Maja cieszyła się na ten wyjazd. Morze to zawsze morze, nawet jeśli "tylko" Bałtyckie. Woda i fale, plaża i słońce, rybka i lody, oraz siatkówka plażowa - czekały ich same przyjemności, a okazji do szaleństw też nie zabraknie. Niestety okazało się, że żaden z pięciu chłopaków panny Krawiec nie mógł jej towarzyszyć podczas wycieczki. Do ich szkoły chodziło tylko dwóch z nich i obaj mieli inne plany, narzucone przez rodzinkę.
Max z rodzicami i siostrą leciał do stanów, pozwiedzać i odwiedzić rodzinę, którą tam mieli. Obiecał przesyłać fotki i pisać.
Emil poleciał w przeciwnym kierunku - na Filipiny. On też z rodzicami, ale ci podobno bardziej w interesach niż na wypoczynek.
Kamil już wcześniej pojechał do Paryża, na szlifowanie kuchni francuskiej i dziewczyna wierzyła, że to mu coś da.
Olaf zostawał w Warszawie, pisząc scenariusze i kręcąc filmiki na youtube, z celem na wakacje przekroczenia stu tysięcy subów.
Wojtek zaś dostał szlaban, tym razem za wypadek przy fajerwerkach, którym całkiem niechcący uszkodzli samochód sąsiadów.
z każdym z nich Maja się oczywiście miło pożegnała przed wyjazdem. Zdawała sobie sprawę, że bez żadnego z nich wyjazd może być inny, ale z pewnością nie będzie stracony. A kto wie, może powiększy grono swoich ukochanych?
Na miejsce zbiórki, musiała przyjechać z tatą. Niby obciach, ale spoko - ona sama wolała nie zostawiać motocykla pod szkołą na dwa tygodnie. A tak starszy miał pewność że wycieczka faktycznie ma miejsce, a nie została wymyślona przez Maję, aby ta mogła się powłóczyć przez jakiś czas.
Czekając na autobus spokojnie pogadała z tymi i tamtymi, a tematów jak zwykle im nie brakowało. Agata oczywiście musiała odstawić scenę, a ta biedna Matra... A później okazało się, że nie tylko uczniowie mieli coś do powiedzenia. Zaręczyny? No proszę! W sumie dobrana z nich para. Na twarzy Mai pojawił się lekki uśmiech, ale z tego co zauważyła reszta dzieciarni nie pałała entuzjazmem, więc i ona się nie wyrywała.
- Udanej podróży przedślubnej - powiedziała cicho, po wejściu do autobusu, mijając parę rzeczonych nauczycieli.
Nie było jednak czasu na rozmowy i trzeba było zająć miejsce. Maja była gotowa usiąść z Olgą, ale zielonowłosa wolała przestrzeń dla swojej gitary. I to był niezgorszy pomysł, bo czekało ich parę godzin jazdy i warto było mieć miejsce obok siebie na rozprostowanie nóg. Maja zajęła więc miejsce, a konkretniej to dwa miejsca, po przeciwnej stronie niż Olga ale na tej samej wysokości. Chłopaki oczywiście kłócili się o miejsca, choć tego było pełno, ale samce czasem tak mają.
Gdy o mały włos nie zostawili by biednej Marty, Maja zrozumiała co się stało. Agata musiała ją wysłać po kawę w odpowiednim momencie i z pewnością bawiło ją jak obserwowała wszystko przez tylne okno autobusu, by z wyliczonym opóźnieniem oznajmić że jednej osoby brakuje. Wszystko aby uprzykrzyć Marcie życie; bardzo perfidnie, jak zwykle.
Zziajana i wystraszona dziewczyna szybko znalazła się już w autobusie. Gdy idąc na jego tyły mijała jej miejsce, Maja mrugnęła do niej porozumiewawczo i kiwnęła nieznacznie głową, dodając jej otuchy i okazując wsparcie, aby się tym nie martwiła. Wszak wakacje to nie czas na zmartwienia!