Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-11-2020, 08:06   #98
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
- O kurwa… - wydusiła pod nosem Shillen na widok unoszącej się postaci królewicza.
Zdezorientowana obejrzała się po swoich towarzyszach, a przynajmniej tych co przeżyli. Biedny Iton leżał na ziemi pozbawiony życia, jednak w tym momencie nie było czasu na to żeby się tym przejąć, w tym momencie musieli zrobić wszystko żeby do niego nie dołączyć. Królewicz wyglądał na kogoś, kto potrafi być niebezpieczny, na kogoś kto w ich obecnej sytuacji poradzi sobie z nimi bez większych przeszkód. Mając na uwadze przyszłość swoją i swojego partnera, mroczna elfka postanowiła schować swoją dumę w kieszeń i skłoniła się królewiczowi pokazując, że jest po jego stronie… przynajmniej na razie.

- To jak z tą omnipotencją? - Sheva rzuciła pytanie pod nosem. Choć zdać się mogło po jej minie, że nie jest zadowolona z odpowiedzi. Bądź z braku jakiejkolwiek odpowiedzi. Nie miała maga. Żadnego. Do tego kumpel, który miał jej pomóc nie żył. Wszystko wskazywało na to, że pomogła wezwać do Mulmaster potężny byt. Sapała ciężko po walce i czuła, że jej makijaż się rozmazał. W końcu rzuciła przed siebie miecz, który nadal połyskiwał bladym blaskiem. Zgasł niemal momentalnie upadając z brzdękiem.

Półelfka wyciągnęła przed siebie rękę, a wokół niej zaczęły unosić się fioletowo zielonkawe płomienie. Płomienie, które poruszały się wbrew jakimkolwiek zasadom fizyki. Płomienie, które uformowały w dłoni gladiatorki ogromny dwuręczny miecz, którego jelec i zastawa były bogato zdobione. Zdobieniem była głowa demona wyglądająca identycznie jak ta, która jeszcze chwilę temu zdobiła szyję Śpiącego Królewicza.

Półelfka średniego wzrostu dzierżyła teraz dwuręczny miecz, który miał ponad dwa metry. Zerknęła na Shillen, a potem na Hassana.
- To co najpierw pogadamy z nim?
Wojownik rozejrzał się po okolicy, wysłuchał obu kobiet i przytaknął głową, kładąc drzewce glewii na ramieniu. Ostrze, wciąż zakrwawione wciąż mogło ukąsić, o ile skrzydlate stworzenie przejawiłoby jakiekolwiek złe zamiary.
- Hej ty - krzyknęła do istoty Sheva - wyląduj proszę, nie będziemy musieli do siebie krzyczeć.
Królewicz nie od razu spojrzał na Shevę. Wydawał się nieobecny i potrzebował chwili aby skoncentrować swoją uwagę na krzyczącej do niego półelfki. Zgodnie z jej prośbą równie powoli obniżył się aby zawisnąć niemal nad ich głowami. Przez panujący dookoła chaos zdawało się to trwać wieki. Kiedy już jednak zatrzymał się, można było dokładnie zobaczyć czym jest… o ile czymś był. Błoniaste skrzydło przypominało to jakie potrafią mieć demony lub diabły (w popularnych przedstawieniach). Pierzaste zaś kojarzyło się z anielskim. Futro na ciele wyglądało jak u Księżnej, a zęby… cóż z popularnymi przedstawieniami wampirów. Królewicz jednak czekał nie odzywając się i patrząc wprost na Shevę.
- Uwolniliśmy cię - stwierdziła fakt prostując się dumnie z mieczem wspartym o ramię i czekała na reakcję.
- Tak - odpowiedź znów nastąpiła po kilku chwilach jakby królewicz nie był jeszcze w pełni przebudzony.
- Tak - powtórzył jakby pewniej i nieco żywiej rozglądając się dookoła. - Jestem… wolny.
Coś w tym ostatnim zdaniu sprawiło, że wszystkim ciarki przeszły po plecach. Królewicz bowiem się uśmiechnął nienaturalnie łagodnie.
- No - podsumowała półelfka. Rozejrzała się po gruzowisku. Po leżących paladynkach. Część żyła, część nie. Na pękniętej belce zwisało sobie zgięte w pół i przebite ciało nekromanty. Ciała Itona nigdzie nie widziała, ale nie mogło leżeć gdzieś daleko. Choć kolejny rzut oka na ruinę kazał jej przemyśleć to jeszcze raz.
- Może więc mógłbyś zrobić coś dla nas? - zapytała. Nie wiedziała jak zwracać się do dziwnej istoty. Zastanawiała się czy nie zacząć dalszej rozmowy w języku jej Pani. Zaniechała tego jednak.
- Hmm… może i mógłbym - królewicz opadł na ziemię stając przed trójką. - Mógłbym was puścić wolno… dać tyle czasu abyście zabrali co chcecie i uciekli z miasta.
W tle nagle zabrzmiały dzwony.
- Bo z mieszkańców tego miasta wiele nie zostanie. - wymruczał - Albo moglibyście zostać jednym z moich… moich… Moi. Moglibyście zostać moi.
- Co masz dokładnie na myśli? - Spytała drowka nieco nieufnie.
Oczy Shevy zwęziły się. Perspektywa niewoli nie wyglądała zachęcająco, ale stwierdziła, że ten jeden raz będzie trzymać język za zębami.
- Tak...z chęcią przyjmę twoją łaskawą propozycję aby brać co zechcę i uciec z miasta - Hassan kiwnął głową.
- Lepiej nie drążyć i nie pytać za bardzo co ma na myśli. Bo może tego rozumem nie obejmiemy - wojownik mruknął do drowki.
Królewicz spojrzał na Hassana i gestem dłoni pokazał mu, że może iść. Zwrócił się z powrotem do Shillen.
- Mroczne dziecię, mógłbym dać ci wiele możliwości. Mógłbym dać ci siły. Twoi wrogowie musieliby padać na kolana przed tobą brocząc krwią… Tak do twarzy by ci było z nieśmiertelnością wampira… lub futrem wilka - głos istoty zaczął sączyć się do uszu drowki próbując wedrzeć się w jej myśli.
- Też mogłabyś z tego skorzystać dziecko półkrwi - Sheva również poczuła mrowienie magii zaklętej w głosie istoty.
- Mnie nie zależy na nieśmiertelności, jeśli szczęście mi dopisze to mam przed sobą jeszcze jakieś 750 lat. Jedyne na czym mi zależy to na uwolnieniu mojego ukochanego. - odparła drowka. - Jeśli nie jesteś w stanie mi z tym pomóc, to pozwól że również odejdę.
Sheva spojrzała na Drowkę, a potem z perfidnym uśmiechem w kąciku ust powiedziała
- Bardzo chciałabym, by moi wrogowie padali przede mną brocząc krwią. Na początek ci, którzy grożą śmiercią mej siostrze. Pragnę zatańczyć na ich grobach. - Sheva mówiła to z takim patosem, że można było pomyśleć, ze była to jedna z jej ról jakie odgrywała przed sceną walki na arenie, drowka z uwagą słuchała słów pół-elfki, jeszcze raz analizując możliwości, które dawała propozycja królewicza.
Królewicz wyciągnął dłoń do Shevy.
- To przyjmij mój mroczny dar półelfko - głos zakłębił się dookoła głowy drażniąc myśli. Wyciągnięta ręka zafalowała mroczną mocą. Z daleka zaczęło być słychać nadbiegające ciężkie buty - zbrojni.
Sheva trzymając prawą ręką rękojeść miecza wyciągnęła do Królewicza lewą dłoń, jak gdyby miała z nim ruszyć na spacer, niczym para zakochanych nastolatków.
-Sheva, jesteś pewna? Chcesz wiecznie pragnąć tylko i wyłącznie krwi? - Drowka zwróciła się do dziewczyny. - Nie działaj pochopnie! Co jeśli kierowana głodem skrzywdzisz siostrę o którą się troszczysz?! Skąd wiesz, że nad sobą zapanujesz?! - rzuciła. Przez chwilę sama zastanawiała się nad przyjęciem daru królewicza, jednak uświadomiła sobie, że nie byłaby potem sobą. Rozejrzała się dookoła słysząc zbliżające się kroki, nie mieli zbyt wiele czasu na podjęcie właściwej decyzji.

Drowka z pewnością miała rację. Z drugiej strony Sheva miała wrażenie, że wszystkie wydarzenia w jej życiu prowadziły ją do tego momentu. Co jeśli nie to? Kara? Zabicie jej siostry? A może ułaskawienie i powrót do zarabiania na ustawianych walkach i napalonych szlachcicach. Głód krwi wydał się drobną niedogodnością w zamian za niewyobrażalną moc. Półelfka złapała dłoń Królewicza i posłała uśmiech Shillen
- Będę się więc borykać z konsekwencjami moich wyborów.

Drowka spoglądała na to co się dzieje bez słowa. Obserwowała jak Sheva porzuca życie, by stać się rządną krwi, żywą i jednocześnie martwą istotą. Z jednej strony uważała to za szaleństwo, a z drugiej… może nieśmiertelna Sheva pomoże jej w uwolnieniu Elendara przy okazji uwalniania swej siostry. Nadzieja matką głupców, ale tej chwili tylko ona jej została. Czekała aż Królewicz przekaże pół-elfce swój dar, jednocześnie rozglądając się za potencjalną drogą ucieczki, gdyby "nowa Sheva" miała narodzić się głodna.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline