Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-12-2020, 23:36   #95
Cai
 
Cai's Avatar
 
Reputacja: 1 Cai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputację
Caleb, będąc prawą ręką Denvers od spraw medycznych, mógł spod parasola patrzeć jak rzuca mięsem i turbuje ludzi, grożąc im śmiercią do pięciu pokoleń w przód i paru wstecz. Zrobił wrażenie przydatnego. Nie sądził jednak, że przeprowadzi operację na poziomie wyszkolonego chirurga. Na trupie łatwiej. Nie ucieka spod noża i nie można go uczynić bardziej martwym, ale nie zamierzał się wychylać, jeśli nie było by to naprawdę konieczne. Po co wyprowadzać generał z błędu i ryzykować znalezienie po drugiej stronie lufy jej wybujałej paranoi. Obserwował z miną znawcy pracę lekarzy nad zwłokami Bill’a. To pochrząkiwał krytycznie, to rzucał uwagi by bardziej się skupili, bo dłonie im się trzęsą.

Moment zawahania nadszedł, gdy młodszy z medyków porwał się by zniszczyć wszczep. Nie tyle obawiał się o dane, co o fakt, że sam będzie musiał teraz złapać za skalpel. Na szczęście było już po wszystkim i jego reputacja nie ucierpiała. Chłopak wspinał się na szczyt desperacji. Truposz podziwiał skuteczność manipulacji Vanhoose. Zmuszenie kogoś do samobójczej misji było niezwykle trudne i to jeszcze z podniosłym okrzykiem przynależności do frakcji na ustach. Co on im robił? Co im oferował? Willburn chciałby poznać metodę. Pranie mózgu wsparte narkotykami? I co znajdowało się na nośniku, że tak usilnie chciał się go pozbyć?

Część odpowiedzi nadeszła wkrótce, zlepiona przez pozaziemską istotę. Samedi nigdy wcześniej nie miał okazji na interakcję z udomowionym kosmitą. Starał się w niego za bardzo nie wlepiać, jednak ciekawość przeważała i wyszedł z niego mało dyskretny brak ogłady, gdy wnikliwie analizował sylwetkę szaraka i snuł domysły jaką wiedzę i umiejętności skrywa jego przerośnięty czerep. Wysłuchał taśmę i… zaniósł się śmiechem.

Dobre, naprawdę dobre, pod samym nosem – postąpił przed siebie, zataczając lekko w kilku krokach.
Takie historie czynią ten świat interesującym, ale…

Spoważniał.

Czy na pewno? Dlaczego Lenny miałby wysyłać tego tam… Erica i Moriartego, by odzyskali części, skoro i tak by do niego trafiły? Prawda? Takie mieliście rozkazy? – świdrował Coltów. – Dla mnie i Rity nie były zbyt wartościowe. Spokojnie wymienilibyśmy je w DiscCity na parę pocisków. Jedyna nieścisłość, która by świadczyła, że Paslack wcale Williamem nie jest. Pytanie, czy nie ma drugiego dna, czy Eric nie został ponownie wyruchany, prowadząc małe śledztwo? Dezinformacja? Chociaż… nie warto ryzykować. Alternatywa zawsze może wybrać nowego naczelnika do spraw logistyki. Ten nie był szczególnie wybitny – podsumował.

[MEDIA]https://live.staticflickr.com/65535/49212957401_9a73cf1d88_c.jpg[/MEDIA]

Truposz usiadł i głośno myślał podekscytowany. Kosmita mógłby się na coś przydać i zrobić mu odpowiednie holograficzne tło, a tak została jedynie wyobraźnia. Wczuł się w dziewiętnastostowiecznego detektywa rozwiązującego zagadkową zbrodnię.

Uwierzycie, że nazwałem „tego” Williama Vanhoosa tępym chujem, opróżniłem cały barek, nasikałem do doniczki, bo ktoś zatrzasnął się w łazience? – spojrzał z wyrzutem na trojaczki w niepełnym składzie, pamiętając o momencie pod ścianą.
Masz szczęście Dar, nie musisz przebijać się przez hordy Kartelu w Vegas, by dopaść Vanhoosa i uratować młodego. Tak go sobie właśnie przedstawiałem. Siedzącego w najwyższych apartamentach kasyna, otoczonego armią żołnierzy, dziwek, drogiego alkoholu, ścieżek koksu długich na mile, a tu… gość odmawiający paciorek przed kolacją.


 

Ostatnio edytowane przez Cai : 03-12-2020 o 10:11.
Cai jest offline