- Nie ma go tu i nie jest niewidzialny - powiedział drow.
- Skąd wiesz? - zapytał nekromanta rozpraszając moc po przerwanym rytuale.
- Mam uszy, nie ma go tu.
Sadrax nie drążył tematu, skupił się i zaczął przeczesywać eter. Tak, wykrył ślad teleportacji. Nikły, szybciej rozpadał się niż powinien. Może te przecieki z komnaty czasu miały coś z tym wspólnego.
Victoria i krasnolud powoli dochodzili do siebie. Krasnolud klnąc ładował swoją broń. Paladynka ściągała resztki zbroi, kawałki blachy były pogięte od gorąca. Pod spodem miała wypalone dziury w przeszywanicy. Po chwili namysłu ją też ściągnęła.
Nawijający diaboł zamilkł, Sadrax mało nie pomylił słów zaklęcia, Malaka’feain omył ją wiązką dźwięku i chłonął powracające odbicie. Rozglądając się wokoło Galdaran zamarł w pół ruchu widząc kusą, spoconą koszulę, w jaką była ubrana Victoria. Ale co tu się dziwić, jako paladynka nie miała nic do ukrycia.
Sadrax odchrząknął i powiedział:
- Jest tam, ślad prowadzi do budynku. - wskazał miejsce skąd niedawno uciekli. -
Otwieram portal…
Chwilę później owal rozbłysł nad piaskiem. Malaka’feain błyskawicznie wskoczył do środka, omiatając wokoło teren wiązką ultradźwięków. Nie znalazł nikogo… eksplozja rzuciła nim o ścianę. Nie zdążył upaść, gdy lodowe szpikulce wyrosły z ziemi przebijając go na wylot w kilku miejscach. Ostatnim wysiłkiem zaklął, wstyd było tak umierać, bo zdychał jak ten jebany elfi magik, nadziany na szpikulec jak motylek w kolekcji.
Sadrax zamknął portal ledwie wybuchła pierwsza pułapka.
- Do przewidzenia. Zaminował teren wokół. Bezpieczniej iść tam piechotą, będę w stanie wykryć działanie uśpionych zaklęć pułapek.
Ruszyli z magiem na szpicy. Dochodzili do miejsca wskazanego przez Sadraxa gdy w opuszczonej sali zobaczyli zwłoki. Nie miały głowy i części lewego barku. “Płomień Astarotha” przemknął przez myśl Sadraxa, sam nie potrafił rzucać tego zaklęcia, ale znał przynajmniej w teorii jego moc. A ta byla spora. Ani chybi dzieło Horta. Z poznaniem kim jest trup nie było problemu, Dee. Brakująca pomagierka Horta. Ale było tu coś dziwnego, po za tym, że Hort sam ją zabił, słabe echo nekromancji. Miała styczność z nieumarlym tworem.
Kilka sal w głębi budynku usłyszeli kolejną eksplozję. Kawałek dalej niż początkowo wskazał nekromanta. Albo drow przeżył i rozminowywał dalej teren, albo to Hort coś próbował zniszczyć.