Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-11-2020, 12:02   #34
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Konrad, Peter, Bladin

- No tak, wpadliście w gówno. – Kobieta pociągnęła nosem, ale nie skrzywiła się. W tym miejscu nie było innego zapachu. – Wylot jest przy rzece, umyjecie się w Reiku.

Patrzyła przepraszająco, lekko zmieszana, jakby była winna ich wcześniejszemu wypadkowi w kanałach. Albo, co gorsza, jakby nie mówiła całej prawdy. Bladin poczuł jak włoski na karku stają mu dęba, odruchowo potarł to miejsce.

Ruszyli, zostawiając za sobą przemytników i uciekinierów. Tunel opadał lekko, prowadząc delikatnymi łukami. Przez jakiś czas słyszeli odgłosy grupy z tyłu, ale ostatecznie zapadła cisza. Cała trójka poruszała się tak cicho i ostrożnie, jak potrafiła. Choć wypatrywali niebezpieczeństw, naturalnych i nie tylko, wydawało się, że grozi im jedynie poślizgnięcie się na śliskim chodniku. Strumyk zabrudzonej wody był tu zresztą płyciutki, najpewniej stanowił odpływ dla niewielkiej tylko części miasta.

W końcu, po kolejne krzywiźnie kanału ujrzeli przed sobą światło słoneczne. Korytarz zakończony był kratą, zza którego słyszeli szum rzecznych fal.


Wolken, Marval

Tileańczyk Luigi patrzył podejrzliwie, jakby wyczuwając złośliwość w słowach Wolkena.

- To nie ja ich wyprowadzam, nie znam drogi. – Splunął na ziemię. – Do mnie przyszli parę razy po monety i tyle. Nie pytałem, lepiej za dużo nie wiedzieć.

Zacięte spojrzenia przechodzącego obok wojskowego patrolu jakby potwierdziły jego opinię.

- Dobra, spadajcie już. Zaraz ktoś nabierze podejrzeń. Nie wyglądacie na flisaków.

Jak się okazało, odnalezienie wylotu tunelu nie stanowiło aż takiego problemu. Po południowej stronie Nuln, z tej stronu Reiku, był tylko jeden taki, a poza głównym obozowiskiem, przy zachowaniu ostrożności, dało się omijać patrole. Kłopotem jednak było dotarcie do niego. W niedużej kępce drzew, za gęstymi krzakami dzikich jeżyn, usadowili się bowiem żołnierze Averlandu. Czwórka z nich, w tym sierżant, zajęta była grą w kości, ale pozostała dwójka bacznie obserwowała obmurowany wylot.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline