Po spotkaniu z królem oboje chessentyjscy arystokraci udali się wpierw do swych komnat, aby się przebrać a następnie poprosili o spotkanie z panem Droltudenem. Ku ich zadowoleniu okazało się, że marszałek dworu zorganizował im możliwość kontaktu z Liamem. Nim jednak udali się by z swej możliwość skorzystać przedstawili Droltudenowi listę rzeczy, która będzie im potrzebna w czasie wyprawy.
Wierzchowce czy solidne i ciepłe ubrania, a także prowiant czy namiot w, którym mogliby przenocować, mimo że takie oczywiste, również się znajdowały na tej liście. Nie wspominając o mapie. Do rzeczy, które miały im się przydać zaliczyli eliksiry leczenicze, wodę święconą, eliksiry ochrony przed złem, oraz parę bukłaków oliwy. Carys marzyło się odzyskanie naszyjnika z kulami ognia, w więc i on znalazł się wśród tego wszystkiego. Ponieważ żadne z nich nie posługiwało się tutejszą mową czarodziejka zasugerowała, że najlepszym rozwiązaniem byłby amulet rozumienia języków.
Marszałkowi dworu zostało dokładnie wytłumaczone w jakim celu potrzebują królewskiego sygnetu czy innego znaku.
Zakończywszy to spotkanie czarodziejka i rycerz spożyli wspólnie posiłek i w końcu mogli skontaktować się z wiekowym sługą. Radość jaką my tym sprawili była ogromna. Niestety z powodu ograniczeń czasowych przekazali mu tylko kilka poleceń, z których najważniejszym było udanie się do Falsy i poinformowanie państwa o tym, że oboje żyją. Już pośrednim przekazem było powiadomienie gburowatego barona, że smok wielkości konia został ubity oraz, że jego rozzłoszczona, trojnoga matka może się mścić.
Z królewskiego rozkazu mieli wyruszyć jak najszybciej toteż uzgodnili o której spotkają się w stajniach by sprawdzić ekwipunek i móc wyruszyć w drogę.
Jak postanowili tak i uczynili.
__________________ - I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.
"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Ostatnio edytowane przez Efcia : 08-11-2020 o 21:52.
|