Arc Evanson zrozumiał, że bomba była poza możliwościami rozbrojenia przez niego. Mógł w nią co prawda pierdolnąć serię z M56. I chuj wie. Albo by wybuchło, albo nie. Ale póki był JJ, to takie rozwiązanie byłoby głupotą. A na pojawienie się JJ’a było 16 minut. Smartgunner zasiadł więc do jednego z nadal działających komputerów i przywołał do siebie Marta. - Znasz się na tym tech-nie-logicznym szajsie?
- Czyli czym? - Zdziwił się chłopak. - Obsłudze komputera. - Odparł Evanson - I waszego systemu.
- No...tak trochę, a co?
- Umiesz odpalić mapę okolicy i lokalizację waszego wozu?
- Spróbuję - Powiedział nastolatek i zaczął grzebać w kompie. Po chwili uruchomił mapę… i tyle. System wrednym dźwiękiem oznajmił niepowodzenie dalszych wysiłków Marta.
- Uch… mam jeszcze raz? - Spytał chłopak.
Skoro pytał, znaczy nie przesądzał. Evanson skinął więc głową. - Tak.
Po kilku chwilach, kolejna próba okazała się pomyślna! Punkt na mapie powoli przesuwał się na północ, będąc obecnie o 3 kilometry od labów…
Evanson ani myślał winić chłopaka za niepowodzenia. Wręcz przeciwnie doceniał ducha walki. Ale gdy już sam uznał, że nic z tego nie będzie, komputer wypluł pożądane dane. - Nieźle szczeniaku - pochwalił chłopaka wpatrując się w punkt, który… wbrew jego założeniom nie zdążał ku bazie kolonistów. Spojrzał ponownie na chłopaka, choć już tym razem nie liczył na specjalny sukces jeśli chodzi o zorientowanie Marta - Jadą na północ od nas… w szczery las... Tam coś jest?
- No… z tego co wiem nie. Nigdy nic nigdzie nie budowano poza główną kolonią, kopalnią, i labami tutaj - Odpowiedział Mart. - Na tubylców jednak nie wyglądali… - ozwał się Evanson. Nie miał pojęcia skąd się wzięły androidy. Koloniści mogli mieć sąsiadów, o których nie wiedzieli. Ale równie dobrze mógł to być zamaskowany statek desantowy zrzucony z orbity jeszcze przed pojawieniem się Goliatha. Dość, rzec, że był czas na zorientowanie się od pierwszego spotkania w reaktorze. Oficerowi mieli to w dupie jednak. Nie zawracał sobie tym głowy. Myślami wrócił do bomby, bo na zewnątrz dał się słyszeć turkot kół APC. Jednak jakieś szczęście im dopisywało i może JJ rozbroi to gówno… Co zostawiało panią dyrektor… - To auto to był wasz jedyny środek lokomocji? Nie macie tu jakichś motorów?
- Nie, nie ma… - Powiedział chłopak.
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin |