25-11-2020, 17:44
|
#33 |
Kapitan Sci-Fi | Dwa wypuszczone z ręki kunai posłały na tamten świat jednego z Tarkatan, nacierającego w drugim rzędzie. Jeden wbił się w jego pierś, a drugi w szyję. Wojownik poleciał do tyłu, opierając się o swoich towarzyszy, którzy nie bez trudu przepchnęli go na bok, a potem... zrzucili ze schodów żeby nie zawadzał. Ciało zniknęło gdzieś w ciemności.
Drugiego atakującego Fowler załatwił, trzymanym w lewej ręce sai. Klinga sztyletu wbiła się głęboko w oczodół, biegnącego na czele biedaka. Według opinii Shiray-Ryu, cieknąca po policzku krew nawet odrobinę poprawiła wygląd paskudnej gęby, charakterystycznej dla tej rasy.
Ten nowy, jak mu tam było, rzucił jakimś suchym tekstem, na który Fowler nie zwrócił jednak uwagi. Koncentrował się na strażnikach, którzy wciąż nie mieli dosyć. I dobrze... |
| |