Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-10-2020, 19:03   #12
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Zebranie się skończyło i wszyscy jednogłośnie stwierdzili, że dość już siedzieli w forcie. Wszyscy poza Emi, która wraz z Sulimem zdawała się mieć własne plany. Jace zgadywał, ale nie wnikał w szczegóły. Następnego ranka ubrany w ciężki zimowy błękitny płaszcz podszywany futrem wyczarował trzy magiczne konie. Jeden dla Rufusa, drugi dla Mikela i Laury, a trzeci dla siebie. Hannskjald i Lawina mieli własne środki transportu. Zanim osiodłali konie Jace przygotował juki, które zdobiły każdego z wierzchowców.
Droga przebiegła im spokojnie i szybko dzięki druidowi, który przeprowadził ich przez gęstwinę najszybszą i najbezpieczniejszą drogą.
Las sprawiał inne wrażenie niż kilka tygodni temu, gdy przemierzali go idąc z jaskiń. Tym razem czuli się pewnie pomimo panującej ciszy. Śnieg skrzypiał pod kopytami, a z ust i chrap końskich co i raz wydobywała się para.

Jace wjechał do fortu na srebrnym ogierze o lśniącej prawie błękitnej maści. Jego niebieskawy płaszcz podbity futrem sprawiał wrażenie. Zapewne sprawiałby wrażenie nawet na dworze szlacheckim, a tym bardziej wśród uciekinierów. Spojrzał na nadchodzących mężczyzn. Słabych i bladych. Chorych. Przypominali mu jego samego sprzed jeszcze kilku miesięcy. Szczególnie gdy relacjonowana przez zwiadowczynię duma znalazła potwierdzenie w słowach Jartha.
~ Zrobi się ~ odezwał się do Laury.

- Spokojnie Jarthu, nie jesteśmy z żadnego z wymienionych przez ciebie powodów. Jestem Jace Beleren z Phaendar, a to moi towarzysze, Laura z Mikelem i Rufus, również z Phaendar, oraz Hannskjald, nasz druidyczny przyjaciel. Przyjechaliśmy tu bo parę miesięcy temu sami byliśmy w waszej sytuacji. Wygnani z rodzinnych stron, uciekaliśmy pozostawiając za sobą dorobek życia, martwych lub zaginionych członków rodzin, lecz jednocześnie dumni i waleczni jak każdy w Nirmathańczyk.
Jace zlustrował niedobitków sprawdzając czy jego wypowiedź trafiła do wszystkich uszu.
- Wiemy także z własnego doświadczenia, że sytuacja jest bez precedensu i nie jest to sytuacja taka jak wcześniej. Nie liczcie na to, że przeczekacie i wrócicie. Phaendar stało się twierdzą Kłów i nie mamy sił by ją odbić. Jeszcze. Dlatego przyjechaliśmy do was, bo wiemy, że w takich chwilach powinniśmy się wspierać wzajemnie. Nie rozkazywać, czy wyśmiewać.
Wiemy, że nie chcecie się stąd ruszać i nie mamy zamiaru zabierać was ze sobą. Mamy dla was ciepłe koce i trochę jedzenia. Tyle ile zmieściło się w jukach. Jedyne co chcemy w zamian to informację. Informacje o Kłach pozwalającą nam uderzyć na nich i pokrzyżować ich plany. -
Jace znał ten typ człowieka. Całe Phaendar było takie jak Jarth. Żył z nimi całe swoje życie i wiedział jak sobie radzić z dumą i uprzedzeniem. Uciekinierzy byli wycieńczeni, a oni piękni, zdrowi, dobrze ubrani. Dodatkowo pomoc była na wyciągnięcie ręki i nie brzmiała jak jałmużna.
- Jarthu, pozwólcie nam się zatrzymać i porozmawiać. Opowiedzcie co się stało? Od kiedy uciekacie? Kiedy zaczęliście chorować?

 
psionik jest offline