Wątek: X-COM
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-10-2020, 22:32   #222
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
The Hood

Podczas spotkania z Alvarezem Law-Tao zachowywał wszelkie pozory i zimną krew, na jaką go było stać. Siedział prosto ale nie sztywno, nie unikał kontaktu wzrokowego, nie dawał się zastraszyć ani wyprowadzić z równowagi, chociaż kilka razy powieka mu mrugnęła a dłonie lekko spociły. Niemniej nie mógł okazać słabości ani lęku. Alvarez mógł sprawiać złowrogie wrażenie, ale nie zapraszałby ich tutaj i nie prowadził tej rozmowy, gdyby nie czuł respektu do X-COM. Mafioza musiał się z nimi liczyć podobnie jak oni musieli się liczyć z nim, dlatego rozmawiał jak równy z równym.

Kierownik skanu nie zamówił nic do jedzenia, jednak nie odmówił kawy, w przeciwieństwie do Rubena, który poprosił o jajka na bekonie a na dokładkę pączka. Muskularny technik miał swoje zapotrzebowanie kaloryczne.

Japończyk wysłuchał ultimatum swojego rozmówcy, nie wtrącając mu się w słowo. Kiwał głową i popijał kawę, jakby rozmawiał ze swoim partnerem biznesowym. Kiedy tamten skończył, Law odczekał chwilę, zbierając słowa, po czym odpowiedział.

- Na początku chciałem wyjaśnić, że X-COM nie jest zainteresowany produkcją i dystrybucją leków czy innych substancji wśród cywili. Nawet gdybyśmy chcieli, nie mamy do tego środków. Sprawa z Baileyem była wyjątkiem mającym na celu uniknięcie rozlewu krwi u naszych progów - haker zrobił krótką pauzę. - Co do odrzucenia waszej poprzedniej prośby o pomoc... nie chcę się tłumaczyć za decyzje rady. Cenimy sobie nasz układ z waszym... ugrupowaniem. Dlatego w obecnej sytuacji myślę, że powinniśmy rozpatrzyć waszą propozycję raz jeszcze - dodał dyplomatycznym tonem.

Graham przysłuchiwał się temu wszystkiemu, zerkając zza swoich przyciemnianych okularów i przegryzając pączka. Pewnie, że mu zależało na kontynuowaniu współpracy z Alvarezem. Co prawda wizja bitki z jego gangsterami brzmiała dobrze, zwłaszcza, że niektórym miał ochotę przetrącić nos, ale wiązało się to też z brakiem dostępu do „Hooda” a tego by nie przeżył.

- Przedyskutuję to z radą i dam ci odpowiedź jutro - kontynuował Law. - Osobiście pragnął bym uniknąć niepotrzebnego rozlewu krwi. Słusznie podkreśliłeś, że choć dzielą nas ideały, stoimy po tej samej stronie i prawdziwy wróg jest tam - powiedział, wskazując palcem za drzwi.

Skaner już miał wstawać i żegnać się z Alvarezem, jednak przysiadł jeszcze na chwilę, jakby mu się coś przypomniało.

- Skoro już zagraliśmy w otwarte karty... Ostatnio rozbiliśmy szajkę Czerwonych Dłoni. Masz jakieś informacje, którymi mógłbyś się z nami podzielić? Mam nadzieję, że to nie byli twoi partnerzy biznesowi. Powinniśmy się obawiać odwetu ze strony innego ugrupowania? Jesteśmy też na tropie Zamaskowanych...


Z nowymi informacjami o gangsterach czy bez Law pożegnał się z Alvarezem w zgodzie, zabierając ostatecznie pączka na wynos. Ruben dodatkowo zgarnął kanapkę, którą przegryzał w drodze powrotnej, jedną ręką trzymając za kierownicę.

Sytuacja wydawała się jasna. Tym razem nie mogli odmówić Alvarezowi. Nie mieli nic, co mogliby mu oddać jako barter pokojowy. No może poza MEC’iem, ale na to X-COM by się w życiu nie zgodził. Pozostało więc podjąć się nowego zadania, na co Law miał zamiar tego dnia nalegać na awaryjnym posiedzeniu rady.

Jutro chciał dać mafiozie pozytywny feedback i poprosić o więcej informacji. Wyglądało na to, że Alvarez potrzebował wsparcia głównie ze strony wydziału skanu. To dobrze, przynajmniej tym razem Law nie będzie narażał zbrojnych.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline