Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-11-2020, 18:13   #27
Alex Tyler
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Lavena była ekstrawertyczną i przebojową półelfką. Jej wypoczynek zatem opierał się intensywnym imprezowaniu i obracaniu w gronie towarzyskich istot. W taki też sposób spędziła wieczór i kawałek nocy w „Zębie i Sziszy”.


Wstała najpóźniej ze wszystkich, bowiem Faarhan miał pewien problem z dobudzeniem rozpieszczonej pannicy. Wciąż jednak uczyniła to wystarczająco wcześnie, by móc bez opóźnień zabrać się z grupą. A nastąpiło to po posileniu się, czemu oczywiście towarzyszyła irytująca i krytyczna tyrada na temat jakości jadła oraz napitku w porównaniu, chociażby do przeróżnych absalomskich delicji i likworów, których to miała smakować w największym mieście w Avistanie. Zapewne tylko wrodzona gościnność i usłużność wąsatego gospodarza, sprawiła, że nie skomentował tego w żaden sposób.


W końcu szmaragdowooka łotrzyca dotarła do wrót nekropolii, gdzie spostrzegła pozostałe trzy wylosowane drużyny.
— Połamania nóg! — rzuciła serdecznie w ich kierunku, epatując przy tym się wrodzoną charyzmą. Choć tak naprawdę nie życzyła im tymi słowy powodzenia, a wręcz dosłownie – kalectwa.
Potem dwójka okazałych zbrojnych oznaczonych symbolami bogini opiekunki tutejszego składowiska trupów wpuściła do środka każdą z grup w identycznej kolejności, w jakiej je wczoraj wylosowano. Nie omieszkali oni przy okazji powtórzyć dokładnie tych samych zaleceń, jakimi wczoraj zanudziła wiśniowowłosą Sebti. I tym razem Da'naei słuchała z identycznym zainteresowaniem.
— To oczywiste, że ostatni będą pierwszymi — rzuciła zuchwale, gdy wreszcie pokonała wrota nekropolii.
W końcu ona i jej ekipa znaleźli się w środku. Opierając się na otrzymanej wczoraj mapie, ruszyli w drogę przez opustoszałe miasto umarłych, tchnące niemal nieuchwytnym i dawno zapomnianym odorem śmierci i rozkładu. Dzięki żwawemu marszowi dość szybko znalazła się przy celu podróży. Gdy jej towarzysze czytali napisy w jakimś durnym piśmie obrazkowym ona skupiła się na tym jak dostać się do środka.
— Phi, to zwykłe przesądy. Napisano to, by trzymać prostaczków na odległość — wydrwiła zapis, wytłumaczono jego treść.
Sama zlokalizowała ukryte zawiasy i zwietrzałą zaprawę, która miała utrzymać wejście w stanie wieczystego zapieczętowania. Dostrzegła jednak ślady prób włamania, a także to, że wrota otwierają się na zewnątrz.
— Jak widać, nie wszyscy z nich byli truchlejącymi durniami. Niektórym nie zabrakło odwagi i przedsiębiorczości — skomentowała złośliwie dostrzeżone naruszenia struktury.
Problemem okazało jednak to, że wejście przesłaniała i efektywnie blokowała wielka hałda piachu. Gdy co poniektórzy zaczęli rozważać, a nawet zabierać się do odgarniania piachu, pozwoliła sobie wytłumaczyć swój stosunek do całej sprawy.
— Jeśli mnie chodzi, to nawet o tym nie myślcie! Nie miałam tego w kontrakcie! Ciężka praca jest dla tych, którym brak talentu — prychnęła, splatając ramiona i zadzierając noska.
— Możemy nająć jakichś robotników... albo po prostu ruszcie głową, w zestawie moich sztuczek i zaklęć nie ma niczego, co mogłoby nas w tym wspomóc. Ale z pewnością nie wszystko trzeba robić łopatologicznie — pozwoliła sobie na drobną grę słów na koniec.
Jakby w sukurs jej słowom poszedł Jabbar. Dziewczyna miała już docenić jego rozsądek, jednak zaraz powstrzymała się, czekając na ostateczny rezultat jego starań. Jej zdaniem dolanie wody w takich porcjach do hałdy piachu tylko dołoży ciężaru i utrudni ewentualne odkopanie wrót. Potokowi brakowało masy i energii, by rozsunąć zwał piasku.
 
Alex Tyler jest offline