Farmy hydroponiczne, poziom -3
Lilia zbladła. Chociaż w ciemnościach korytarza zwyczajny człowiek miałby kłopot z dostrzeżeniem tak subtelnych zmian wyglądu, genetycznie wypaczone oczy albinoski bez trudu radziły sobie w podobnych sytuacjach i mało co uchodziło jej wyostrzonej uwadze.
Lilia zbladła i przygryzła swoje wydatne wargi, a jej prawa dłoń powędrowała niepewnym ruchem ku rękojeści noszonego przy pasku spodni dźgacza. Altego wyszczerzyła zęby w złośliwym uśmieszku widząc tę pełną wahania reakcję. W przeciwieństwie do albinoski córka Ostrego nigdy nie musiała pięścią walczyć o przetrwanie na niższych poziomach Enklawy. Zbyt wiele rzeczy przychodziło jej łatwo i cudzym kosztem, dostawała od współplemieńców znacznie więcej niż sama dawała. Dobrze odżywiona i zadbana, a także bardzo pewna swej pozycji, w otwartych konfrontacjach z wichrzycielami pokroju Altego traciła całą przewagę, jeśli była sama.
Prowokowanie zmęczonej i głodnej albinoski było jednym z tych błędów, które przedstawiciele wyższej kasty popełniali coraz rzadziej, ale które wciąż jeszcze przytrafiały się tym aroganckim i dumnym ze swego statusu.
- Masz niewyparzoną gębę – wycedziła przez zęby Lilia, prostując się odruchowo i wysuwając do przodu podbródek, ale cofając jednocześnie dłoń od rękojeści dźgacza – Nie nadajesz się do obcowania z normalnymi ludźmi. Możesz być pewne, że odpowiednie osoby dowiedzą się o twoim nieobyczajnym zachowaniu. Takich jak ty powinno się zamykać na Dnie, żebyśmy się nie musieli za was wstydzić. To... to oburzające.