Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-10-2020, 15:30   #449
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Anna przyglądała się wampirowi zmęczona, ale i zainteresowana. Chłodne powietrze w katedrze przyjemnie orzeźwiło jej umysł.
- Auditore. - Powiedziała cicho. - Wiesz kim jesteśmy i jakie jest nasze zadanie. Nie przybyliśmy tu zniszczyć jednej istoty podającej się za Boga… lecz by oczyścić Płock. Powiedz… czemu mielibyśmy ci pomóc?

Auditore przemówił spokojnie
- Nie bójcie się. Czyż ja jestem na miejscu Boga? Wy niegdyś knuliście zło przeciwko mnie, Bóg jednak zamierzył to jako dobro, żeby sprawić to, co jest dzisiaj, że przeżyli wielcy ludzie. Teraz więc nie bójcie się: będę żywił was i dzieci wasze.

- Auditore… ja pytam co stanie się gdy się nie zgodzimy. - Anna poczuła wyraźne obawy.. Dzieci… czy z jej .. relacji z Gerge… mogło być dziecko? Mogło tego była pewna, ale… czy było? - Czemu uważasz, że potrzebujemy pomocy by zająć się z tym co podaje się za Tryglawa?

- Skoro siostra Anna zapytała co się stanie gdy się nie zgodzimy. Powiedz mi dla odmiany co się stanie gdy się zgodzimy? Jak chcesz pokonać tak wszechmocną istotę i czemu nie wszedł jeszcze do Płocka? Skoro jest taki potężny czemu nie zniszczył Inkwizycji i Ciebie?

Auditore stał wyprostowany. Jego oczy bez białek były tak nieludzkie, że trudno było z nim rozmawiać. Nie było wiadomo na kogo kierował spojrzenie.

- Możecie próbować z nami walczyć. Może wam się uda wygrać. Rzucę na was cały Płock. Biskupa. Wszystkie sługi jego. I was zabijemy. Albo wy wybijecie wszystkich tych ludzi. A potem ich rodziny szukające zemsty. Albo oni was zabiją. Jeżeli jednak przetrwacie, to wtedy na gruzach miasta i na zwłokach niewinnych przyjdzie wam walczyć z istotą, którą lokalni ludzie wzięli za boga. Cóż potrafi? Nie wiem. Dlaczego nie wtargnął do miasta? Nie wiem. Może się nami wszystkimi bawi? Może zbiera sojuszników? Miał syna z własnej krwi w Mogilnie, ale udało się wam skutecznie pozbawić go życia. Poza tym byłem pewny, że pogłoski o kimś parajacym się magią są z nim związane. Liczyłem, że i tam pokrzyżujecie jego plany. Czy was wykorzystałem? Tak. Tak jak teraz liczę, że wasz towarzysz załatwi definitywnie sprawę Czarneckich.

Eberhard wysłuchał słów wampira.
- Nadal nie powiedziałeś co konkretnie proponujesz? Masz jakiś plan zniszczenia wampira z lasu. - Eberhard nie wchodził w szczegóły czy jest za czy przeciw. Nie słyszeli propozycji poza współpracą. Dla niego wampir z miasta musiał umrzeć pogrywał z nimi i był w mieście pełnym ludzi. Pytanie było tylko kiedy go zabić i czy nie potrzebują pomocy.

Anna zamilkła i spojrzała na górujący nad ołtarzem krzyż. Czy popełnili błąd? Czy powinni wchodzić w konszachty z dzieckiem z samego diabła? Nawet jeśli miało to na celu zwalczyć większe zło? Gerge… związał się z Demonem. Walter był Wilkołakiem… Fyodor dawnym sługą wampira. Czułą jak łzy zbierają się jej pod powiekami. W ciszy zaczęła się modlić o znak… o jakąkolwiek wskazówkę.

- On szykuje się na uderzenie. Chce sprowadzić do tego świata demony. Chce, żeby te demony zaatakowały miasto. Mają zabić was i mnie. Na początek pragnę się pozbyć zagrożenia. Trzeba wyłapać demony i sprowadzić do pułapki którą widzieliście. Dlatego jestem przynętą. Dlatego pułapka jest o krok od mego łoża.
Głowa wampira pochyliła się.
- Jednym z naczyń do jakiego wlano demona jest mój wierny sługa. Krzyżowiec. Zabrano go poprzedniej nocy. Nie muszę chyba mówić wam jakim niebezpieczeństwem może być wampir opętany przez demona, prawda? Gdy poradzimy sobie z tą niedogodnością przystąpimy do kontruderzenia.
- A my mamy w tym czasie? - Eberhard lubił słyszeć konkrety.

- Wy musielibyście znaleźć Rokitę i go tu sprowadzić. Wytropić pozostałe demony i je tu sprowadzić. A potem poprowadzicie kontrofensywę. - Wampir odpowiadał spokojnie, jakby tłumaczył dziecku, że słońce wstaje na wschodzie.

Anna podniosła wzrok na wampira.
- Czy to ty rządzisz szczurami, czy Tryglaw? - Spytała cicho. - Jaką możesz nam dać gwarancję, że to nie ty jesteś w nim w zmowie… Piotr.. Chciał nam pomóc w walce z nim.. Ty go kazałeś zabić. Czemu?

- Istota jaką nazywacie Piotrem była synem Trygława. Krwią z jego krwi. Co zaś do szczurów - Auditore się żachnął, jakby sama myśl o tych istotach napawała go obrzydzeniem. - Trygław kontroluje większość z nich. Są jego oczami. Choć wiem, że Również Rokita sięgał po ich pomoc, tam, gdzie ja nie mogłem wysłać mych sług.

Zakonnica przez dłuższą chwilę wpatrywała się w wampira bez słowa.
- Jaka jednak był szansa na to, że Piotr mógł nam pomóc, że znał słabe punkty swego ojca? Zaprzepaściłeś tą szansę mimo iż wiedziałeś jak wygląda sytuacja… Czemu więc uważasz, że twój plan się powiedzie? - Jej głos był oschły, nie ufała Auditore ani trochę, w przeciwieństwie do Piotra, na którego ich nasłał.

Eberhard który ani myślał współpracować z wampirem spojrzał wymownie na Annę. Miała rację to Auditore stał za zabójstwem Piotra. To on nasłał na niego Inkwizycję. Gdyby miał tak czyste intencje jak mówi nie zrobiłby tego. Anna wykładała jednak wszystkie karty na stół za dużo i za szybko zdaniem Inkwizytora. Jakby zapomniała, że muszą stąd jeszcze wyjść żywi. Auditori powinien zostać unicestwiony. Inkwizytorzy okazali się jednak za słabi by dokonać tego sami. Być może byli też za słabi by poradzić sobie z innymi zagrożeniami bez pomocy Auditori. Należało ustalić kolejność i wybrać mniejsze zło.

- Przydałaby się nam może nie zupełnie szczera bo każdy ma swoje tajemnice ale szczersza rozmowa. Dlaczego nasłałeś Inkwizycję na Piotra skoro nie był zagrożeniem? Chciałeś sprowokować Trygława? Nie wierzę też, że nie znasz przyczyny czemu Triglav nie wszedł do miasta i nie urwał ci głowy. Inaczej byłbyś przerażony i już dawno stąd uciekł. Miał powody choćby zabicie Piotra czy zajęcie miasta które pewnie może uznać za swoje. Coś go powstrzymuje chciałbym wiedzieć co to jest? - Eberhard cierpliwie obserwował wampira.

- Cóż z was za dziwni inkwizytorzy. Siedmiusetletni wampir nie jest zagrożeniem? Uczucia wobec nieznajomych miałby przełożyć nad miłość rodzicielską? Ziste widzię, że za bardzo zawierzyliście słowom Pana o miłowaniu się. Częściej winniście sięgać po Stary Testament. Ale nic to, dorośniecie lub zginiecie. Co zaś do Trygława, udało mi się ustalić, że mag mianujący się Żercą wybudził go w czasie przesilenia letniego. To całkiem niedawno. A tak stary wampir potrzebował czasu, żeby nabrać sił. Zebrać sojuszników. Ale nie mogę wykluczyć, że za miesiąc czy dwa przystąpi do ataku.

- Anno na jeden dzień zawieszenia broni, naradę i uczciwą odpowiedź chyba możemy przystać? - Eberhard zapytał całkiem szczerze.

- Tak… potrzebujemy to omówić z resztą. - Zakonnica przytaknęła ruchem głowy.

- Brzmi uczciwie. Przysięgnijcie na Wasze nieśmiertelne dusze, że do jutrzejszego zachodu słońca nie podejmiecie działań przeciwko mej osobie ani przeciwko moim sługom. Jutro po zachodzie będę czekać na was w katedrze. Z waszą decyzją.

Drzwi na końcu katedry otworzyły się. Biskup zaś wrócił do podziemi po resztę inkwizytorów.

- A czy też gotów jesteś przysiąc? - Anna spojrzała na wampira. - Czy gotów jesteś przysiąc na… - Zakonnica zawahała się. Bo czy wampiry mają duszę? Czy nie straciły jej stając się tym.. Tym czymś. - Na krew, którą pijesz, że nikomu przez tą dobę nie stanie się krzywda ani z rąk twoich, ani twoich sług?

- Przysięgnę na krew i mą egzystencję, że ni ja, ni słudzy moi nie poczynią żadnych działań przeciw wam. Do jutra, do zachodu słońca. Przysiegam w imieniu wszystkich za wyjątkiem Rokity. On najpewneij nie jest już w mej władzy, lecz Trygława.

- Dorze, więc i ja przysięgam. - Anna odpowiedziała spokojnie i spojrzała na Eberharda.

- I ja przysięgam - odpowiedział Eberhard bez zawahania.
 
Icarius jest offline