Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-11-2020, 10:46   #58
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Ranek; mieszkanie Janet

- Spoko... też mam dziś trochę do zrobienia to się zbiorę i zjem gdzieś po drodze. - Inu usiadła na łóżku i przetarła twarz. - A co do wieczora na ten czas aktualne, zobaczymy czy mi fucha na wieczór nie wpadnie.. ale to dam ci znać jakby co.

Przepatrywaczka wstała z łóżka i podeszła do, pozostawionych wczoraj na fotelu, rzeczy.
- No a jak się uda... to pewnie będzie jakoś tak jak wczoraj... zobaczymy jak się zgramy. - Uśmiechnęła się do policjantki, wciskając się w obcisłe majtki.

- Tak jak wczoraj? Tylko na więcej dziewczyn? O rany ale będzie mi się dłużył ten dzień! - ubierająca się policjantka zaśmiała się wesoło jak dziewczynka czekająca na urodzinowe prezenty które już mają być tuż - tuż.

- To mam nadzieję, że będziesz i będziesz miała wolny wieczór. Uważaj na siebie. - zapinając granatową koszulę munduru podeszła do swojej partnerki obejmując ją za szyję i delikatnie całując w usta. Po czym pozwoliła sobie spojrzeć w dół na sterczące atrubuty swojego gościa.

- Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i znów się spotkamy. - uśmiechnęła się i nieco schyliła się aby pocałować każdą z piersi Amandy które wczoraj dostarczyły im obu tyle radości i satysfakcji.

- Pewnie tak… - Inu uśmiechnęła się czując ten pochlebny gest na swym ciele. - Spoko nic mi nie będzie, u mnie to zazwyczaj tylko złożenie do jakichś piwnic… w mieście mnie więcej ludzi zaczepia. - Amanda założyła stanika, a potem koszulkę i już była prawie ubrana.

- Cudownie. Naprawdę nie mogę się doczekać tej imprezy u ciebie. Jeszcze nie brałam udziału w czymś takim. Ale zawsze chciałam! Brzmi strasznie ekscytująco. - policjantka pokręciła głową z niedowierzania, że ma okazję przeżyć taką niecodzienną przygodę. Z tej radości aż poufale klepnęła w tyłek swojej nowej koleżanki jako małą przedpłatę przed wieczornymi zabawami.

- I naprawdę nie zaczną uciekać jak zobaczą mnie w czymś takim? - zapinając mankiety koszuli wskazała na leżący na krześle kostium czarnej władczyni jaki miała na sobie ostatniej nocy.

- Obawiam się raczej, że mogą się tak nakręcić, że o mnie zapomną. - Inu zaśmiała się i naciągnęła sweter. - Jesz może gdzieś w okolicy? Jestem ciekawa czy znajdę miejsce z dobrą kawą.

- Naprawdę? Ojej jakbym chciała aby już był wieczór! - słychać było ulgę i radość w głosie mundurowej blondynki. Już zaczynała wyglądać tak oficjalnie gdy była w kompletnym mundurze i zapinała na sobie pas z bronią i całą resztą. A jednak nadal cieszyła się jak mała dziewczynka co poznała nową koleżankę która okazała się być niesamowita.

- A jadam obiady tam gdzie mnie wczoraj znalazłaś. Więc jakbyś zgłodniała i miała ochotę na kolejne gofry w pokoju na górze to zapraszam serdecznie. - Janet uśmiechnęła się ciepło do swojego gościa w swetrze gdy sama dopinała i poprawiała swój pas.

- A jak potrzebujesz lokalu gdzie nie zlatuje się połowa komisariatu na obiad tylko coś bardziej kameralnie to polecam “Cafe Rose”. Tam jest zacisznie i spokojnie, w sam raz dla młodych zakochanych i inne randki. Dasz mi się tam zaprosić? - gospodyni chyba sądziła, że gościowi chodzi o coś dyskretniejszego niż jadłodajnia w jakiej spotkały się dzisiaj. Ale pół żartem, pół serio od ręki i tak poleciła jej coś od siebie.

- Jasne, ale myślałam raczej o śniadaniu dzisiaj. - Inu zaśmiała się. - Muszę też uważać by moja dziewczyną nie zrobiła się zazdrosna.

- No to oba te lokale są w sam raz. Mogę cię podrzucić jeśli chcesz. I oczywiście, nie chciałam ci narobić kłopotów. Tak mówisz o tej dziewczynie, że jestem strasznie jej ciekawa. Może dacie się zaprosić obie? Będzie dzisiaj ta twoja dziewczyna? - Janet uspokoiła przepatrywaczkę dając znać, że nie chciała się narzucać. Właściwie to już była gotowa do wyjścia. Brakowało jej butów i kurtki. Więc rzuciła okiem czy Amanda jest gotowa i dała znać, że czas opuścić sypialnię.

- O...chętnie skorzystam z powózki. Masz radiowóz? - Inu szybko skończyła się ubierać i ruszyła do swojej kurtki i butów. - A moja dziewczyną będzie. Gdyby nie ona to chyba bym nie ogarnęła tej imprezy. Ma nam upichcić coś dobrego.

- Gotuje? Moja mama mówiła, że kobieta co umie gotować to skarb. Ja się nigdy nie nauczyłam gotować tak jak ona. Najwyżej takie coś jak wczoraj na kolację. - Janet zaśmiała się rozbawiona rodzinnym skojarzeniem. Uklękła aby ubrać swoje buty co chwilę jej zajęło.

- To tym bardziej chętnie ją poznam. Jestem was strasznie ciekawa. - dopowiedziała w całkiem dobrym humorze. Wstała gdy skończyła nakładać swoje buty i sięgnęła po ciężką, solidną, policyjną kurtkę. Pewnie tą samą co miała na sobie gdy zatrzymała ich przedwczoraj.

- A radiowóz odbieram dopiero w komisariacie. Więc niestety mogę cię ugościć jedynie w swoim prywatnym wozie. Przykro mi jeśli miałaś ochotę na szybki numerek w radiowozie. Może następnym razem. - rzekła wciąż rozbawionym tonem patrząc jak jej gość kończy się ubierać.

- Cóż.. teraz pozostaje mi trzymać cię za słowo. - Inu zaśmiała się i narzuciła kurtkę na plecy. - Gotowa.



Przedpołudnie; mieszkanie Maki
Inu przewróciła oczami. Kanmi już tu z nią był, ale pewnie chciał zbajerować masażystkę. Podeszła do Maki wręczając jej klucze.
- Ten jest od wejścia na klatkę, a te dwa od mieszkania. - Wskazała odpowiednie klucze i podała je Azjatce. - Będziemy jechać dalej, bo mamy kawał drogi na spotkanie. Jest też ryzyko, że może nam wejść fucha dziś w nocy, ale to jakby co dam ci znać.

- Dobrze to ja też niedługo będę wychodzić. Kupię co trzeba i na spokojnie przygotuje już u ciebie. A o której mogę się ciebie spodziewać? - zapytała chcąc się jeszcze upewnić czy coś się jednak nie zmieniło od wcześniejszej rozmowy.

- Czy ja wiem… - Inu zetknęła na Kanmiego. - Jak myślisz ile nam zejdzie na trasie w tą i z powrotem?

- Myślę, że na wieczór powinniśmy wrócić. Nawet przed. W końcu masz mu powiedzieć co widziałaś w magazynie. Jak nic więcej nie będzie chciał to i tak pewnie będzie potrzebował czasu by wszystko przygotować. - blondyn odpowiedział po chwili zastanowienia. Ale mówił jakby to była raczej formalność i nie przewidywał jakichś większych przestojów czy szczegółowych i długotrwałych negocjacji.

- No tylko to po drugiej stronie rzeki. No to mogą być jakieś korki i przestoje z przeprawą. Ale i tak chyba powinniśmy wrócić przed zmrokiem. - dodał przypominając sobie, że rzeka i promy przez nią to jedna jest jakiś element trudny do oszacowania. Jak przypadkowa kontrola przez policję na drodze.

- To będę pod wieczór. O Mąki, a masz może tą forsę? - Inu podeszła do masażystki. - Kanmi by ją zgarnął, zawsze bezpieczniej niż by któraś z nas chodziła z tym po mieście.

- Oczywiście! Poczekajcie chwilę zaraz wam dam. - brwi blondynki powędrowały do góry jakby pytanie przypomniało jej o tej drugiej połowie opłąty. A blondyn pokiwał głową z aprobatą na takie pytanie i odpowiedź więc poszła gdzieś do swojej sypialni.

- O. I fajnie, że nie robi scen ani problemów. - mruknął cicho gdy Azjatka zginęła im na chwilę w sypialni. Ale zaraz wróciła z powrotem.

- Proszę. - masażystka wróciła z małym plikiem dolarów spiętych gumką do włosów. Kanmi je odebrał, przeleciał palcami ale bez liczenia. Na oko wydawało się, ze grubość i nominały są w porządku.

- Super… dzięki. A próbowałaś się spakować? Nie brakuje ci czegoś? - Inu uśmiechnęła się do swojej dziewczyny.

- No tak trochę. Naszykowałam sobie trochę rzeczy do zabrania. Kanmi widział. - blondynka spojrzała na blondyna jaki chował dolary do wewnętrznej kieszeni kurtki i pokiwał głową.

- Tak, widziałem no ale mówiłem ci. Te walizki co masz są w sam raz ale no więcej rzeczy nie bardzo. Tam jeszcze będą nasze rzeczy i różny szpej na drogę. Jeszcze trzeba zostawić trochę miejsca jakby trzeba było coś czy kogoś zabrać w ostatniej chwili. Te dwie walizy co ci pokazywałem są w sam raz, ten śpiwór co ci kupiliśmy też, i no tam mówiłem ci co i jak. - kierowca dość sprawnie pokazał na drzwi sypialni gdzie wcześniej Maki pokazywała mu część przygotowanych bagaży. I chyba uznał, że trochę przesadziła z tym co chciała zabrać. Ale jeszcze było z pół tygodnia luzu by to wszystko obgadać a blondyna grzecznie kiwała głową na znak zgody przyjmując takie instrukcje.

- To wpadnę może w sobotę i przejrzymy te walizki wspólnie? - Inu mrugnęła do swojej dziewczyny.

- O to dobry pomysł jest! Kanmi bo ty wszystko wiesz o samochodach i co trzeba zabrać! - blond Azjatka z miejsca podchwyciła i poparła pomysł brunetki wchodząc na proszący i przymilny ton jakiemu nie było się tak łatwo oprzeć. Zwłaszcza tak mile połechtanemu mężczyźnie.

- W sobotę? No może… No zobaczymy. Może wpadnę na chwilę. Ale to nie jest takie trudne. Amanda też wie, przecież tyle razy jeździliśmy w trasy. - blondyn spojrzał na swoją partnerkę by dać znać, że ona też ma odpowiednie kwalifikacje do tej roboty.

- No ale ty jesteś kierowcą, ty będziesz nas wiózł. - Maki nie traciła animuszu w tych prośbach no i w końcu Kanmi się zgodził.

- To jesteśmy umówieni. - Inu nachyliła się i już odruchowo pocałowała Azjatkę na do widzenia, jak to zazwyczaj robiły po swoich spotkaniach.

Blondyn machnął głową gospodyni na pożegnanie żegnając się z nią do tej soboty. Ta im jeszcze pomachała na pożegnanie i oboje wyszli z jej mieszkania idąc korytarzem ku schodom.


Południe; U Seana


Inu rozsiadła się wygodnie. Z przyjemnością napiła się ciepłej kawy przysłuchując się wymianie zdań między mężczyznami.

- No a jak nasze sprawy? Coś wam udało się dowiedzieć? - Sean zapytał w końcu o to o czym rozmawiali w ostatnią sobotę.

- No na tyle co tam było to chyba wszystko… - Inu odstawiła pusty kubek na stół. - Są dwa magazyny. W obu trzymają zboża i inne kasze. Jest tego na serio dużo, ale raczej tylko taki towar. W jednym z budynków jest stróżówka do której doprowadzono światło, ta w drugim jest raczej nie używana bo nie ciągnęli do niej prądu. No i jest jeszcze stróżówka na zewnątrz. Wszystko zasila agregat w centrum budynku. W poniedziałek terenu pilnowało raptem dwóch ludzi… - Spojrzała pytająco na Seana ciekawa czy ma jakieś konkretne pytania.

- O! To byłaś w środku?! Świetnie! Poczekaj chwilę. - Sean nie ukrywał, że takie wieści niezmiennie go cieszą. Szybko wstał od niskiego stolika przy jakim siedzieli i podszedł do regału skąd z jakiejś szuflady szybko grzebiąc wyciągnął jakiś zeszyt i ołówek. Po czym wrócił na swoje miejsce i położył rzeczy do pisania przed przepatrywaczką.

- Narysuj mi co zapamiętałaś. - poprosił by zrobiła szkic w tym zeszycie jaki jej podsunął. I na razie chyba chciał to zobaczyć na własne oczy nim przejdą dalej.

- A jak się dostałaś o środka? Na teren magazynu no i potem do samego magazynu. - zapytał jednak po chwili czekając aż brunetka z kolczykiem w nozdrzu narysuje ten szkic.

- Przecięłam siatkę w płocie, potem do budynków, na dach i zeszłam włazem dachowym. - Inu zgarnęła ołówek i zaczęła rysować. - No to… to jest mniej więcej teren. Jest stróżówka… dwa magazyny i łącznik. Zeszłam tu… - Inu rysowała kolejne elementy. Zaznaczyła działającą stróżówkę wewnątrz i miejsce gdzie jest agregat.

Brunet i blondyn pochylili się nad narysowanym szkicem. Zwłaszcza gospodarz był nim zainteresowany. Oglądał go chciwie i kiwał głową do słów zwiadowcy.

- No dobrze. A jak bramy? Przyjrzałaś się? Bo jakoś musimy tam wjechać. Te wjazdowe na posesje to sobie poradzimy, mamy na to patent. Ale tych w magazynie nie mogliśmy obejrzeć. Tyle co przez płot. Da się je jakoś otworzyć? Najlepiej wjechać ciężarówką do środka i tam ją ładować. - zapytał tłumacząc od razu dlaczego go to interesuje. Popukał przy tym w zaznaczone na kartce kreski oznaczające bramy do samych magazynów.

- Przy bramie jest stróżówka… - Ja bym wycięła płot i podjechała dostawczakiem od rzeki. Tam też są bramy… no i mają kłódki ale to można albo łomem rozwalić albo wytrychem otworzyć. - Amanda zaznaczyła na rysunku bramy od rzeki i od ulicy.

- O. Od strony rzeki? A dlaczego? - taki pomysł chyba zdziwił gospodarza. Bo spojrzał jeszcze raz na szkic w zeszycie i zainteresował się tą opcją.

- Bo stróżówki są od frontu. - Chyba, że chcecie od razu narobić hałasu.

- Ze stróżówek też będzie słychać samochód i otwieranie bram, cięcie ogrodzenia i tak dalej. Chciałbym to rozegrać cicho znaczy bez strzelaniny. By nie robić rabanu. Ale ciężarówka to nie jest tak dyskretna jak jedna osoba na dachu. Raczej nas nie przegapią. - brunet pokręcił głową na znak, że wątpi by udało się aż tak by strażnicy się nie połapali, że mają obcą ciężarówkę w gościach.

- A to co chcecie z nimi zrobić? - Kanmi trochę z obawą zadał to pytanie bojąc się chyba mokrej roboty.

- Weźmiemy ich pod lufę i zwiążemy. Potem otworzymy bramę od środka. No i jak mówicie, że tam są kłódki w magazynie to chyba powinni mieć klucze na stróżówce. Mam nadzieję, że powiedzą które to po dobroci. Jak nie no to trzeba będzie zrobić jak mówisz, wyłamać ją albo się włamać. Samo ładowanie worków na klapę też zajmie trochę czasu. - Sean z grubsza zakreślił na czym polega plan. Jakby poszło po jego myśli to brzmiało jak plan na bezkrwawy rabunek żywności z magazynu gildii.

- Brzmi sensownie, ale wiesz… kułabym żelazo póki gorące i póki mamy pewność, że towar tam jest. Jutro w nocy może by i było spoko. - Inu spojrzała z zaciekawieniem na Seana. - Masz ludzi od cichej roboty? No bo do stróżówki dobrze by było się zakraść. Gdyby też odciąć światła na zewnątrz, to by nikt nie zobaczył twojej ciężarówki, a chyba wszystko zasila ten agregat.

- Jutro? - szatyn zastanowił się chwilę. Oparł się o sofę i wodził wzrokiem po suficie magazynu jaki wznosił się z kilkanaście metrów nad ściankami działowymi.

- No nie wiem czy na jutro da radę. Niby by mogło. Ale nie planowaliśmy akcji tak szybko. - przyznał organizator tej akcji.

- A kiedy będziesz wiedział? - zapytał blondyn patrząc na niego pytająco. Gospodarz znów się na chwilę zamyślił.

- Jutro. Popołudniu. Więc przyjedźcie. Jak będzie komplet to zrobimy ten numer. Jak nie to się przełoży. Planowałem to trochę później no to nie wiem czy będzie wszystko grało. No a ty Kanmi i tak przyjedź to zobaczysz tą ciężarówkę. - Sean przyznał bez ogródek, że nie daje całkowitej gwarancji, że numer da się zrobić jutro w nocy ale chyba mimo wszystko był dobrej myśli. Blondyn skinął głową na znak zgody.

- Później to nie wiadomo co będzie w tym magazynie. Jednak towar stamtąd ruszają bo wszystko było na paletach. - Inu wzruszyła ramionami. - Ja jakby co pewnie mogę pomóc załatwić to po cichu.

- Dobra. Po prostu nie wszystko zależy ode mnie. I planowaliśmy to na piątek, może sobotę. Więc na jutro to wcześnie dla nas. Nie wiedzieliśmy kiedy i z czym wrócicie. - Sean podkreślił, że nie taka prosta i oczywista sprawa z tą akcją na jutrzejszą noc.

- No ale jednak wróciliście. - klepnął się w uda jakby zamykał jakiś rozdział tej dyskusji, wstał i podszedł do jednego z regałów. Tam coś gmerał w jakiejś szufladzie przez chwilę po czym ją zamknął i wrócił do stolika.

- No to tak jak się umawialiśmy… - powiedział przeliczając szeleszczące dolary. Odliczył 10 dziesiątek i położył na stole przed Amandą. - No to to za sprawdzenie tego co na zewnątrz… - wyjaśnił zabierając się za odliczenie kolejnej porcji banknotów. - A to za zwiedzanie posesji od środka. - dokończył i położył drugą setkę dolarów obok tej pierwszej. - Zbiórka jutro na 20-ą. Samą akcję będziemy robić w nocy. Ale wy bądźcie tak gdzieś z godzinę, dwie wcześniej by sprawdzić ciężarówkę. - oznajmił im jaki jest plan na jutro. Kanmi skinął głową na zgodę.

- Jak się uda to zrobimy to jutro. Jak nie no to przełożymy na kiedy indziej. Jak dopiero co otworzyli ten magazyn i trzymają tam tyle żarcia to chyba nie opróżnią go w ciągu 24 godzin. - zaśmiał się cicho i wydawał się mimo wszystko być dobrej myśli.

- Dobra to będziemy wcześniej. - Amanda przytaknęła ruchem głowy i zgarnęła swoją kasę. Kusiło ją by nieco z tego hajsu wydać na zabawki, ale czy będzie ich potrzebowała w trasie? To tylko dodatkowy bagaż. Choć pewnie od biedy można by je jeszcze nieźle sprzedać. - To na nas czas. - Podniosła się z krzesła dając znać Kanmiemu, że powinni się ruszać.
 
Aiko jest offline