Na chwilę Caroline wręcz zamurowało, a bicie jej serca gwałtownie przyspieszyło. Rozsądek jednak zwyciężył i nie zadziałała instynktownie. Ewidentnie los postanowił sobie z niej zadrwić, ale w obecnej sytuacji musiała zawierzyć nawet śmiertelnemu wrogowi. Nóż rwał się do gardła draba, ale równie dobrze mogła wykończyć go później. Żyletę zastanawiało skąd miał on strój z logiem ADA. Ukradł go, czy ściągnął z martwego ciała, by szpiegować dla Syndykatu? A może zawrócił ze złej ścieżki i dołączył do szumnej inicjatywy restauracji zrujnowanego kraju? Niewielkie to miało znaczenie dla Rity w kontekście tego co planowała mu później zrobić. Teraz mogła jednak za nim podążyć. Kto wie, może doprowadzi ją do reszty dupków z jego gangu. A wtedy załatwi im prawdziwy dzień sądu...
— Prowadź — rzuciła zwięźle, zarazem szorstko.