Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-11-2020, 16:15   #138
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
- Ale... Tak daleko razem zaszliśmy - zaskakująco Dizzi pierwszy wyraził niechęć do pozostania. Spojrzał na wskazaną trójkę z jakąś nadzieją w oczach.

Gveir pogładził swoją szczeciniastą brodę.
- Nie mam oporów, aby reszta poszła z nami, jednak będzie to trudne zadanie. Może to oznaczać nawet waszą śmierć - rzekł Gveir. - Dla mnie liczy się tylko walka, jeśli nie boisz się położyć życia na szali, możesz iść z nami, Dizzi. To twój wybór.

Spojrzał na niedźwiedzicę.
- To samo się tyczy ciebie, Karhu. Nie musisz iść, jeśli tego nie chcesz.
Gveir nie potrzebował wiele. Wystarczyły mu tylko jego ostrza i był gotów.*

- Zgadzam się z Gvierem - oznajmił Esmond, bawiąc się jednocześnie zapięciem od nowego płaszcza - waszą decyzją jest to, czy checie ryzykować własne życia, nikt też nie będzie miał wam za złe gdybyście postanowili zrezygnować.

- Sądzę jednak, że decyzja byłaby łatwiejsza, gdybyśmy poznali WSZYSTKIE szczegóły - dodał, obracając wzrok na Ristoffa i jego skruszały kikut dłoni.

Hektor pokiwał wpierw głową na uwagę Gveira, lecz zawahał się.
- Pozostawiłbym na pewno naszego wpółżywego jeńca. On jest już niepotrzebnym zmartwieniem.
Mówiąc to uświadomił sobie, że trzyma dłoń na torbie przewieszonej przez krzesło. Torbie, w której ukrył się Kruk.

Ristoff przeniósł spojrzenie na zainteresowanych. Aurarius kręcił palcami po stole zerkając to na maga to na utopca omijając zupełnie łowcę.
- No… ja zostanę. Tak. Ja zdecydowanie wolę zostać.
Izabella pokręciłą z niedowierzaniem głową.
- Tchórz jesteś i tyle - zaczęłą zakładając ręce na piersi. Zaraz jednak jej mina zmiękła i w spojrzeniu pojawił się strach. - Ale ja wcale nie jestem lepsza. Może na was tutaj poczekam? W końcu mieliście tylko sprawdzić co się stało.
Ristoff dalej milczał czekając aż wszyscy się wypowiedzą. Póki co wydawało się jakby pominął zupełnie to co powiedział Esmond.
- No to jak tam mówicie, to ja pojadę. Wozem będzie szybciej, a jak będzie za wąsko dla wozu, to pojedziemy na yatakach. Poradzą sobie. Jestem z wami od początku to i do końca zostanę. Zgadzam się jednak, że tego nieprzytomnego jegomościa to może u karczmarza zostawić. Oszczędziliśmy go to teraz też o niego trzeba zadbać. Jakieś drobne zostawić aby się nim zajęli zamiast mu ukraść co ma.

- Zróbmy tak - zgodził się Gveir. - Ruszajmy więc!
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest offline