| Pomimo nie najlepszego położenia, Kara uśmiechnęła się, widząc w oknie sikoreczkę i od razu w myślach powiedziała kilka słów do Shelyn. Piękny ptaszek przykuł jej uwagę, aż oderwała się na chwilę od rzeczywistości. Wierzyła, że nie zabawi tutaj długo a wszystko wyjaśni się, gdy tylko będzie dane im rozmówić się z szeryfem. Jak się wkrótce okazało, nie było to nawet potrzebne, gdyż wstawiła się za nimi jakaś szlachcianka i to Gribb trafił za kratki. - Jak widać nie opłaca się kłamać i oszukiwać - powiedziała z delikatnym uśmiechem do mężczyzny.
Słysząc słowa dziewczyny, którą kojarzyła z karawany, od razu wstawiła się za nią u szeryfa. - Ta dziewczyna również nic nie wiedziała na temat tego, co robi Gribb. Ręczę za nią swoim słowem. Proszę ją wypuścić - powiedziała pewnym tonem.
Zastępca Hodda spojrzał to na nią, to na zaniepokojoną młodą kobietę i skinął tylko głową. - Dobra, jest wolna. Tylko bez żadnych sztuczek, bo znowu tu trafisz - spojrzał na nią a ona tylko pokiwała energicznie głową.
Po wyjściu na zewnątrz, dziewczyna niespodziewanie przytuliła Karę. Ta, zaskoczona sytuacją nie wiedziała za bardzo co począć, ale również poklepała ją po plecach.
- Dziękuję, Pani. Cieszę się, że nie będę musiała siedzieć w celi razem z pomagierami tego łajdaka. Naprawdę nie wiedziałam, na co się piszę, a potrzebowałam pieniędzy… - Oderwała się od paladynki. Na twarzy wypisaną miała ulgę. - Nic się nie stało, nie musisz się przede mną tłumaczyć - odpowiedziała Kara. - Miło mi, że mogłam pomóc. Jak cię zwą? - Flora, Flora Norven. - Dziewczyna przedstawiła się. - Kara, paladynka Shelyn, ale to już chyba wiesz - odparła rudowłosa. - Idę z towarzyszami do lokalnej gospody, jeśli nie masz gdzie się zatrzymać, możesz wybrać się z nami. Pewnie pokój jakiś się dla ciebie znajdzie.
- To bardzo miłe. Mam jeszcze trochę monet, na pokój i pożywienie powinno mi wystarczyć - odpowiedziała Flora.
- Zamierzasz zatrzymać się tutaj na dłużej?
- To zależy, czy znajdę pracę. A pani?
- Mów mi po imieniu. Też zależy, czy znajdę tutaj jakieś zajęcie - odrzekła, odgarniając kosmyk włosów za ucho. - Jakbyś jeszcze kiedyś była w potrzebie, nie wahaj się poprosić o pomoc. A kto wie, może i ja jeszcze kiedyś skorzystam z twojej.
- Będę pamiętać. I możesz mi wierzyć, Karo, że odwdzięczę się za twoje dobre serce. - Zapewniła Flora.
Paladynka jedynie uśmiechnęła się serdecznie. Nie od dzisiaj wiedziała, że w nowym miejscu lepiej było sobie zjednywać przyjaciół, niż robić wrogów.
Po dotarciu do karczmy pożegnała się z Florą, która poszła od razu do szynku, a sama usiadła z towarzyszami przy jednym ze stolików i nie wtrącała się, gdy rozmawiali z właścicielką przytulnej gospody. - Mogę wynająć ci pokój, Zotarze, mam jeszcze trochę grosza - powiedziała, gdy półork wspomniał o braku pieniędzy. - A jeśli dla ciebie to kwestia honoru, oddasz mi, jak już dostaniemy jakąś pracę i pierwszą zapłatę.
Poparła też Darvana. - I tak, zdecydowanie zjemy coś dobrego. A może ty, droga Tulo słyszałaś o jakimś zajęciu dla ludzi o naszych kwalifikacjach? Co w ogóle słychać w Belhaim? - Spojrzała na kobietę, a niedługo później omiotła spojrzeniem całą salę. Ciekawa była lokalnych nowinek i plotek. |