Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-11-2020, 20:12   #148
Zapatashura
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Ostatnie dni przed wyjazdem Jiny wyuzdana rodzina spędziła głównie na orgiach. Marcus, choć oczywiście nie zgłaszał żadnych protestów, padłby pewnie trupem z wyczerpania, gdyby nie Siri i jej czar wzmagający kondycję. Choć mężczyźni uwielbiali fantazjować o haremach wiecznie chętnych kochanek, to wcale nie byli przystosowani do tego, by za takimi nadążyć. A już na pewno nie za tantrystkami i kobietami Mongle. Siri w tym hedonistycznym szaleństwie prawie zapomniała o prezencie dla Jiny, na który sporo się wykosztowała. Był to bowiem magiczny krem hamujący starzenie się skóry, chętnie stosowany przez mistrzynie w Akademii. Jednak, jak powiedziała sama murzynka, na tak wyjątkową kobietę warto wydać każde pieniądze.
Rodzina Mongle rozjeżdżała się po kraju głównie przez dokonania Leileny, której było z tego powodu trochę smutno. Teraz, gdy mogła już otwarcie oddawać się bratu i wykorzystywać matkę, nabierała ochoty na więcej i więcej, a okazji do wielkich spotkań miało być mniej i mniej. Z drugiej strony, Jina wyjeżdżała do miasteczka Zzuntal, gdzie miał czekać na nią Hugo, najmłodszy z jej braci... którego dawno nie widziała i nie miała jeszcze okazji sprowadzić na złą drogę. Może jednak te podróże sprzyjały nowym możliwościom? Szkoda tylko, że do powrotu do Akademii Lei miała mieć znacznie utrudniony kontakt z mamą. W dalszą drogę też musiały ruszyć osobno, bo wraz z Siri musiały dotrzeć do Onhampal. Ciemnoskóra przyjaciółka była bardzo podekscytowana na myśl o święcie płodności zwierzęcych barbarzyńców. Jeszcze przed opuszczeniem Aluarim przypilnowała Leileny by zakupiła i spakowała do swej magicznej torby duże ilości wina i wódki. Wszak jeśli ich plan miał się spełnić, miały upoić agresywne, zaborcze samice.

Najszybszą drogą do miasteczka, w którym dziewczyny miały spotkać Długiego Kła, był rejs rzeką. Oznaczało to pewne niewygody, twarde koje i wieczne kołysanie, ale było to tanie a w dodatku całkiem interesujące pod względem estetyki. Krajobraz Halruaa po pladze czarów i zamianie planów miał wiele zapierających dech w piersiach krajobrazów. Na przykład wyrastające nagle na milę w niebo kolumny skał. Choć możliwe, że dla Lei był to przyjemny widok, bo dobrze się jej kojarzył.


1

A skoro już mowa o krajobrazach. Gdy późną nocą łódź przemierzała kolejne meandry rzeki, Leilena w swoich snach zobaczyła widoki, które już dawno jej nie nachodziły. Brakowało może ognia i wszechobecnej czerwieni, ale atmosfera wciąż pozostawała piekielna. A to mogło oznaczać tylko jedno - że jej pani znowu jej potrzebowała.


2

Tej nocy Nessalina przyjęła postać gdzieś pomiędzy kuszącą, skrzydlatą kobietą, a drapieżnym demonem. Jej czerwona skóra lśniła nienaturalnie w purpurowym świetle obcej krainy. Przeciągała się kusząco, a z jej oczu biło pożądanie godne sukkuba.


3
- Nawet z niższych planów czuję, jak rośniesz w siłę - nie traciłą czasu na przywitanie swojej służki, od razu wypowiadając to, co chodziło jej po głowie. - Tak dawno cię nie odwiedzałam, a ty musiałaś w międzyczasie oddawać się prawdziwym perwersjom. Widzę, jak się w tobie kotłują - nastolatka miała przez chwilę wrażenie, jakby po pięknym ciele sukkuba przebiegł dreszcz.
Leilena dygnęła usłużnie, ale sama pożerała wzrokiem swoją panią. Jak zawsze natychmiast też poczuła silne podniecenie. Dopiero teraz poczuła jak brakowało jej tych spotkań.
- Staram się pogrążać w nich jak najpełniej, pani. Chcę skosztować wszystkich perwersji świata - odparła cicho, szczerze.
- Wierzę ci, moja ruda ślicznotko - demon uśmiechnął się lubieżnie. - Czuję twoją chuć. Czuję, jak szybko narasta w tobie moc. Nie żałowałaś sobie. Chcesz powiedzieć swojej pani, do czego się posunęłaś?
Piękna, drapieżna istota zbliżyła się do Leileny. Stanęła na wyciągnięcie ręki, a jej ciało emanowało przyjemnym ciepłem. Rudowłosa jak zwykle nie bała się wcale, czuła wyłącznie pożądanie i oddanie przy swojej pani.
- Ostatnio sprzedaję ciało swojej mamy i urządzałam rodzinne orgie - wymruczała, wspominając najświeższe wydarzenia. - A w Akademii wszyscy już wiedzą, że moje ciało jest do publicznego użytku i wcale nie trzeba pytać, by mnie przerżnąć.
- Rodzinne orgie? No proszę - czarcica oblizała wargi rozdwojoną końcówką języka. Ku przyjemnemu zaskoczeniu Leileny klęknęła przed nią i wsunęła obie dłonie pod króciutką spódniczkę, z miejsca podwijając jej materiał. - Iście arystokratyczna rozrywka.
- Dzięki prezentowi od mojej pani, moja mama wreszcie nie ma żadnych oporów - rudowłosa zadrżała, od takiej bliskości Nessaliny zrobiło się jej bardzo gorąco. - I związałam się z wieszczką z Akademii, podglądałyśmy razem Jinę…
- Twoja żądza wobec niej nie słabnie? Nie nudzisz się? - Nessa dopytywała, zbliżając twarz coraz bliżej i bliżej do nagiego łona nastolatki. - A może zmuszasz ją do coraz bardziej zboczonych rzeczy? - po ostatnim pytaniu dziewczyna poczuła końcóweczkę języka na swojej cipce... a także na drugiej dziurce. Jakby język demona zupełnie się rozdwoił.
Dziewczyna jęknęła z rozkoszy. Dotyk sukkuba był podwójnie przyjemny. Przez całe ciało przeszedł jej silny dreszcz.
- Och tak… Staram się to ciągle pogłębić… z nią nigdy mi się nie znudzi, są takie osoby, z którymi mogłabym ciągle… - połykała sylaby, bardzo wrażliwa na dotyk. - Jest moją suczką i wykorzystuję to w pełni…
Nie mogła się powstrzymać i dłońmi czule przesunęła po rogach swojej pani. Za swoją szczerą odpowiedź została natychmiast wynagrodzona. Śliskie, giętkie języki bez trudu wślizgnęły się w oba tunele rozkoszy, wijąc się i skręcając, dając niepowtarzalne odczucia. We śnie wszystko wszak było możliwe, ale na jawie sukkub pewnie umiał robić to samo. Nie będąc w stanie mówić w trakcie pieszczenia swojej służki, Nessalina postawiła na inne bodźce. Gdy tylko Leilena umilkła, również ruch w jej wnętrze zamarł. Było oczywiste, że nastolatka pragnie, aby to trwało.
- Jestem już bardzo spaczona, pani. Podoba mi się nawet jak gwałci mnie potwór, gdy zadaje mi ból i rozkosz jednocześnie. Chciałabym być tak wytrzymała, aby móc kopulować nawet z najbardziej brutalnymi - zwierzała się ze swoich niezbyt, delikatnie mówiąc, normalnych fantazji. - Czasami sama się zastanawiam jak jeszcze mogłabym się pogrążyć w perwersji…
Demon zamruczał z aprobatą. Jego grube języki wypełniały otworki nastolatki tak mocno, że aż dziwne było jak wcześniej mieściły się w jego ustach. Ale kto by się tym przejmował, gdy ten w szparce wił się i lizał najczulsze miejsca, a ten w pupie wciąż wsuwał się i wysuwał. Nessa objęła też swoją służkę skrzydłami, choć przecież nie było żadnej możliwości, by ta chciała jej uciec. Leilena wytrzymała tylko chwilę, szczytując z głośnym okrzykiem. Soki trysnęły ze szparki, której potężnych skurczy nie dało się zatrzymać. Dziewczyna zacisnęła dłonie na rogach, cała dygocząc od takiego orgazmu, jaki mogła dać tylko jej władczyni.
- Jedziemy teraz… kopulować z barbarzyńcami… całym plemieniem… - stękała z trudem, nie chcąc, aby to się kończyło. - Chcę też spróbować… ze zwierzętami… - zwierzała się, myśląc o druidach w ich zwierzęcych formach.
Czarcia piękność, usatysfakcjonowana z doznań, które zapewniła Leilenie, wysunęła z niej swoje języki i wstała z kolan.
- Jesteś cudowna - pochwaliła, uśmiechając się szeroko. Jej twarz błyszczała od soczków nastolatki. - Zwierzęta jednak tak trudno nakłonić do współpracy - najwyraxniej demon zinterpretował słowa służki trochę inaczej. - Ale obdarzę cię czymś, co ułatwi ci komunikację - zdecydowała. - Takie oddanie nalezy przecież docenić.
- Dziękuję, pani - uśmiechnęła się błogo, ale też z ciągłym pragnieniem Lei. - Myślałam o druidach, klan barbarzyńców może mieć jakiegoś w swojej społeczności. A oni umieją przyjmować inne formy.
- Aha - Nessalina mruknęła, ocierając twarz wierzchem dłoni. - To nic, może jak zasmakujesz w druidach, to potem spróbujesz z prawdziwymi zwierzętami - mrugnęła. Nie drążyła jednak dalej tematu, zamiast tego odwracając się lekko i spoglądając w dal. - Twoja pomoc z tymi tępymi demonami była nieoceniona, moja droga. Mogłam uporządkować tyle rzeczy - leniwie kołyszący się ogon sukkuba jakby bezwiednie owinął się wokół kostki nastolatki. - Ale też cię przez to zaniedbałam - przyznała, przynajmniej pozornie szczerze. - Niedługo będę cię jednak znowu potrzebować.
- Jestem na każde twoje wezwanie, moja pani - powiedziała szczerze Leilena, nie mogąc uspokoić oddechu i podniecenia. Nie umknęło to uwadze Nessaliny.
- Cała aż drżysz. Mój języczek ci nie wystarcza? - zmartwiła się.
- Przy mojej pani czuję podniecenie znacznie silniejsze niż przy kimkolwiek innym - przyznała dziewczyna. - Nie wiem czy mogłabym się kiedykolwiek poczuć spełniona, kiedy jesteś obok, pani. Ciągle chciałabym więcej.
- Musisz zatem koniecznie nauczyć się rytuału, którym będziesz mnie przyzywać. A wtedy osobiście ci dogodzę - demon zamruczał i były to najbardziej kuszące słowa, jakie kiedykolwiek Leilena usłyszała. - Żadnych mokrych snów, tylko twoja mokra szparka wypełniona moimi palcami i językiem.
- Tak pani, koniecznie muszę się nauczyć - zgodziła się gorliwie rudowłosa, nie myśląc ani trochę o konsekwencjach. - Ale nauka tego jest zabroniona, a nie chciałabym zwracać tym na siebie uwagi.
- Twojej przyjaciółce też zabraniano, a jakoś tego dokonała - zwróciła karcąco uwagę Nessalina.
- Ale jeśli ona by się dowiedziała, że czegoś takiego szukam, zrobiłaby się podejrzliwa - zauważyła Leilena bez skruchy. - No i to był rytuał tantrystyczny, do niego potrzeba więcej chętnych - tłumaczyła. - Ja jeszcze nie jestem dobra w rytuałach, a co dopiero tych od przywołań.
- Leileno, Leileno - czarcica pokręciła protekcjonalnie głową, obejmując twarz nastolatki w dłonie. - Przecież nie każę ci się uczyć już dzisiaj. Znajdziesz sposób prędzej czy później. Wierzę w ciebie - przybliżyła się tak mocno, że rudowłosa dokładnie czuła jej oddech.
- Tak, pani. Na pewno - westchnęła dziewczyna, której zakręciło się w głowie. - Być może mogłabyś mi pomóc z osobami do rytuałów? Podobał mi się styl ostatniej twojej służki z którą współpracowałam, ale charakter miała… nudny. Z takimi wiedzącymi o tobie mogłabym jednak przeprowadzać takie rytuały.
- Nie, nie, nie - demon znowu pokręcił głową. Będąc tak blisko mało nie ukłuł nastolatki rogiem. - Banda kultystów to nie mój styl. Prędzej sama znajdź kogoś, kogo możesz wykorzystać. Jestem pewna, że taka bystra ślicznotka jak ty, owinie sobie wokół paluszka kogo tylko chce.
- I przekonać tę osobę do przywołania ciebie? Wolałabym być arcykapłanką kultu najpiękniejszej pani - Lei uśmiechnęła się, niemal nieśmiało. - Jeśli nie chcesz, to oczywiście coś wymyślę. Choć to może potrwać. Długo.
- Nie muszą wiedzieć, kogo przywołują - wytknęła Nessa. - To, że ja nie potrzebuję kultu, nie znaczy, że ty nie możesz sobie jakiegoś powołać do życia. Byle nie czcił mnie. Może podszyjesz się pod kapłankę jakiejś bogini?
- Wolę nie podszywać się pod kogoś takiego - Lei lekko zadrżała. - Raczej stworzyłabym coś własnego. Coś takiego dałoby mi pretekst do przywołania, a raczej samego rytuału, który dla nich byłby czymś innym - już zaczęła planować.
- No widzisz? Jak są chęci, to i sposób się znajdzie - rzuciła sentencjonalnie czarcica. - A gdy już tego dokonasz, to dobrze wiesz, że nie ominie cię nagroda - swoja słowa Nessalina skwitowała pocałunkiem. Gorącym, namiętnym, słodkim. Zbyt pięknym, by mógł trwać. I tak też nastolatka obudziła się na kołysanej prądem rzeki koi, w środku zmierzającej do Onhampal łodzi. Nie pozostała jednak jedynie ze słodkim wspomnieniem snu. W jej głowie jakby otworzyła się jakaś skrzynka i dziewczyna po prostu wiedziała jak posłużyć się zaklęciem telepatii, o którym mówiła Nessalina. Żadnego ślęczenia nad księgami i ćwiczenia inkantacji. Pstryk i już - urok demonicznych paktów.


__________________
1 - ilustracja autorstwa Amira Zanda
2 - ilustracja autorstwa Natmonney
3 - ilustracja autorstwa Mitcha Fausta
 
Zapatashura jest offline