Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-10-2020, 08:41   #260
Ayoze
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację

Grigory szybko zajął się waszymi saniami, sprawnie przypinając je do ostatniego z zaprzęgów i sprawdzając, czy są odpowiednio zabezpieczone. Wy zajęliście miejsca na i tak przeładowanych saniach z ładunkiem i po chwili wyruszyliście. Podobne do wilków psy z każdą chwilą zwiększały prędkość, ale patrząc na zbliżające się, ciemne chmury za waszymi plecami, wiedzieliście, że nie zdążycie dotrzeć do wioski na czas. Trzeba będzie przenocować gdzieś w terenie, a póki co na horyzoncie nie widać było żadnego odpowiedniego miejsca na schronienie. Przez kolejne trzy godziny zaprzęgi poruszały się szybko w stronę migoczących w oddali świateł. Zabójcza temperatura i zimny wiatr sprawiły, że siedzieliście na saniach skostniali, ale jak na razie żadne z was nie wykazywało objawów hipotermii.

Pogoda pogarszała się z każdą chwilą, a byliście mniej więcej w połowie drogi do wioski. Zaczął sypać gęsty śnieg, psy narzuciły jeszcze szybsze tempo a prowadzący je maszerzy byli mocno skupieni na tym, by sanie nie wywróciły się gdzieś po drodze. Zresztą, widać było, że nie robili tego pierwszy raz. W końcu, gdy dzień zaczął przechodzić w szarówkę, prowadząca pierwszy zaprzęg Nadya wskazała na ziejący czernią otwór w potężnym masywie skalnym kilkadziesiąt metrów na prawo, który mógł być jaskinią.
- Tam spróbujemy przeczekać śnieżycę! - Krzyknęła do was przez wiatr i po chwili odbiła w tamtą stronę zaprzęgiem, a jej towarzysze zrobili to samo.


Los się do was uśmiechnął, gdyż pomimo wąskiego wejścia, wnętrze jaskini okazało się całkiem obszerne i bez problemu mogło pomieścić waszą dziewiątkę, psy oraz sanie. Najpierw oczywiście Grigory z Fiodorem sprawdzili dokładnie, czy pieczara nie jest zamieszkana przez jakiegoś drapieżnika. Na szczęście nie była. Każde z was pomagało przy rozbijaniu obozu - Akial z Mihaelem wspierali dwóch zdrowych maszerów przy psach, Draugdin z Nadyą rozpalili ogień, Astrid użyła swojej magii leczącej na ręce Ivana i wkrótce po ranie nie było śladu, a Traivyr zajął się rozkładaniem posłań wokół ogniska. Palenisko ulokowane niedaleko wejścia dawało pewność, że żadna dzika zwierzyna nie podejdzie w nocy do jaskini. Biorąc pod uwagę pogarszającą się pogodę i tak były na to niemal zerowe szanse.

Gdy ściemniło się zupełnie, śnieżyca rozszalała się na dobre. Silny, zimny wiatr ciskał ścianą sypiącego śniegu w wejście do jaskini, a opady były tak gęste, że właściwie niczego innego nie można było dostrzec na zewnątrz. Podczas gdy Akial z Grigorym karmili psy, Nadya z Astrid przygotowały kolację, na którą składał się gorący, gęsty gulasz z kawałkami zajęczego mięsa, odpowiednio doprawiony przez rudowłosą. Przy kolacji wszyscy skupiliście się blisko ognia, choć Fiodor, Grigory i Ivan trzymali się w swojej grupie, nieco z dala od was i rozmawiali o czymś cicho w swoim języku. Zajadając się pysznym gulaszem, Nadya spojrzała na was.


- Jutro koło południa powinniśmy dotrzeć do Waldsby. To ta wioska, którą widzieliście w oddali - powiedziała. - I nasz dom. Oczywiście jeśli pogoda nie zepsuje nam tych planów. Wracamy z dostawą żywności z Krainy Mamucich Władców i już mieliśmy kilka takich postojów. Tutaj to dość normalne. A wy? Jak to się stało, że znaleźliście się w Irrisen? I co was sprowadza na te surowe ziemie? Powiem szczerze, że byłam zaskoczona pojawieniem się tego przerośniętego robala na naszej drodze, ale wasz widok zaskoczył mnie jeszcze bardziej. Nieczęsto te ziemie goszczą takich, jak wy... - Przeskoczyła spojrzeniem po Akialu i Mihaelu.

 
Ayoze jest offline