Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-11-2020, 20:35   #28
Ayoze
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Tak, jak postanowił wcześniej, w gospodzie nie szukał wrażeń, skupił się raczej na przygotowaniach do jutrzejszej wyprawy. Po kolacji zaszył się w pokoju i już z niego nie wychodził. Raz jeszcze sprawdził cały ekwipunek, bacząc, czy któreś z narzędzi nie wymaga jakiejś szybkiej naprawy. Na szczęście po ostatniej przygodzie w Eto sprzęt wciąż pozostawał sprawny i gotowy do użycia. Naostrzył swój sejmitar, sprawdził zapasowe cięciwy do łuku, tak samo jak strzały w obu kołczanach i w końcu położył się do łóżka. Nigdy nie miał problemów z zasypianiem, więc i tym razem szybko odpłynął w mocny sen.

* * *

Faarhan obudził go jeszcze przed wschodem słońca, dzięki czemu ifryt mógł się nieco rozruszać przed wyprawą a wczesne, lekkie śniadanie zjadł jako jeden z pierwszych. Do tego doszła filiżanka kawy, którą wypił razem z Grimmem i pełen energii był gotowy do drogi. Na miejscu wysłuchał strażników nekropolii i skinął im głową.
- Będziemy grzeczni, możecie być pewni - powiedział, ruszając za swoją drużyną.

Pogrążone w ciszy i zawieszone gdzieś między życiem a śmiercią święte miejsce nie zrobiło na nim specjalnego wrażenia. Można się było spodziewać, że okolica (przynajmniej na powierzchni) będzie opuszczona, przypominając swoim krajobrazem dzieje sprzed stuleci. Mimo spokoju, Bahadur co chwilę skakał wzrokiem to tu, to tam, zerkając na wąskie alejki, czy przylegające do siebie budynki.

Dotarcie do celu nie zajęło im wiele czasu, a grobowiec tego bohatera wojennego wyglądał tak, jak na żołnierza przystało - prosto, ale solidnie. Tabat przetłumaczył ostrzeżenie wyryte w starożytnym języku nad wejściem a Bahadur przewrócił oczami, słysząc słowa Laveny.
- Żadne przesądy, moja droga - powiedział. - Zwykle takie grobowce są tak projektowane, żeby ten, co tam wejdzie, już został tam na zawsze. Pułapki, różne potwory, które osiedliły się w komnatach i kryptach na przestrzeni lat… Czasami nawet domownicy, którzy od dawna powinni leżeć w swoich sarkofagach czy trumnach witają nieproszonych gości. Trochę takich rzeczy widziałem na swoje oczy, więc wiem, co mówię. - Zakończył. Nie chciał jej niepotrzebnie straszyć, po prostu mówił, jak jest.

— Phi, ty i tutejsi możecie trząść szarawarami z powodu jakichś czczych, starożytnych pogróżek, ale mnie to nie rusza — drgnęła poruszona półelfka — Jakby co, to pułapki się rozbroi, lub ominie. Zaś jeśli zalęgło się w środku jakieś tałatajstwo, albo nieboszczyki pląsają po korytarzach, to ogniem się ich wypali i na mieczach rozniesie. To oczywiste, że durnie zawiodą tam, gdzie bystrzy przeżyją. A chyba, zapomniałeś, że jesteś w towarzystwie najwybitniejszej iluzjonistki, eksploratorki podziemi i specjalistki od zabezpieczeń. Nie wątp we mnie więcej.

Bahadur już otworzył usta, żeby odgryźć się jakąś celną ripostą, ale stwierdził ostatecznie, że pewnie o to Lavenie chodzi - żeby znowu mogła się nakręcać i gadać głównie o sobie. Odpuścił więc, bo to nie był ani czas, ani miejsce na takie rzeczy. Niech sobie żyje w swoim wyimaginowanym świecie niepomierzalnej zajebistości.
- Ach, no tak, droga pani, zapomniałem, żeś ty jest najwspanialszym fachowcem w tych sprawach. To się już nie powtórzy - odparł jej, niespecjalnie siląc się na zamaskowanie ironii w tonie swego głosu.

Przyjrzał się wrotom i udało mu się nawet odnaleźć zawiasy, co oznaczało, że wejście otwiera się w ich stronę, a nie do środka. Całość była zabezpieczona, ale zaprawa nie zdawała już egzaminu i pewnie przy odrobinie szczęścia i siły można by otworzyć jedno ze skrzydeł. Najpierw jednak trzeba je było odkopać spod hałdy piachu. Na słowa Tabata sięgnął do plecaka, skąd wydobył łopatę.
- Jak to mówił mój mentor: “przezorny zawsze ubezpieczony”. Łom też mam, jakby trzeba było użyć na wrotach. Zresztą, ktoś już chyba tutaj łomem majstrował - powiedział z uśmiechem na ustach.

Nim jednak zdążyli pogadać, jak rozdzielić robotę, Grimm zaczął swoje “czary-mary” z wodą, którą sukcesywnie zalewał piasek pod wrotami.
- Nie wiem, czy to jest najlepszy sposób na pozbycie się tego piachu, ale możemy poczekać i zobaczyć - powiedział, drapiąc się po głowie. - Dzień jeszcze młodziutki. Najwyżej popracujemy przy łopacie, jeśli woda nie zdziała tu cudów...
Bahadur stanął pod jedną ze ścian mauzoleum z łopatą w dłoni i przyglądał się procesowi zalewania hałdy. Co jakiś czas przejechał wzrokiem po najbliższej okolicy, ot tak, żeby upewnić się, że nic ani nikt się do nich nie zakrada.
 
Ayoze jest offline