Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-12-2020, 17:32   #26
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 09 - 2519.IX.13; ranek

Miejsce: Ostland; pogórze na pn od Zamek Lenkster; opuszczona stanica
Czas: 2519.IX.13 Backertag (4/8); ranek
Warunki: szum wiatru, jasno, pogodnie, zimno, Å‚ag.wiatr


Wszyscy


- I co?!- Igor zadarł głowę do góry. Stał na dawnym dziedzińcu stanicy i patrzył na czubek wieży. A tam, na samym czubku, Allif właśnie skończyła się wspinać i miała okazję rozejrzeć się po okolicy. Pogda dopisywała tego ranka. Jak na tą porę roku to był całkiem słoneczny i pogodny poranek. Nie padało, nie wiało za mocno jednym słowem było całkiem przyjemnie. Chociaż chłodno.

Przez ostatnie dni wysłannicy wolfenburskiego ratusza mieli okazję odpocząć i wydobrzeć po walce z goblinami. W czym wydatnie wspierała ich zielarka swoimi wywarami i zmianą starych opatrunków na nowe. Przez pierwsze dwie doby nie było wiadomo na którą stronę przeważy się szala. Zwłaszcza u Anthona i Allif co mieli skokowe poprawy i pogorszenia samopoczucia wywołanego ranami. Ale wczoraj jakoś u wszystkich zaczęła się widoczna poprawa. Dzisiaj przy śniadaniu już tylko Alex był niemrawy. Ale już sam siedział i jadł. Na dalekie podróże to jeszcze mógłby być mało pomocny ale wreszcie wydawało się, że zaczyna wychodzić na prostą z tym powrotem do pełni zdrowia.

Z pozostałych rannych pancerny magister odczuwał jeszcze osłabienie i nie wrócił do pełni sił. Ale było już lepiej jak było. Może z walką, bieganiem czy wspinaczką miałby jeszcze kłopot ale z lżejszymi czynnościami już sobie radził prawie jak dawniej. Manfred i Allif też już byli prawie w normie. Jeszcze dzień, dwa, może trzy i rany pod czujnym okiem Jany powinny się zasklepić całkowicie. Co elfka właśnie udowadniała wspinając się na tą wieżę. Co prawda nie wydawało się to aż tak bardzo trudne. W murach wciąż zostały dziury po belkach czy schodach w które można było wsadzić dłonie i stopy aby się wspiąć. Ale jednak było to ryzykowne bo w końcu kawałek mógł się obsunąć pod ciężarem i wspinacz runąłby na dół. Mogli więc już raczej teraz dołączyć do Karla i Igora na jakich spadała ostatnio większość prac.

Przy bramie sterczały wbite improwizowane włócznie z zaostrzonych kawałków drewna jakie postawili dla wzmocnienia obrony przed ewantualnym atakiem. Ten jednak nie nastąpił. Przynajmniej na razie. Ani gobliny ani nic innego coś nie kwapiło się by brać ich szturmem. Gdyby tak się stało mogło być różnie. Stanica miała tylko jedną bramę przez jaką tu wjechali i drugą raczej furtę niż bramę. Poza tym mury raczej stały. Do tej pory sprawni do walki byli tylko Karl i Igor więc we dwóch mogli mieć kłopot stawić opór w jednym czy drugim punkcie. Ale nawet jakby wszyscy z karawaniarze byli w pełni zdrowi to mieliby kłopot obsadzić i bramy i mury. Rozsądniejsze wydawało się bronić w którymś ze zrujnowanych budynków. Ale jakoś na razie nie musieli. Musieli pomyśleć o czym innym.

Mijał drugi tydzień od opuszczenia Lenkster i przez ten czas ich zaprzęg wciąż pałaszował paszę. Teraz ta pasza się zaczynała kończyć. Mogło wystarczyć na następne kilka dni i niewiele więcej. Najbliższy punkt w jakim powinno dać się uzupełnić te zapasy to sioło z trzech czy czterech gospodarstw jakie mijali nim zaatakowały ich gobliny. Ale to było jakieś pół dnia, może cały drogi stąd. Nawet jakby wszystko poszło jak trzeba to by pojechać i wrócić to trasa na cały albo i dwa dni.

- Tam chyba coś jest! Chyba następna wieża! - elfka krzyknęła z góry gdy się już rozejrzała na wszystkie strony. I coś musiała dojrzeć. Wskazała na kierunek gdzieś tam w stronę wznoszących się gór.

- Zamek? - Manfred też zadarł głowę do góry ciekaw co skośnoucha tam właściwie widzi.

- Nie! Chyba, że została z niego jedna wieża! - Allif pokręciła głową na znak, że to co widzi w oddali to coś jej za mało na pełnowymiarowy zamek. Jednak nie mieli pojęcia w jakim stanie jest ta górska twierdza i co z niej mogło zostać. W końcu długowieczna zeszła z powrotem na poziom gruntu więc dało się z nią znów normalnie rozmawiać bez podnoszenia głosu.

- Wygląda podobnie jak to tutaj. Tylko na drugim krańcu doliny. Raczej nie da się zgubić. Wystarczy jechać tą doliną do końca. - tropicielka machnęła dłonią w kierunku gór. Co prawda przez zdezelowany mur nie było widać tej doliny ale przez ostatnie dni mieli okazję na tyle się przyjrzeć okolicy by wiedzieć, że tam jest.

- A daleko? - zapytał Igor ciekaw odległości. Pytanie skłoniło tropicielkę do zastanowienia. W końcu bezradnie rozłożyła ramionami.

- Nie wiem. Tak na odległość to gdyby dało się iść jak po zwykłej drodze to powiedziałabym, że 4, może 5 dni. Ale nie wiadomo co jest w tej dolinie. Czy da się przejechać. Tutaj z Lenkster jakby była normalna droga to też można by dojechać podobnie. A zeszło nam prawie tydzień. Może wozami w ogóle nie da się przejechać? Trudno powiedzieć. - wyjaśniła dlaczego ma takie trudności z oszacowaniem odległości. Widziała ponad wierzchołkami drzew i zboczami wzgórz odległy punkt. Ale nie była w stanie sprawdzić co kryje się pod tym mrocznym baldachimem lasu. Jedna potyczka z bandą goblinów zatrzymała ich na pół tygodnia. Kto wie co tam mogło się kryć w tej dziczy. A, że są już w dziczy to świadczyła pustka dookoła. Chociaż obozowali tu już z pół tygodnia nie spotkali żadnego wędrowca. Czasem w oddali gdzieś na turniach widać było jak są pędzone stada owiec ale daleko by uznać to za spotkanie. Widocznie ktoś tu mieszkał ale rzadko. A w górach pewnie było jeszcze mniej przyjaznych czy choćby neutralnych mieszkańców.

Kiedyś musiało być inaczej. Na wyblakłych i porośniętych mchem i kępkami suchej trawy murach dało się jeszcze odcyfrować jakieś napisy, wyblakłe brawne plamu wskazujące, że kiedyś były tam namalowane jakieś sceny, na w pół zatarte płaskorzeźby, nawet mała kapliczka poświęcona Sigmarowi stała pomiędzy budynkami. To nawet kiedyś nie mógł być wielki posterunek, może na drużynę czy dwie obsady. Ale teraz w tej dziczy taki okruch cywilizacji byłby jak złoto. Zamiast tego były wychłostane wiatrem, deszczem i śniegiem ruiny tej stanicy. Czasem pewnie służyły komuś za przystanek czy schronienie tak jak im teraz bo znaleźli ślady ognisk, kości i resztek ekwipunku. W większości stare, jakie musiały leżeć tu od tak długiego czasu, że stały się częścią tego miejsca. Jakieś bazgroły na ścianach świadczyły, że zielonoskórzy, zwierzoludzie czy podobne prymitywne plugastwo też musiało to co jakiś czas urzędować. Ale raczej też dawno.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline