Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-11-2020, 21:00   #23
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 08 - 2519.IX.10; ranek

Miejsce: Ostland; pogórze na pn od Zamek Lenkster; opuszczona stanica
Czas: 2519.IX.10 Wellentag (1/8); ranek
Warunki: szum wiatru, jasno, zachmurzenie, mroźno, d.si.wiatr


Wszyscy



- To ja pójdę znaleźć mu jakieś ładne miejsce. - Igor machnął trzymaną łopatą w stronę jednego z wozów. Nie było tego z wnętrza widać ale wiedzieli, że tam, na tym wozie, leży przykryte pledem ciało Adolphusa. Niestety nie rany okazały się zbyt poważne i zmarł zaraz po walce do końca trzymany za rękę przez Janę i Karla. Nic już więcej nie mogli dla niego zrobić. Tylko pochować. Wczoraj już nie bardzo mieli na to czas, siły i ochoty. Wystarczająco wiele było zajęcia z tymi co przetrwali walkę. Dopiero dzisiaj jak ci co ją przetrwali przetrwali także mroźną i wietrzną noc był czas aby się tym zająć.

- Może znajdę jakiś cmentarz. To by spoczął na poświęconej ziemi. - rzucił jeszcze na odchodzne młody Ruryrkowicz po czym zniknął im z widoku. Igor był jedynym który brał udział w walce i mniej więcej wyszedł z niej bez większego szwanku. Parę zadrapań i tyle. Już kolczuga ucierpiała mu bardziej bo chociaż zatrzymała większość uderzeń to tam i tu ją jednak pogruchotało. Dlatego na niego i na Karla spadły większość nocnych wart. Karl co prawda oberwał ale nie aż tak jak pozostali. Dzisiaj rano jak w nocy poleżał przy kominku, w cieple, pod pledem, jak wieczorem Jana mu przemyła i zszyła rany to nawet się większość dolegliwości mu przeszła. Czuł się całkiem nieźle jak na kogoś kto wczoraj zaliczył dźgnięcie goblinią szablą czy inną dzidą.

Wśród pozostałych życie Alexa dalej balansowało na włosku. Nad nim Jana spędzała najwięcej czasu czuwając większość nocy. Majaczył, ciężko oddychał i widać było gołym okiem, że bardzo źle z nim. Jedną nogę już wsadził za bramę ogrodów Morra. Ale drugą jeszcze był tutaj i Jana robiła co mogła by go wyciągnąć do tego świata z powrotem. Nieźle do siebie dochodził Manfred. Wczoraj wydawał się być umierający a dziś jak się przespał i odpoczął dalej był blady ale do śniadania już mógł usiąść i nie trzeba było go karmić jak przy kolacji. U Anthona i Allif jakoś nie było widać większych zmian. Dobrze, że nie na gorsze. Ale niezbyt dobrze, że nie na lepsze. Jak magister z Altdorfu wczoraj wieczorem czuł się kiepsko to i dzisiaj rano tak samo.

- Tu ktoś obozował. Niedawno. Wczoraj. Może przedwczoraj. - elfka wczoraj jak tu dojechali coś kręciła nosem, coś jej się nie podobało w tych ruinach. Ale nie potrafiła powiedzieć co konkretnie. A i inni nie znaleźli niczego podejrzanego. Poza odchodami koni lub podobnych, kopytnych roślinożerców. Ani świeże ani stare. Ot, tak jak i dzisiaj w dzień można było się rozejrzeć dokładniej. I nadal je było widać. Chociaż dzisiaj doszły świeże, te co narobiły ich zwierzaki rozprzegnięte od wozów. O dziwo, zwierzaki jakoś nie interesowały goblinów i wyszły z tej potyczki cało. No i było jeszcze to “tutaj”.





Wczoraj przez większość dnia jechali drogą i wciąż widzieli czubek zrujnowanej wieży. Jak jakiś drogowskaz. Po potyczce z goblinami dojechali na miejsce. Zresztą ta niby droga a w gruncie rzeczy przesieka przez leśną głuszę i tak prowadziła obok wzgórza. Okazało się, że to nie tyle ta wieża jest jakaś strasznie wysoka co po prostu stoi na szczycie wzniesienia. A z bliska to nie tyle sama wieża co ruiny jakiegoś fortu czy innej stanicy. Niewiele więcej niż sama wieża. Ot, parę budynków z cegły i kamienia, trochę murów jakie to otaczało. Wszystko stare, zwietrzałe, zarosłe mchem i trawą. Zajechali już w zapadającym zmroku. O ile w samych ruinach nie czaiło się coś groźnego to wydawało się, że jest to najlepsze miejsce do ewentualnej obrony przed napaścią. Bo chociaż ruiny były zdewastowane to czy w budynkach czy bramie i tak raczej było się łatwiej bronić niż w leśnej przesiece.

Nim się rozbili na noc to już zrobiło się ciemno. Trochę to zajęło czasu, przenieść rannych do środka, rozprzęc wozy, rozpalić ogień w kominku, przygotować posłania, wreszcie zjeść kolację i nakarmić tych co nie mogli jeść sami. Właściwie większość tych prac spadła na Karla i Igora. Jana wzięła na siebie opiekę nad rannymi więc rozbijanie obozu spadło na nich jako najmniej poszkodowanych. Przez co już wczoraj nie bardzo mieli czas i ochotę łazić po okolicy czy robić coś innego. Noc okazała się już typowo jesienna. Długa, ciemna, i z wiatrem co hulał pomiędzy pustymi oknami.

Rozbili się w jakimś większym budynku. Piętrowym. Bo chociaż nie miał już dachu ani piętra to ściany stały nadal a na parterze był kominek. Jak się naniosło i rozpaliło drewna to przy samym kominku nawet ciepło było. I domowo o ile ktoś nie wymagał w domu dachu nad głową. Ale dopiero z nastaniem kolejnego dnia dało się obejrzeć gdzie właściwie są. Stanica wydawała się ruiną kompletną od nie wiadomo jak dawna. Ale jednak znaleźli ślady, że ktoś tu całkiem niedawno obozował. Tak samo jak oni teraz. Były resztki posiłków walające się po kątach czy owe końskie odchody na dziedzińcu. Chociaż ostatnio podróżowali przez te ostlandzkie ostępy tak dzikie, że cały dzień mogli nie spotkać żadnego podróżnego czy nawet nie minąć jakiegoś sioła. Ten Lenkster chociaż był raczej typową, militarną twierdzą a nie miastem to teraz wydawał się strasznie wielką metropolią oddaloną o tydzień, może pół drogi w porównaniu do dziczy przez jaką jechali. A dopiero byli na progu prawdziwych gór do jakich nikt z nizin nie rościł sobie pretensji. A tu ktoś niedawno obozował w tych ruinach. I sądząc po końskim nawozie jaki zostawił to przynajmniej koni miał więcej więc pewnie nie był to jeden podróżny a jakaś grupa.

- Zalecałabym aby tu zostać. Dzień czy dwa. Podróż w takim stanie nie jest wskazana. Zwłaszcza dla Alexa. - Jana podeszła do tych bardziej przytomnych towarzyszy i pozwoliła sobie wyrazić swoją opinię znachorki i zielarki. Spojrzała przy tym na koniec na powalonego ranami ochotnika wiejskiej milicji jakiego los wciąż wisiał na włosku.



---


Mecha 08

leczenie ran; INT + leczenie; Jana > Karl: Kostnica 77 > ma.por = +1 > 11+1=12/14

leczenie ran; INT + leczenie; Jana > Anthon: Kostnica 61 > śr.por = +0 > 5+0=5/12

leczenie ran; INT + leczenie; Jana > Manfred: Kostnica 32 > remis = +1 > 4+1=5/12

leczenie ran; INT + leczenie; Jana > Alex: Kostnica 33 > ma.por = +1 > 0+1=1/15

leczenie ran; INT + leczenie; Jana > Allif: Kostnica 56 > ma.por = +1 > 6+1=7/14

---

gojenie ran; ODP; Karl: Kostnica 61 > ma.por = +1 > 10+1=11/14

gojenie ran; ODP; Anthon: Kostnica 72 > du.por = +0 > 5+0=5/12

gojenie ran; ODP; Manfred: Kostnica 19 > ma.por = +1 > 3+1=4/12

gojenie ran; ODP; Alex: Kostnica 87 > sp.por = -1 > 1-1=0/15

gojenie ran; ODP; Allif: Kostnica 78 > du.por = +0 = 6+0=6/14
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline