Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-08-2007, 21:46   #31
K.D.
 
K.D.'s Avatar
 
Reputacja: 1 K.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumny
???
???

-Hgrlapmhfshegh!- Gruchnął Shaarh i krążył, szurając pazurkami po posadzce rozległej, zakurzonej komnaty, pozwalając, by ciągnąca sie za nim szata zbierałą grubą warstwę pyłu. Szczurzy władca gestykulował żywo, jakby z kimś rozmawiał, choć postaci stojące kilka kroków za nim stały w zupełnej ciszy. Pierwsza była wysoka i majestatyczna, sztywno wyprostowana. Był to Ghak'im'Abbdan, potężnie zbudowany rakszasa o lśniącym, pomarańczowym futrze z typowymi, biało-czarnymi paskami, właściwymi dla przedstawiciela tej rasy. Sprawiał wrażenie mocno zdenerwowanego i co chwila szarpał za swoje kocie wąsy. Obok niego, w znacznie luźniejszej pozie, z ręką zawadiacko opartą o biodro, stała ludzka kobieta. Choć fizycznie, dla niewtajemniczonego oka, wydawałaby się ideałem piękności, o zmysłowych ustach, białej cerze i z pełnymi kształtami, to jej zimne, okrutne oczy zdradzały wyjątkowo nieludzkie pochodzenie - czarne jak węgiel, z cienkimi, zielonymi żyłkami. Tęczówki zlewały się ze źrenicą, białko tymczasem miało niezdrowo niebieskawy odcień. Kobieta była ubrana wyjątkowo skąpo, jedynie w długi, jedwabny szal, o końcach awiązanych na karku i sćiągnięty w pasie złotym łańcuszkiem. Oprócz niego, jej jedyną ozdobą był niezbyt imponujący pierścień, wykonany z żelaza, z wprawionym w oczko srebrnym lusterkiem.
-Panie…?- Spytał cicho Ghak, nieświadomie wędrując dziwnie przekręconą dłonią po rękojeści miecza, wystającej u zza szerokiego pasa. Stojąca obok niego czarnowłosa piękność fuknęła pod nosem, komentując jego służalczość. Tygrysiogłowy wojownik zmierzyłją gniewnym spojrzeniem i ponownie przeniósł je, już pokorniejsze, na krzątającego się po sali szczura. Ten machnął tylko łapką i zatrzymał się nagle.
-Alsenuemor…- Mruknął Hrabia, jakby smakując słowo, jak królewski smakosz próbuje jedzenie przed podaniem go na stół patrona, by sprawdzić, czy nie jest zimne, przesolone lub zatrute. Alsenuemor- Powtórzył, jakby chciał go do siebie przywołać, a potem odwrócił wąsaty pysk w stronę swoich sług. Ghak. Gwardia- Rozkazał i rakszasy już nie było. –Albo…- Zawahał się nagle, po czym zachichotał. Gkah powoli wychylił głowę zza framugi bocznego wyjścia. –Nie. Pójdziemy sami- Jego towarzyszka wydała z siebie odetchnięcie ulgi, trochę za głośno niż zamierzała. –Ty też, moja droga. Musimy sprawić na naszym nowym sojuszniku odpowiednie wrażenie- Rzekł, uprzejmie pochylajac głowie ku towarzyszce i uśmiechajac się chytrze, po czym wykonał leniwy ruch ręką i wnet główne drzwi komnaty rozwarły się szeroko, jakby pchnięte niewidzialną siłą, i wpadł przez nie silny, zimny podmuch, formując się na moment w trzy ledwo zauważalne, humanoidalne kłęby, i zniknęły z oczu obecnych, choć nie można się było pozbyć wrażenia, ze nadal się tam znajdują. Zaś pomiędzy nimi stał chudy, niski osobnik z ogromnymi okularami na nosie. Wyglądał na zdrowego, choć trochę znużonego i zaniepokojonego. Choć był ubrany we wspaniałe szaty, jego niedomyte włosy i nieogolona twarz nadawały mu wygląd niechlujnego profesora, o potężnym umyśle, niewiele jednak dbającego o takie sprawy doczesne jak regularne mycie się czy jedzenie, postarzając go jednocześnie o dobre dwadzieścia lat z hakiem.
-Habnusie- Zaczął uroczyście Shaarh. -Jesteś mi potrzebny...
 

Ostatnio edytowane przez K.D. : 23-08-2007 o 20:05.
K.D. jest offline