Diaboł nie lubił magii, oj, bardzo nie lubił. A tu miał do wyboru otwarcie super magicznych wrót do super magicznej komnaty albo poszukiwania super magicznego gościa, niejako Horta. Nie miał ochoty na żadną z tych rzeczy, ale jeszcze bardziej nie chciało mu się odgarniać głazów w zrujnowanej sali.
- To ten, ja już pójdę się rozejrzeć i może znaleźć Horta. Zawołajcie jak otworzycie drzwi.
Wsunął rękę do kieszeni, złoty pierścień wygrany kiedyś w karty od małego, łysego brzydala gadającego ciągle do siebie niejako sam wsunął mu się na palec, i Dragan zniknął. No dobra, prawie zniknął, ten przedmiot nie działał aż tak dobrze, jak zachwalał go poprzedni właściciel, ale w mrocznych korytarzach pełnych głębokich cieni sprawdzał się całkiem nieźle. Hort pewnie jednak potrafił wyczuć magię w nim zawartą, pomyślał sobie Hellborn. Jego szczęście chyba wyczerpało się jakiś czas temu.