Zawalenie się wieży psuło plany czarodzieja. Było bardzo poważną niedogodnością, a gwałtowny niebyt czarodzieja rezydenta, mieszkającego w wieży stawał pod znakiem zapytania dalszą misję elfa. Jednakże zamiast w tej chwili myśleć o długoterminowych konsekwencjach tego przykrego wypadku, należało pomyśleć o zabezpieczeniu terenu, zanim dowody nie znikną przykryte licznymi śladami nadchodzących już gapiów.
Już na pierwszy rzut oka widać było, że budowla zapadła się do środka, jakby w głąb ziemi. Czarodziej wiedział, że gdyby nastąpiło jakieś większe uszkodzenie budowli z jednej strony, budynek ludzki, ciężki i przysadzisty, najpewniej albo rozsypał się w przeciwną stronę do uszkodzonej ściany, albo zupełnie na odwrót, przewrócił się na uszkodzoną stronę. Ludzkie budowle przez swój ciężar lubiły tracić balans. Elfy budowały nieco inaczej. Strzeliste i łukowate konstrukcje najczęściej spięte ażurowymi zdobieniami niczym klatka, z pozoru jedynie wydawały się kruche i niestabilne. Elfie budowle jednak potrafiły wytrzymywać uszkodzenia, i podobna wieża, skonstruowana przez elfy najpewniej osiadłaby w dole, ale nie zawaliłaby się w kupę gruzów. Lub stałaby przechylona, z cokołem zagłębionym w ziemi. Najmocniej wszelkie uszkodzenia znosiły budowle krasnoludów, ale ciężko byłoby porównywać mało solidne, ludzie budynki, czy elfie, budowane według innej filozofii, z czymś co bardziej przypominało ciosany misternie, lity kawałek skały? Mistrzostwa w dłucie, młocie i oskardzie mogłyby krasnoludom pozazdrościć inne rasy, a fakt, że budynki krasnoludzkie, tak jak elfie podobnie wytrzymywały próby czasu i wszelkich zdarzeń z nimi związanych świadczył o ich ogromnej, inżynieryjnej wiedzy.
- Kapitanie, zabezpieczcie teren i zabierzcie stąd gapiów. Obecność koboldów i kształt zawaliska sugeruje, że te małe paskudy dokonały podkopu pod budowlę. Gdzieś tu mogą być ich tunele. Nie chcecie mieć chyba na sumieniu gromady ludzi znikających w walącym się, koboldzim tunelu? - zapytał dowódcę strażników, kładąc mu rękę na ramieniu po czym zostawił człowieka z jego podkomendnymi a sam ruszył w stronę gruzowiska.