Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-11-2020, 17:19   #22
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Racząc się specjałami oferowanymi w Zębie i Sziszy Grimm oddał się medytacjom nad zaistniałą sytuacją.

Dla niego jakiekolwiek intensywne tarcia w grupie były zapowiedziom rychłej katastrofy. Można by się było nie zgadzać - jednak szarpaniny na dzień dobry sugerowały że jeżeli nie wydarzy się coś przełomowego to kwestią czasu będzie rozpad lub nieporozumienie w którego wyniku ktoś poniesie śmierć.

Na pustkowiu przetrwanie klanu było najważniejsze. Ci którzy wywoływali konflikty byli wypędzani lub pozostawiani sami sobie.
Bez wsparcia grupy umierali bardzo szybko okrutną śmiercią od promieni bezlitosnego słońca.

***

Rozglądając się uważnie w tłumie al-Jabbar przyglądał się ostrożnie innym grupom potencjalnych poszukiwaczy skarbów. Było ich wielu, a i wielką różnorodnością się odznaczali. Co bardzo go dziwiło to to jak wielu było obcych. Czyżby mieszkańcy Osirionu bali się wchodzić od nekropolii? A może miasto było tak przepełnione obcokrajowcami że rdzennych mieszkańców pozostawało już niewielu?

Gdy zaczęło się losowanie z uwagą słuchał co miała do powiedzenia kapłanka Sebti, jako głos Pharasmy której poświęcona była Nekropolia.

Na nieszczęście Jabbara stał akurat koło Laveny gdy odbywało się losowanie i był zmuszony słuchać jej dziecinnej paplaniny. Zapewne jego górscy krewniacy mieliby kilka bardzo wulgarnych określeń, których nie omieszkaliby wygłosić głośno wobec niej. Gdy przyglądał się pozostałym wylosowanym grupom, widział ich przymioty i starał się ocenić kim mogą być. Było dla niego nie do pomyślenia by można było bezcześcić miejsca spoczynku zmarłych i je niszczyć, ale najwyraźniej trafiali się osobnicy którzy to robili. Biorąc pod uwagę komentarze półelfki było takich osób dużo więcej niż przypuszczał - sama chyba była tego najlepszym przykładem.

Nie mniej przy czwartym losowaniu poczuł napięcie, które szybko się ulotniło. Zostali wybrani. Spontaniczny wybuch radości w ich drużynie. Grimm kiwnął głową, przyłożył dłoń do piersi i wypowiedział z namaszczeniem.

- Bi-la Kaifa


Gdy mapa była już w ich rękach każdy rozszedł się do swoich zadań (lub swawoli). Widząc że już trafili się chętni na zebranie szczegółowych informacji o grobowcu Jabbar skłonił tylko głowę.

- Pójdę podziękować Pharasmie za przychylność wobec nas. Wypocznijcie wszyscy.

***

Grimm słyszał że w "cywilizowanym świecie" poszczególne kulty przepychały się między sobą o bogactwa i władzę. Dla nomada z pustyni było to nie do pomyślenia. Bogowie mieli bowiem na świat bardzo namacalny wpływ i nie szanowanie ich jako całego panteonu było po prostu bezmyślne. Słoneczne Topory, jak i wiele innych koczowniczych klanów, oddawało cześć całej rzeszy bóstw, choć każdy wybierał sobie konkretnego patrona. Grimm jako że za młodu był strażnikiem karawany naturalnie wybrał Angradda jako swoje bóstwo opiekuńcze. Nie skupiał się jednak tylko na wojennym aspekcie swojego boga. Korzystając z tego że kapłani byli jedną z najlepiej wykształconych kast w karawanie, pochłaniał wszystkie źródła wiedzy do jakiej uzyskał dostęp. Czytał o przeróżnych bóstwach i istotach z nimi związanych. O konstrukcji rzeczywistości, innych planach i wielkich rodowodach ludów zamieszkujących przeróżne krainy. Zyskał też pewność co do jednego - patron był patronem, ale nie uszanowanie bóstwa szczególnie związanego z krainą do której się zawita było zwykłym prostactwem i chamstwem, dlatego co najmniej bierny stosunek pozostałych członków jego grupy do sług Pharasmy (i zapewne jej samej) był zwykłym chamstwem.

Dlatego postanowił w imieniu ich drużyny odwiedzić świątynię i podziękować boginii. Chodziły słuchy że pośród wyznawców Pharasmy są również Pahmeci. Trochę to go dziwiło, bo za krasnoludzkich zmarłych odpowiadał Magrim, lecz zapewne bliskość między Pahmetami a ludźmi Osirionu robiła swoje i zbliżyła do siebie te dwa ludy. Grimm miał cichą nadzieję, że odwiedzając świątynię natknie się na któregoś z osiriońskich krasnoludów i będzie mógł z nim porozmawiać zarówno o mieście jak i nekropolii. Szczególnie go interesowały tradycje i zasady jakie kult Pharasmy.
W tym wszystkim chciał po prostu wiedzieć wszystko co się tego tyczyło. Bogowie nie uznawali wymówek "nie wiedziałem".

Nie wiedział czy gdzieś w mieście znajduje się natomiast świątynia Angradda... może w krasnoludzkiej dzielnicy albo u któregoś z krasnoludzkich dostojników w mieście? Gdyby nie znalazł jednak kaplicy miał zamiar pomodlić się po powrocie do Zęba i Szishy przed spoczynkiem.
Jutro był wielki dzień. Musiał dać z siebie wszystko jeżeli miał wypełnić zadanie postawione mu przez jego klan.
 
Stalowy jest offline