19-11-2020, 14:40
|
#140 |
| Reszta dnia upłynęła w spokoju choć pod znakiem zapytania. Każdy (prawie) miał pewne wątpliwości co do ostatniego przystanku podróży. Ristoff zostawał tajemniczy jak zawsze i unikał tematu swojej ręki. Nieprzytomny mężczyzna gorączkował. Karczmarz zabrał nieszczęśnika do innego domostwa. Nadchodziła noc i póki co pogoń dalej nie dotarła do miasta. Może jednak nikt ich nie gonił? Niestety ułuda zniknęła wraz ze świtaniem. Mag zaczął wszystkich budzić nakazując pośpiech.
- Przybyli. Żeby ich choroba wzięła musieli maszerować nocą.
Kiedy wszyscy ubierali się w pośpiechu za oknami widzieli na horyzoncie nadciągającą grupę. Była za duża aby to byli tylko wyznawcy Boga Człowieka... Esmond dostrzegł proporzec z żółtą tarczą i czerwonym mieczem. Najemnicy. Czy wiedzieli, że stali za kradzieżą i niepokojem? Czy zostali wynajęci? Nie było czasu się zastanawiać. Nawet posiłek lepiej było zjeść w drodze. A przynajmniej wyglądało na to, że sam Ristoff był za takim rozwiązaniem. Uciec poza miasto i nie czekać na to co grupa zrobi kiedy ich znajdą. Oznaczało to jednak zostawienie Aurariusa i Izabeli zdanych na samych siebie... Albo ostatecznie zabrać ich ze sobą... Albo cokolwiek co trójka zaproponuje. |
| |