parę luźnych uwag ze wszystkimi współwięźniami, starannie omijając temat Gribba, bowiem głośne wyrażanie opinii na jego temat mogło zostać źle przyjęte przez strażników, lub uznane za uzgadnianie wspólnych zeznań.

Czas płynął i Darvan już się zaczął zastanawiać, czy jakaś dobra dusza przyniesie im coś do jedzenia, czy też może Hodd miał zamiar zagłodzić więźniów na śmierć, co z pewnością rozwiązałoby kwestię odłożenia przesłuchania na święty nigdy.
Drzwi prowadzące na wolność otworzyły się nagle, lecz nie kroczył przez nie strażnik z paroma miskami więziennego żarcia.

- Ale niespodzianka... miła dla odmiany - powiedział z uśmiechem zaklinacz, gdy Gribb trafił za kraty, a oni wyszli z celi. - Nieoczekiwana zmiana miejsc - dodał z uśmiechem.

Wnet się okazało, że Hodd nie był przekupny, a oni mieli szczęście, iż ktoś dysponował dobrym wzrokiem.

- Proszę podziękować pani baronowej w naszym imieniu - powiedział do szeryfa, odbierając swoją broń. - A jeśli w Wise Pipera dobrze gotują, to z przyjemnością się tam zatrzymamy - dodał.
Miał jeszcze parę groszy w kieszeni, więc brak zapłaty jakoś mógł przeżyć. Podobnie jak i to, że za strawę i dach nad głową trzeba będzie zapłacić.
- Gdyby, zanim ruszymy dalej, znalazło się jakieś ciekawe zajęcie w okolicy, to proszę o nas pamiętać - dodał.

- W gruncie rzeczy mieliśmy szczęście - powiedział do towarzyszy, gdy już znaleźli się na ulicy - że Gribb nas wsadził do celi. Gdyby nie to, to trafilibyśmy do lochu wraz z nim.

* * *

Zajazd, sądząc po szyldzie, zwać się powinien "Pawie pióra", ale niezgodność nazwy z rysunkami nie Darvanowi przeszkadzało.
W środku panował ład i porządek, a na dodatek miejsca było więcej, niż potrzeba było dla czwórki wędrowców.

- Przejazdem jesteśmy, a raczej byliśmy - wyjaśnił zaklinacz, uśmiechem dziękując za jabłko. - Nasz szanowny pracodawca okazał się mniej szanowny, niż byśmy chcieli. On trafił do lochu, a my dalej ruszymy pieszo.
- Ale jeszcze nie w tej chwili
- dodał. - Najpierw chętnie coś zjemy. Szeryf Hodd polecił nam pani zajazd - dodał, ponownie się uśmiechając. - Odrobinę srebra jeszcze mi się poniewiera na dnie sakiewki, więc na kawałek chleba powinno starczyć.
 
Kerm jest offline