28-10-2020, 06:47
|
#257 |
| + Nadya (MG) Posiadając znaczną przewagę liczebną nad ogromną modliszką, szybko ją stłamsili i zakończyli walkę. Astrid zresztą wiele się w niej nie zdążyła udzielić, ale zadała ostatni z ciosów, po których robal padł w śnieg. I można było skupić się na ważniejszych rzeczach, czyli rozmowie z nieznajomymi.
Rudowłosa, ładna kobieta mówiła do nich w dziwnym, dźwięcznym języku, którego druidka zupełnie nie rozumiała. Na szczęście szybko okazało się, że zna też wspólny i można się było dogadać. Akial przejął rolę tego, który ich przedstawił, a Astrid uśmiechnęła się tylko lekko do Nadyi, gdy wymówił jej imię. I fakt, trzeba było ruszać, nim burza śnieżna dopadnie ich gdzieś na otwartym terenie. - Dokładnie, lepiej mieć tu kogoś za "przewodnika", niż samemu podróżować po tych obcych ziemiach. Może uda się dowiedzieć czegoś o Bladej Wieży. - odpowiedziała cicho Traivyrowi. - W końcu też trafiliśmy na kogoś, kto nie chce nas zabić i nie pracuje dla Elvanny. Chyba. Ale o tym przekonamy się pewnie niedługo.
Po tych słowach podeszła do Nadyi, rozmawiającej o czymś z jednym ze swoich ludzi w swoim języku. Oczywiście Astrid nic nie rozumiała, na szczęście rudowłosa wysłała mężczyznę do jakichś zajęć i spojrzała na aasimarkę pytająco. - Jeśli twój ranny towarzysz potrzebuje pomocy, mogę zaoferować magię leczniczą. Ale to już jak znajdziemy schronienie - powiedziała. - Mamy ze sobą sanie z naszym ekwipunkiem, dobrze by było podczepić je pod jeden z zaprzęgów. - Spasiba. Znaczy: dziękuję - odparła Nadya. - Ivan ma przebitą na wylot rękę, pomoc na pewno się przyda, na razie Fiodor zakłada mu prowizoryczny opatrunek. Waszymi saniami zajmie się zaraz Grigory. Znajdźcie sobie miejsce na naszych i ruszamy. Nie ma czasu do stracenia.
Astrid skinęła jej głową z delikatnym uśmiechem i ruszyła do sań, na których siedział już Traivyr. Zapowiadała się ciekawa przejażdżka a druidka poprosiła w myślach bogów natury, by dane im było znaleźć schronienie, nim śnieżyca rozpęta się na dobre. |
| |