Wątek: X-COM
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-11-2020, 18:16   #225
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 98 - 2037.V.19; wt; przedpołudnie

Czas: 2037.V.19; wt; przedpołudnie; g. 10:00
Miejsce: Old St.Louis, Sek VIII Rzeka; Marina Villa; klub “The Hood”
Warunki: pomieszczenie, ciepło, jasno, sucho na zewnątrz umiarkowanie, mżawka, sła.wiatr

Wyglądało na to, że ludzie Alvareza znają się na swojej robocie. Przygotowania do odbicia były dość zaawansowane a i rozpoznanie było zrobione całkiem nieźle. Mieli plany budynku sądowego gdzie już niedługo miała nastąpić ostatnia rozprawa i zapaść wyrok. Nikt nie miał złudzeń, że skazujący.

- Mamy z tym sądem problem by się tam dostać. Nie mamy tam swoich ludzi. Nie mamy jak przekazać grypsu naszym ludziom. - powiedział Brown. Ten ponurak w gajerze jaki dosiadł się do nich razem z Rando. Trudno było powiedzieć czy Brown to jego imię, ksywa czy nazwisko. W każdym razie szef przedstawił go jako Browna no i tak zostało. Brown widocznie był ten łebski, od myślenia i planowania. Pod względem powagi i humoru był odpowiednikiem Lawa tak jak Rando pasował do Rubena. Mieli swoich ludzi na mieście. Na tyle, ze sama trasa do sądu i cała okolica była spenetrowana całkiem nieźle. Wydawało się, że tutaj niewiele xcomowcy mogliby zdziałać. Ale był właśnie pewien problem.

- Możemy legalnie wejść aż pod same drzwi. Nawet do budynku sądu. W końcu to budynek publiczny, chociaż rozprawa ma się odbywać za zamkniętymi drzwiami, bez publiczności. No ale tylko jako legalni, uczciwi obywatele. - Rando rozłożył ramiona wyjaśniając w czym twkił szkopuł. Otóż to. Ta cała skomplikowana i zazebiająca się sieć skanerów, bramek, wyrywkowych kontroli sprawiała, że raczej nie było realnych szans by przez całe miasto wnieść coś nielegalnego. Do tego do wnętrza tak dobrze pilnowanego budynku. Broń, narkotyki, elektronika bez licencji i to wszystko co współczesne władze uznawały za nielegalne. Ci poszukiwani listem gończym także. Co mocno ograniczało możliwości odbicia więźniów. Bo jak to zrobić? Rzucać się na uzbrojonych strażników i ADVENT z gołymi rękami? Jak przyznał niechętnie Rando część bramek po drodze może by ominęli no ale im bliżej centruum tym robiło się ich gęściej. A we wszystkich drzwiach sądu zamontowano detektory podobne do tych co xcomowcy mieli u siebie czy nawet w tym nielegalnym składziki Chena w Chinatown. A takie wykryłyby właśnie wszelką broń.

- Dlatego pomyśleliśmy, że trzeba by się podszyć pod kogoś kto ma broń i może ją tam nosić. Pomyśleliśmy o policji. - powiedział Brown patrząc na dwóch przedstawicieli drugiej strony.

- Mamy jeden radiowóz. Osobówkę, taka klasyczna panda. I furgonetkę. Bankowóz. Ale przerabiamy ją by wyglądała jak trzeba. - Rando wyświetlił ze swojego holo zdjęcia wspomnianych pojazdów. Policyjny radiowóz rzeczywiście jak wyglądał jak autentyczny radiowóz. Zupełnie jakby zostawili do policjanci i poszli na pączki czy co. Stał w jakimś hangarze czy innym bezimiennym magazynie. Furgonetka była ciemnobrązowa, krępa i solidna. Pasowała do przewozu cennych ładunków czy osób.

- Właśnie tutaj mamy dylemat jak ją naszykować. Albo jako policyjną albo więzienną. Zależy jakie papiery zrobicie i pod kogo mamy się podszyć. Wtedy mamy furgonetkę co ma zabrać więźniów no i eskortujący ją radiowóz. - wyjaśnił Brown tłumacząc poniekąd dlatego taka trochę bezimienna wydawała się teraz ta furgonetka.

- Przydałby się drugi radiowóz. Może wyglądać dziwnie jak takie gwiazdy będzie eskortować tylko jeden wóz. Ale pracujemy nad tym. Na dniach powinniśmy coś mieć. Ale po przemalowaniu furgonetka będzie zajeżdżać lakierem. Trzeba będzie odczekać 24 by dało się użyć. Dlatego im szybciej ją przemalujemy tym lepiej. - Rando szybko uzupełnił wypowiedź kolegi i jako mechanik samochodowy to pewnie znał się na tych technicznych detalach ich lakierowania.

- Mamy też policyjne mundury. Ale dość gołe. Insygnia i inne można przyszyć. Znów zależy pod kogo byśmy mieli się podszyć. - Brown przewinął na swom ekranie i pokazał fotki tych granatowych mundurów. Wyglądały jak ten radiowóz. Czyli bardzo autentycznie. Przynajmniej na tym zdjęciu. Trochę detali jak naszywki stopni czy plakietki a nazwiskami i można je było dostosować do potrzebnej roli od szeregowego stójkowego po wysokiego oficera.

- No i tu coś musicie wymyślić. Bo wedle planu naszych ludzi ma zabrać ADVENT a nie gliny. Więc musicie jakoś to odkręcić by dostali rozkaz, że policja ma ich odwieźć do więzienia. Czyli my. Inaczej nas spławią albo trzeba będzie się z nimi strzelać już przed sądem. - Rando zaznaczył kolejną trudność z jaką alvarezowcy mieli kłopot. Może te mundury i radiowozy jeszcze by jakoś załatwili. No ale taki rozkaz to już była wyższa szkoła jazdy. Trzeba było nie tylko przygotować jakiś elektroniczny papier by się wylegitymować, i to przed ADVENT-em ale i wysłać rozkaz elektronicznie. Tak by wyglądało jak polecenie z ich bazy albo chociaż potwierdzenie. Bo na okazanie takiego papieru na oczy pierwsze co zrobi taki oficer to sprawdzi w swojej bazie czy coś o tym wiedzą. Jak nie będzie potwierdzenia to sprawa się sypnie. W najlepszym razie wtedy by zignorował takich gliniarzy. O mniej optymistycznych scenariuszach można było nie myśleć.

- No chyba, żeby w sądzie wywalczyć by to lokalna policja przewiozła naszych do więzienia. - dodał ponurak w garniturze dość ponurym tonem. To byłoby najlepsze wyjście. Uprawnomocniłoby przybycie oddziału policji po więźniów. Ale też i najtrudniejsze i do zrealizowania i przewidzenia. Sąd mógł zwyczajnie odrzucić taką prośbę. Wtedy zostawała gra na zmiany w ostatniej chwili czyli ten wariant z zamieszaniem i przybyciem policji co mieliby na tyle mocne papiery by przejąć skazańców. Zapewne też dobrze by odpowiedni człowiek był na odpowiednim miejscu. By nie speszyły go negocjacje z oficerem ADVENT-u no i jednocześnie był elastyczny. Bo jak zareaguje ADVENT to też nie było do końca pewne. Niby byli karni, lojalni, nieprzekupni co sugerowało, że powinni wykonać oficjalny rozkaz i przekazać więźniów policji. No ale pewności nie było i wiele zależało od osoby przeprowadzającej tą rozmowę.

Plan alvarezowców w ogólnych zamierzeniach był dość prosty. Przebrać się za policję, załadować więźniów na pakę furgonetki i odjechać od sądu. Tyle, że nie do więzienia a dać dyla w długą. Nawet mieli przygotowane miejsce z samochodami do przesiadki. I przed Inwazją to co mieli już teraz pewnie by im wystarczyło do zaczęcia akcji samodzielnie bez pomocy z zewnątrz. No ale ten cały nowoczesny system zabezpieczeń nie pozwalał nawet wjechać swobodnie do centrum miasta. Co stawało taką akcję pod znakiem zapytania. Co innego właśnie gdyby pod te fury i kostiumy co już mieli dodać odpowiednie elektroniczne legendy i rozkazy w sieci. Wtedy taka przykrywka miała szanse powodzenia. Przynajmniej do tej kluczowej rozmowy z ADVENT-em. Jakby się udało to załadują pojmanych alvarezowców i odjadą. Ci rządowi pewnie zorientują się, że coś jest nie tak. Najpóźniej jak konwój nie zjawi się w więzieniu. A powinien tam dojechać w kwadrans, góra 20 min. Mogli też połapać się wcześniej. Ale do tego czasu alvarezowcy mieli nadzieję na podmianę samochodów w przygotowanym miejscu. Co znów powinno dać czas wyjechać poza centrum zanim system się połapie kogo teraz powinien szukać. I w ogólnych zarysach na tym miał polegać plan.

Rozmowy przeprowadzali już bez Alvareza. Ten widząc, że sprawy zaczęły się układać po jego myśli opuścił “The Hood” pozwalając się zająć detalami planu ludziom którzy już byli lub mieli być zaangażowani w przygotowania akcji i jej wykonania. Po krótkiej chwili zastanowienia zgodził się na warunek Lawa by dowodził tą akcją. Taki kredyt zaufania. Ale nie ukrywał, że będzie miał na uwadze tą akcję. I skoro oddawał Lawowi i xcomowcom kierownictwo nad akcją i wolną rękę w przeprowadzeniu to i jego pociągnie do odpowiedzialności gdy sprawa się sypła. Jego przedstawicielami byli właśnie Brown i Rando. Z czego wyglądało na to, że Brown raczej pracuje na miejscu, podejmuje decyzje, ma kontakty i jest tym od główkowania. A Rando w terenie trzymał rękę na pulsie by wszystko działało jak należy. Rano był poszukiwany przez policję więc nie bardzo mógł się pojawić w centrum. Przynajmniej nie pod własną twarzą i nazwiskiem. Plan z przebierankami dawał jakąś szansę na bezkrwawe załatwienie sprawy, opierał się na podstępie. Ale nie można było wykluczyć, że w każdej chwili od wjazdu do centrum może też przerodzić się w morderczą walkę o przetrwanie w bardzo niesprzyjającym terenie. A jak w końcu rządowi zorientują się co jest grane zapewne postawią na nogi całe miasto i okolice. W końcu gdyby udało się wyrwać im z paszczy te trzy ofiary to byłby to dla nich blamaż na 102.

Czasu na przygotowanie akcji nie było wiele. Był wtorek rano, późne rano. A w piątek od 8 rano miała zacząć się rozprawa, mowy końcowe i ogłoszenie wyroku. Prawie na pewno skazującego. System nie miał litości dla “bandytów” i “terrorystów” co mieli tyle wykroczeń na koncie jak ta schwytana trójka.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline