02-11-2020, 12:43
|
#15 |
| Korytarz przed pomieszczeniem jadalnym, poziom -2
Echo stłumionej modlitwy odbijało się od metalowej framugi dzielącej rozżarzoną słabą elektryczną poświatą stołówki od dusznego korytarza zapchanego wygłodniałą sforą podludzi, za których mieli ich, obecnie, wygodnie usadowieni w części jadalnej, lepsi przedstawiciele społeczności Enklawy.
Wśród brudnej zgrai obdartusów za progiem kantyny czekała również Altego. Czuła wokół siebie lepkie powietrze przesiąknięte wilgocią i zapachem spoconych ciał pozostałych zabiedzonych nieszczęśników od najbrudniejszej roboty. Niemal każdy z różnorodnych wybryków natury ściśniętych na wąskiej kamiennej przestrzeni przejścia potulnie wciskał głowę między własne ramiona, myśląc tylko o napełnieniu brzucha przed kolejnym starciem z niesprawiedliwością losu objawiającą się, nie tylko pozycją w kolejce po reglamentowany posiłek, ale przede wszystkim, w przydziale do kieratu w obsadach pomp wodnych, farm i agregatów. Nikt jednak nie ważył się odezwać, czy choćby zaszlochać w tak bliskiej obecności wyższej kasty. Do wszystkiego mieli przed nimi pierwszeństwo, nawet do pieprzonej modlitwy. Odmieńcom nawet słów kierowanych do stworzycieli-praojców nie było wolno wymawiać wspólnie z normalnymi ludźmi. Czekali więc w ciemności, pokorze i niemocy wynikającej z samego faktu ich istnienia.
Nieliczni nie zgadzali się z panującym stanem rzeczy. Zamiast tego, albo gorliwie wierzyli w słuszność hierarchii i głębokiej konfesji albo niemym krzykiem wyrażali swoją złość. Na jednym krańcu hiatusu stała ogromna Trzyłapka, na drugim biała Altego. Nie miały ze sobą nic wspólnego, poza posiadaną siłą wiary w słuszność własnych postaw i niezłomną tężyzną do jej poparcia. Albinoska nie musiała nigdy stawać naprzeciw żeńskiej cargo z obsady agregatów, ale szanowała jej sposób wyrażania siebie i twardą, trzecią rękę, którą trzymała swoich ludzi. Upadek pod ciosem koloski kusił buntowniczkę bardziej niż bezapelacyjna spolegliwość pozostałych przedstawicieli zmarginalizowanej części krypty. Nie miało to wiele wspólnego z sympatią, czy podziwem, miało za to bardzo wiele z dążeniem do samozagłady w imię buntu przeciw czołobitności swojego statusu społecznego. Tym bardziej, że nim przerośnięte potwory najgorliwszej wyznawczyni miejscowej religii przybyły pod próg jadłodajni, darli się i przepychali między sobą jak przystało na zgraję kontestatorów.
__________________ "Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."
Ostatnio edytowane przez rudaad : 03-11-2020 o 10:44.
|
| |