Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-11-2020, 21:24   #128
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Carys przerzucała swe spojrzenie po kolejnych osobach, które zabierały głos w tym śmiesznym spotkaniu. Miało być krótkie spotkanie z królem, przynajmniej w teorii. A wyszła farsa.
Czarodziejka miała wrażenie, że już to kiedyś przeżyła.
Władca, który targuje się z bohaterami o nagrodę.
A tak! U barona Bloomwood. Tam też zapała była niejasna i to sami śmiałkowie mieli sobie ją ustalić. Tutaj również władca wyszedł z taką propozycją. Jeszcze tylko brakuje konkurencyjej wyprawy.
A do tego dwoje z jej towarzyszy, którzy wyraźnie wielkie parcie na tytuły i bogactwa mieli, targowało się co nie miara. I o ile krasnoludzkiego kapłana w pewnie sposób rozumiała, nie od dzisiaj wiadomo, że krasnoludy lubią świecidełka nie mniej od smoków, to druida w żaden sposób. Jak na przedstawiciela strażnikow lasów, gór i jezior, którzy gotowi są umrzeć w obronie natury, ten konkretny druid pałał niebywałą żądzą posiadania wszelakiego zbytku. Ale może to miejsce go tak zmieniło? Albo spotkanie ze smokiem?
Jakby na to nie patrzeć to notowania tak królewskiej pary jak i samego królestwa spadły bardzo w oczach czarodziejki.
Przykład idzie z góry. Zwłaszcza zły.
Gdy targi o losy królestwa dobiegły końca, Villem uznał, że pora jest najwyższa dowiedzieć się czegoś w temacie samych barbarzyńców. Nieokrzesanych i prymitywnych plemion nie brakowało i w Chessencie, ale niezwykłą rzadkością były negocjacje z dzikusami. Władcy zwykli raczej gwałtowników stalą uczyć moresu, a tu nagle padały wzmianki o podarkach. Tym bardziej Villem czuł się zaniepokojny tą sytuacją, że Smocza Zguba nie wyglądał na polityka obeznanego z tajnikami manipulacji. Przeciwni. Już sylwetką Smocza Zguba mówił, że jest wojownikiem z krwi i kości, a w jego żyłach płynie żar bitwy. A i samo wesele nie było tu bez znaczenia. Śluby w przeddzień wojny oznaczały sojusze. A sojusze gwarantowały zwycięstwo. Albo więc Smocza Zguba był królem nieudolnym i gnuśnym na co nic nie wskazywało. Albo szykował się do skrytego ataku wynajmując za pustą obietnicę czegokolwiek, zbędnych, a chciwych gamoni, którzy pod pretekstem negocjacji odwrócą uwagę górskich klanów. Choć nie wykluczone było, że działo się tu coś czego Villem zwyczajnie nie rozumiał.
- Wasza miłość… Czy Damara stoczyła już jakąś bitwę z tymi gwałtownikami? Wzięła jakiś jeńców może? Albo, czy na liście gości weselnych są może osoby bliżej związane z górskim pograniczem?
Władca najpierw spojrzał na Olgrima, a następnie na Villema.
- Nie ma żadnych podarków dla dzikusów, i nie będzie. Nie mam zamiaru im wchodzić w dupy. Rozmowa, konkrety na stół i tyle, a nie jakieś zagrywki "och i ach" i obłaskawianie ich prezentami - Powiedział twardo Dragonsbane, po czym dodał już normalnym tonem - Stoczyliśmy z nimi już kilka bitew. To barbarzyńcy, jednak ich wódz ma olej w głowie i umie stosować taktyki. Jeńców nie mamy, oni wolą śmierć, niż dać się pojmać, i żadnego jeszcze nie udało się wziąć żywcem… a wesele nie ma z nimi nic bezpośrednio wspólnego, poza faktem, iż sam ślub umacnia więzy z północną baronią, by sama Damara była silniejszą krainą.
Krasnolud podrapał się po karku zamyślając. To mu brzmiało bardziej jako misja samobójcza niż dyplomatyczna, ale co tam… jakoś to będzie. Ostatecznie król pewnie też nie pokładał wielkiej nadziei w tym posłannictwie, skoro wziął pierwszych lepszych bohaterów z ulicy.
“Powinienem przewidzieć, że będzie tu jakiś haczyk.”- pomyślał kapłan.
- Skoro wszystko wiemy - powiedział Daveth - to, jak sądzę, możemy jutro wyruszyć w drogę - zaproponował.
- Oh, cieszę się Davethcie, że wiesz już wszystko. Będziesz mógł zatem rozwiać kilka z mych niepewności w późniejszym czasie. Jutro wyruszyć jednak nie możemy - Carys zwróciła się do druida.
- Rozumiem, że nie zdołasz wypocząć po uroczystości trwającej aż do rana - z wyrozumiałością w głosie odezwał się Daveth. Zastanawiał się, co mogło być ważniejsze niż misja dla króla, ale widać czarodziejka miała inne priorytety.
- Mówię z troską o tobie - odpowiedziała w podobnym tonie nie zamierzając tłumaczyć się ze swoich zamiarów.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline