Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-11-2020, 13:56   #25
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Gospoda. Przyjemne, pełne pozytywnej energii miejsce spotkań lokalnej społeczności. Nieco zbyt gwarne, jak na gust czarodzieja lubiącego nieco bardziej kameralne miejsca odpoczynku, ale miało swój urok. Po pierwsze, uszy czarodzieja, spragnione jak zwykle cywilizowanego, mówionego języka chodziły na wszystkie strony, chłonąc urywane strzępy rozmów. Nie był jednak zainteresowany informacjami, które ci prości ludzie przekazywali sobie nawzajem, ale samym brzmieniem języka. Jego kolokwializmami, gwarą, i lingwistycznymi niuansami dającymi się uchwycić jedynie patrząc na rozmawiających, czytając mowę ich ciała i badając w całości kontekst rozmowy. Dziewczyna, dyskutująca z młodzieńcem gdzieś w rogu, zaczerwieniona i gestykulująca, robiąca mu wyrzuty, najpewniej za inną dziewczynę którą ten nieopatrznie dojrzał, lub być może okazał zainteresowanie.
Brodaty kmieć rozmawiający spokojnie z innym, chudszym i nieco przygarbionym. Ci rozmawiali konkretnie, słowa i kwestie były krótkie, przerywane wyjaśnieniami, czasem potwierdzane kiwnięciem głowy. Widział mężczyzn i kobiety siedzące przy stoliku. Ich mowa była już nieskładna z powodu podawanego im alkoholu, ale uśmiechy i radosne, szczere spojrzenia mówiły, że akurat ci przyszli się po prostu zabawić.

Kairos wypuścił swojego chowańca pod jedną z krokwi, na którą ptak przysiadł, głośno łopocząc skrzydłami i zajął się przygotowaniami do posiłku. Cicho mrucząc zaklęcie zdmuchnął z odzienia resztki kurzu, omiótł ławę przed sobą, i dokoła siebie, a sztućce, kierowane mistycznym podmuchem niczym niewidzialną ręką chochlika poukładały się zgodnie z zasadami savoir vivru. Kairos, zdając sobie sprawę, że tym popisem być może zwraca na siebie niepotrzebną uwagę, zajął się po cichu podanym właśnie posiłkiem. Skromnym, niewyszukanym, acz o interesującym smaku. Co prawda podane mięso nie pachniało zachęcająco i czuły węch elfa długo próbował przekonać się do skosztowania kawałków wystających tu i ówdzie z kaszy, elf przekąsił gotowanymi warzywami i kaszą, popijając winem. Te zaś, w swojej prostocie, było bardzo dobre. Młode, nieco niedojrzałe, ale o wyczuwalnym smaku owoców.

I kiedy tak delektował się trunkiem, mrużąc oczy, ziemia zadrżała. Wpierw wyczuł ją stopami. Potem jego czułe uszy wychwyciły drżenie gruntu, i huk, jakby kamieni wysypującej się z worka. Potem hałas był już niewątpliwie słyszalny nawet dla krótkowiecznych ras obecnych w gospodzie i nie było chyba nikogo w gospodzie kto nie podniósłby głowy, lub się nie obejrzał, szukając źródła hałasu.
Kairos wpierw zbladł, o ile było to w ogóle widoczne przy jego białej niemal jak bielona ściana cerze, potem szybko zabrał swoją kuszę i tobołek z utensyliami i szybko, jakby spieszył się na jakieś spotkanie o którym dopiero co sobie przypomniał wyszedł z gospody, kierując się w stronę wieży. Ptak, głośno trzepocząc skrzydłami wyleciał za nim, kwiląc głośno i żałośnie.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline