Altdorf, wielkie miasto, stwarzało wiele różnych możliwości. Bardzo wiele, bardzo różnych, ale Axel nie zamierzał skorzystać z większości z nich. Zjeść, kupić parę drobiazgów, spędzić mile czas z jakąś panienką i wyspać się w wygodnym łóżku.
Załatwiwszy miejsce w dobrej gospodzie wybrał się do miasta, by zaopatrzyć się w proch i amunicję. Więcej tego pierwszego, bo (jak pokazały zdarzenia w zamku Wittgensteinów) sam proch też potrafił czynić cuda. Do tego garść kul i amunicja do garłacza i Axel był gotów do spędzenia następnej, przyjemniejszej części dnia.
Berni i Lothar zdobyli kilka przydatnych adresów, a że porządnym odzieniem Axel dysponował po przyjęciu u Bluchera, wystarczyło zgadać się z kompanami, które miejsce wybiorą.
A potem tam iść i dobre się bawić.