Gobliny ponosiły straty i w końcu straciły ducha walki, a to zaowocowało rejteradą zielonego paskudztwa.
Niestety okazało się, że dla Adolphusa zrobiły to nieco zbyt późno...
Zarówno Jana jak i Karl przyknęknęli przy leżącym woźnicy, lecz umiejętności zielarki nie mogły pomóc umierającemu.
- Wszystko będzie dobrze - zapewniała Jana, trzymając woźnicę za rękę do chwili, gdy Adolphus wydał ostatnie tchnienie.
- Nie jedziemy dalej - powiedział Karl - dopóki nie opatrzymy rannych i nie pochowamy Adolphusa. Jana, ranni to zajęcie dla ciebie - powiedział. - Zacznij od Alexa, potem zajmij się Manfredem. Igor, znajdź jakieś dobre miejsce, chwytaj za łopatę, trzeba grób wykopać.
- Gdy skończysz to zobaczymy, czy nocujemy tutaj, czy kawałek dalej - dodał. - Anthon? Co sądzisz? |