Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-11-2020, 10:27   #128
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Smile Dialogowo przy współpracy z Kermem i MG

Wykorzystanie transportera APC jako swoistej terenówki nie było niczym wyjątkowym. Jako kierowca JJ brał pod uwagę różne scenariusze chociaż nie liczył na wiele. Dymiące szczątki, porozrzucane w promieniu dziesiątek metrów były mniej więcej zobrazowaniem jego myśli sprzed niecałego kwadransa. Na pierwszy – oraz drugi i trzeci – rzut oka nikt nie ocalał, a nawet nie dało się namierzyć nie rozczłonkowanych, w miarę całych ciał. Nawet dla Marines widok był makabryczny. Poszycie latającego czołgu z silnikami odrzutowymi było porwane jakby wynalazła wykonał je z kartonu.

Żołnierze chcieli zachować pełen profesjonalizm. Padły pierwsze meldunki o zachowanej amunicji, Sentry Gun’ach i zawartości kilku pancernych skrzyń. Technik reagował na niemal każdy strzał, który okazywał się wybuchającą amunicją. Wystrzał, który trafił Porucznika poniósł się echem chwilę po tym jak mężczyzna padł na ziemię. Snajper musiał kryć się w jakiś zaroślach. Jacob niewiele myśląc wysłał jeden krótki komunikat radiowy po czym ruszył z pomocą. W tamtej chwili jeszcze nie wiedział, że Hawkes wyzionie ducha zanim technik do niego dobiegnie…


- Fuck! - Wrzasnął Salas, po czym rozległa się seria z karabinu, i wrzask bólu Roberta - Zachodzą nas z boku! - Krzyknął ponownie postrzelony Marine, samemu odpowiadając (niecelną) serią. Android był oddalony o jakieś piętnaście metrów. Kucający przy jednym z drzew, używając go jako połowicznej osłony, flankował Marines.

Z wnętrza ACP można było zrobić kilka ciekawych rzeczy, ale okazało się, że na wyjaśnienia nie ma czasu. Przeciwnicy nagle się rozmnożyli. Co prawda bliższy wróg zdawał się być łatwiejszy do ustrzelenia, ale snajper zdał się Billy'emu groźniejszym celem. Dlatego też Sing strzelił do ukrywającego się w zaroślach przeciwnika.

JJ czując się już nieco lepiej pokiwał z uznaniem głową.
- Dzięki Nicky. - technik serdecznie uśmiechnął się do kobiety. - Wychodzi na to, że jeszcze chwilę z wami zabawię. - zaśmiał się Jacob.

Strzał Singa trafił wrogiego snajpera gdzieś w tułów, tuż przy karabinie, a więc w sumie albo w mostek, serce, lub lewe płuco… w każdym bądź razie zamaskowany przeciwnik wyraźnie zwiotczał, po czym zaległ bez ruchu w miejscu, gdzie się ukrywał.

Zaś w tym samym momencie, na prawej flance skromnego oddziału Marines… Salas wciąż ostrzeliwał androida, a android Salasa. Problem polegał jednak na tym, że wroga maszynka mogła się bardziej skryć za drzewem, niż mężczyzna, zagrożony ostrzałem z dwóch stron. Pociski zabębniły po Robercie…

Billy nie zamierzał biec i sprawdzać, czy wrogi snajper faktycznie nadawał się już tylko do kostnicy. Android, który robił sitko z Salasa, był w tym momencie najciekawszym obiektem. Może nie jeśli chodziło o obserwację, ale z pewnością jeśli szło o wsadzenie komuś kuli w jakieś wrażliwe miejsce.

- Kovalski, sprawdź, czy ktoś jeszcze się tu nie kręci! - zawołał, równocześnie przesuwając lufę w kierunku kolejnego przeciwnika. Starannie wycelował i pociągnął za spust.

JJ podniósł się powoli jakby sprawdzając integrację jego członków z obolałym korpusem. Jedna ręka nadal była niesprawna, ale po wstępnej analizie wszystkich sektorów magister doszedł do wniosku, że nogi posiadały pełną mobilność. Nie widząc lepszej alternatywy Jacob zdecydował się ruszyć w kierunku APC. Szybko, z głową nisko i zgrupowaną sylwetką. Operator Marines zapewne będzie wyglądał śmiesznie, ale… Liczyła się wyłącznie skuteczność. Kiedy Jonesowi uda się dobrnąć do transportera będzie mógł go przemieścić i ostrzelać pozostałych na polu bitwy wrogów z działek wysokiego kalibru. Myśli technika na moment uciekły do robotów, które zdawały się “zaginąć w akcji”... Nie było jednak czasu na gdybanie dlatego żołnierz pokazał Nicky na APC po czym ruszył w obranym kierunku. Miał nadzieję, że pozostali zajmą ogniem obecnego na placu boju androida.

Zakrwawiony Salas wciąż ostrzeliwał androida za drzewem… aż do akcji włączył się Sing. Wycelował, skupił się i wpakował pocisk prosto w czerep androida, aż zaiskrzyło, a ten padł na ściółkę.

W tym czasie… o czym nie wiedział nikt z obecnych Marines, ustrzelony wcześniej wrogi snajper poruszył się. Sukinsyn był jedynie uszkodzony, a nie zniszczony. Android ponownie chwycił za swój karabin, i wycelował. JJ poderwał się do biegu do APC. Android wymierzył w jego plecy. Mechaniczny palec zaczął powoli naciskać spust… Robociki JJ dotarły na miejsce. Solidne pieprznięcie zakończyło już definitywnie istnienie wrogiego snajpera. Wokół Marines chyba już nie było wrogów. Chyba.

- Jestem podziurawiony jak dziwka w kosmoporcie! Ktoś mnie poskłada?! - Wydarł się Salas.

- Nicky, pomóż mu, nim się do końca wykrwawi... Kovalski, sprawdź okolicę! - polecił Billy. - Salas, nie drzyj się tak... - dodał. - JJ, włącz wszystkie skanery i co tam jeszcze masz na pokładzie! Potem złap Wellivera i powiedz, że Hawkes nie żyje. I że dopadły go androidy bojowe!
Snajper przyklęknął, rozglądając się dokoła.
- I zbierać się, wracamy do laboratorium! - dodał.

JJ wpadł do APC błyskawicznie niczym niemiecki operator osławionej operacji Blitzkrieg. Jego pośpiech był jednak zupełnie zbędny albowiem systemy transportera działały płynnie jak krew z owrzodzonej dupy. Jedyne co wyłapywał technik to zakłócenia. Zapewne jeżeli ktoś potrafił sterować androidami to nie stanowił dla niego zagadki generator skutecznie zakłócający wszelkie czujniki i środki łączności.

- Niestety, ale środki łączności nie działają. Podobnie wszelkie czujniki, skanery i automat do kawy - rzucił JJ na zewnątrz APC.

- Cholerny złom... - zaklął Billy.

Kovalski skoczył na mały rekonesans z MT w łapie, Nicky zaś ku Salasowi… ten oberwał po nodze, boku i lewej ręce, choć w sumie noga była najbardziej zraniona. Będzie żył.

- Chyba nikogo nie ma. Ale widziałem skrzynkę z amunicją, i ze dwa Sentry Gun wyglądające na całe - Zameldował po kilku minutach Kovalski.

- Zabierzemy wszystko, co się może przydać. Zaraz ci pomogę - powiedział Billy, podchodząc do androida by sprawdzić, czy nie drzemie w nim resztka elektronicznego żywota. - JJ, nie wyłaź z APC. Nicky, pomóż Robertowi tam dotrzeć, żeby się nie potknął po drodze.

- Ok, ok chociaż mógłbym pomóc zabrać ciało Porucznika i IU - powiedział technik. - Właśnie. Nie zapomnijcie o Intelligence Unit. - Oczy Jacoba zabłyszczały. W końcu komputer trafi we właściwe ręce.

- Nicky ci pomoże, jak Salas zostanie złożony... - zaczął Billy. - Znaczy dostarczony do APC - dokończył.
 
Lechu jest offline