Wątek: X-COM
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-11-2020, 13:01   #229
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 100 - 2037.V.21; cz; popołudnie

Czas: 2037.V.21; cz; popołudnie; g. 17:45
Miejsce: Old St.Louis, Sek VIII Rzeka; Marina Villa; baza X-COM
Warunki: pomieszczenie, ciepło, jasno, sucho na zewnątrz nieprzyjemnie, deszcz, powiew


- Jesteście tam? To słuchajcie… - w centrum dowodzenia w bazie X-COM jaka dla niepoznaki mieściła się w trzewiach pozornie opuszczonego browara Lempa rozległ się brzęczyk połączenia a ikonka pokazała facjatę xcomowej prawniczki. Gdy odebrali połączenie Laura przekazała wiadomość z sali sądowej. Wieści miała dobre. Udało jej się urobić sędziego na tyle, że wywalczyła takie ustępstwo, że sędzia zgodził się by to przedstawiciele ludzkich instytucji rządowych odwozili i przywozili aresztowanych. Właściwie na sam koniec bo jutro miał zapaść wyrok.

- Przydała się ta Nuria. Nie miała wcześniej zbyt wiele do czynienia z tym sędzią to nie bardzo wiedziałam jak go podejść. A mi powiedziała co nieco. Ta Nuria pracuje w administracji swoją drogą. - Laura miała dobry humor. Przyznała, że gdyby nie wiedziała o tej akcji na jutro to by się martwiła bo szanse na wybronienie jej klientów były właściwie zerowe. Nawet na złagodzenie wyroku szanse były niewielkie. Więc pewnie by skończyli wysłani na Kubę gdzie z tej wyspy Fidela kosmici zrobili sobie eksterytorialną bazę gdzie nawet rządowi nie bardzo mieli wstęp. Tam właśnie trafiali skazańcy, zwłaszcza różnej masci wywrotowcy chcący obalić obecny porządek rzeczy. No ale skoro jej prawdziwym celem było wywalczenie podkładki pod przybycie xcomowców przebranych za służby mundurowe no to się jej udało.

Zadzwoniła w samą porę. Law wraz z całym zespołem właśnie skończyli przygotowania pod ten włam do ADVENT-u. To ta wisienka na torcie im się przydała. W takim razie jutro ADVENT nie powinien być zdziwiony jak policja pospołu ze strażą więzienną podjedzie pod sąd. No ale dalej była potrzebna podkładka, że to właśnie oni są tymi co mają odebrać skazańców.

Jak rozmawiali z Laurą to jeszcze tego nie wiedzieli ale zaraz po tej rozmowie wprowadzili odpowiednie poprawki i mogli się zabrać za przeprowadzenie tego cyberataku na bazę przeciwnika. Nawet Ace miał tym razem swój udział. W końcu o ile nie był geniuszem klepania w klawiaturę ale już na obsłudze hardware znał się całkiem dobrze. A teraz właśnie mieli nieco roboty właśnie na tym polu jak wczoraj koło północy Sam i reszta wrócili do bazy z komunikatorami i datapadem zdobytymi na zaatakowanym patrolu ADVENT-u.

Jeszcze w nocy Ruben przysiadł nad tymi cackami i próbował je rozgryźć pospołu z kolegami. Dokończyli już w nocy. Przy okazji Yoshiaki wróciła z wieściami, że broń i większość sprzętu ADVENT-ystów jest jakoś z nimi sprzężona i rozpada się na bezużyteczny złom zaraz po ich śmierci. Takie wieści słyszeli już z innych baz ale teraz mogli się o tym przekonać osobiście. Podobno był sposób by to obejść no ale potrzeba było zebrać więcej próbek resztek broni i zbadać je. Szkoda, bo taka zdobyczna broń mogłaby być znacznym wsparciem a arsenale xcomowców czy nawet ludzi Alvareza. A tak to mieli tylko pokawałkowany złom.

Na razie jednak to było zmartwienie na przyszłość. W tej chwili zająćsię musieli tą sprawą zdalnej podkładki na rozkaz przejęcia więźniów. Baza okazała się mocno zabezpieczona. Zwłaszcza jak nie mieli żadnych punktów zaczepienia. Aż do czasu jak wczoraj przywieźli ten datapad i komunikatory. To dało hakerom wgląd jak jest urządzony system, jakie ma aktualizacje i jakby wytrych do zamka. Nadal jednak ryzyko było spore. Ale modyfikując kod osobisty zabitego oficera ADVENT-u udało im się zalogować w bazie i tam skierować się do centrum lokalnego zarządzania. I sprokurować rozkaz na jutro by ADVENT jaki będzie ochraniał budynek sądu nie angażował się gdy policja i straż więzienna przyjadą odebrać więźniów. Gdy to zrobili wycofali się grzecznie jakby nigdy ich nie było. I od hakerskiej strony to było wszystko co mogli zrobić na jutro.

Samo zdobycie sprzętu ADVENT-u poszło zaskakująco gładko. Połączenie wiedzy i znajomości terenu tubylców od Alvareza ze specjalistyczną wiedzą i ekwipunkiem X-COM przyniosło zaskakująco dobre rezultaty. To Alvarezowcy sprzedali namiar Samowi na świetnie miejsce do zasadzki a Sam wezwał wsparcie. Law co przyjął to zgłoszenie wysłał kogo uznał za stosowne stawiając na prędkość działania niż liczebność. 4 xcomowców przyjechało do czekającej już trójki i rozeznało się w terenie.

Akcję zaczęła niepozorna Yoshiaki wysyłając swojego drona aby wyłączył z akcji latacza wrogiego patrolu który ubezpieczał ich z góry i mógł zaalarmować gdyby dojrzał zbrojnych skradających się do zasadzki na ten patrol. Wiedząc na co ma się nastawić Chinka zabrała z bazy jeden z granatów EMP i zamontowała go w swoim dronie. Co prawda impuls elektromagnetyczny skasował także ich własnego drona ale gdy podleciała nim na tyle blisko by pole rażenia objęło wrogą maszynę to oba poszybowały bezwładnie gdzieś dalej aż pewnie spadły gdzieś na ziemię. Tego już nie mieli jak sprawdzić. Ale ADVENT stracił swoją czujkę i latającą kamerę jednocześnie. Ale na tyle subtelnie, że trójka przeciwników nie zorientowała się od razu, że dron już nie lata gdzie powinien. A z ziemi często te drony znikały z oczu za dachami więc jak przez chwilę nie było ich widać to jeszcze nie było co robić larum.

Pozbycie się drona pozwoliło xcomowcom i ich sojusznikom na skrócenie dystansu. Tylko Sam ze swoim karabinem wyborowym został tam gdzie był bo miał dobry widok na całą ulicę jaką szli żołnierze kosmitów. Faust ze swoim ckm-em też zajął miejsce niedaleko by móc siać pociskami wzdłuż całej ulicy. Strauss i Junior podbiegli z trójką miejskich partyzantów bliżej. Oni mieli karabinki a alvarezowcy automaty. Zatrzymali się u wylotu uliczki by móc razić ich od frontu. Ludzie Alvareza zaś co mieli broń niezłą do wymiatania na krótki dystans właśnie musieli skrócić dystans najbardziej by móc wymiatać. Poszli więc wnętrzem budynków i w końcu zajęli okna na pierwszym piętrze.

Akcję zaczął Sam oddając celny strzał w plecy oficera ADVENT-u. Ten zaskoczony uderzeniem zachwiał się i jęknął a w optyce zwiadowca z biolabu dostrzegł rozbryzg pomarańczowej krwi na pancerzu. Po tym pierwszym wystrzale na ADVENT runęła lawina ognia z każdego kierunku. Zaskoczeni nagłością i siłą ataku przez chwilę nie robili nic sensownego próbując się zorientować co się dzieje i skąd padają strzały. Oficer oberwał od kogoś po raz kolejny ale jednak oni też mieli pancerze i widocznie nie każde trafienie miało siłę przebić się przez ten pancerz.

W końcu zareagowali ruszając pomimo ognia do jakichś kryjówek. Dopadli do jakiegoś kontenera na śmieci, wraku samochodu i kawałka murku zyskując prowizoryczną osłonę i stając się trudniejszym do trafienia celem. Oficer padł ledwo zdążył dobiec do tego murku. Dwaj jego podwładni spojrzeli na jego nieruchome, zakrwawione ciało i odpowiedzieli ogniem. Celowali a trójkę alvarezowców jacy byli najbliżej nich. Ale wzięci w dwa ognie od frontu przez nich i dwójkę szturmowców X-COM oraz od tyły przez karabin wyborowy i maszynowy Sama i Fausta nie mieli większych szans. Najpierw padł jeden a chwilę potem drugi z nich. Przy takiej kondensacji ognia nawet pancerze szturmowe nie mogły wybronić każdego trafienia. A wojacy ADVENT-u nawet jeśli trochę mocniejsi i wytrzymalsi od ludzi to jednak aż tak się od nich nie różnili i po paru trafieniach z karabinów, automatów i karabinków wreszcie musieli paść. W samą porę. Xcomowcom właśnie skończyło się ammo w broni. Przeładowali i znów byli gotowi do otwarcia ognia. Ale okazało się, że żadne z trzech ciał przeciwników nie zdradza oznak świadomego życia. Mieli jeszcze czas by podbiec do ciał i zabrać co dali radę po czym zmyć się do samochodów nim koledzy rozstrzelanych ADVENT-ystów połapią się, że utracili kontakt z tym patrolem i wyślą im wsparcie.

Sama walka stała się powodem do radości i małego święta. W końcu było to pierwsze świadome i bezpośrednie starcie X-COM z ADVENT-em i ci pierwsi wyszli z tego zwycięsko. Wiadomość błyskawicznie rozniosła się po salach i korytarzach starego browaru wywołując entuzjazm i pozytywne nastawienie przed jutrzejsza akcją. Wreszcie dokopali ADVENT-owi! Nawet taka mała potyczka i atak na pojedynczy patrol podniósł wszystkich na duchu. No a właśnie skanerzy dostali tak bardzo potrzebny materiał do zbadania który dzisiaj tak ułatwił im shakowanie tego rozkazu na jutro. A teraz zbliżał się wieczór i czas było na podsumowanie tych przygotowań i ostateczne przydzielenie zadań. Jak przewidywała Laura jutro koło 11-12 powinno być już po wszystkim i pewnie trzeba będzie odwieźć tych skazańców. Ale od rana wszyscy powinni już zajmować miejsca w FOB i czekać na sygnał. Dzisiejszy wieczór więc był w sam raz by ostatni raz dograć wszystkie szczegóły.


---


Mecha 100

Hakowanie bazy ADVENT > podkładna pod rozkaz (Law; Hakowanie 10); rzut: Kostnica 5,4 > 4 ; 10-3=7; 7-4=3 > ma.suk

Walka w sądzie > nakaz przejęcia skazańców (Laura Nadel; Prawo 8); rzut: Kostnica 2,8 > 2 ; 8-4+1=5; 5-2=3 > ma.suk
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline