Wystarczyło odwiedzić dwa-trzy miejsca by zebrać garść nieco niepokojących plotek, z których przynajmniej jedną mogliby potwierdzić, a nawet dorzucić do tego słowa "widziałem na własne oczy". Tym jednak Axel nie zamierzał się chwalić.
Jeszcze mniej przyjemne od plotek były słowa pewnego żebraka, któremu bogowie zaćmili rozum... lub też obdarowali niebezpieczną wiedzą.
- Że też akurat nas musiał wybrać na swych... powierników - powiedział Axel, spoglądając w stronę, gdzie zniknął żebrak. - Może trzeba było mu rzucić parę miedziaków - dodał z kpiącym uśmiechem. Nagle spoważniał.
- Na demony... - powiedział cicho. - Czy pamiętacie nieboszczyka Lieberunga i spadek w Bogenhafen? Sobowtóry i fałszywe pisma? To nie może być przypadek...