Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-12-2020, 16:34   #153
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Zadowolony z siebie, drobniejszy mężczyzna stał wyprostowany, dumnie prężąc wątły tors. Już tylko dwie samice powarkiwały na siebie, musząc ostatecznie określić swoją hierarchię. Która pierwsza będzie miała prawo wybrać samca. Była to Burza i trochę większa od niej dziewczyna o szarej sierści. Z tej dwójki to właśnie wypatrzona przez Leilenę kotka musiała odejść z podkulonym ogonem. I udała się do wodopoju. Nie sama zresztą, parę innych samic też gasiło już pragnienie.
- No, udało ci się? - podekscytowana Siri spytałą przyjaciółki, korzystając z tego, że widzowie pokrzykiwali radośnie, patrząc jak najważniejsza z samic odciąga swojego partnera na bok, by zrobić z niego pełnego mężczyznę.
Lei usiadła obok czarnoskórej, myśląc już jak to sprawić, aby Burza nie dostała żadnego z mężczyzn. Nie zamierzała przy tym oczywiście odmawiać zabawy przybranej siostrze.
- To się okaże, musimy trochę poczekać - wzrokiem wskazała na wodopój. - Zobaczymy co Kieł miał na myśli mówiąc o reakcji tych kocic na alkohol.
Na razie nie było widać żadnych reakcji. Kolejna para młodzieńców wyszła na arenę, gotowa za cenę krwi przypodobać się obserwującym ich kobietom. Z wyjątkiem jednej, która bez skrępowania pozbyła się ubioru i dosiadała właśnie publicznie pierwszego zwycięzcę. Pierwsi widzowie, głównie pary, zaczynali odchodzić gdzieś do swoich namiotów. Sami odczuwali przemożną chuć, a widok kopulującej parki wystarczył, by postanowili zająć się sobą. Kieł też wiercił się już niewygodnie, z dostrzegalnie wypchanymi spodniami.
- Ulżyć ci jakoś? - zaoferowała ciemnoskóra, sama potrzebująca od dawna ulgi.
- Wytrzymam - odparł krótko mężczyzna. Błyskawicznie się jednak rozmyślił. - Ale nie będę odmawiał.
Zadowolona tantrystka szybko rozsupłała jego spodnie, niczym urodzinową paczkę i wydobyła czerwonego, żylastego penisa.
- Chcesz też polizać? - spytała Lei. - Czy jest cały mój?
- Baw się dobrze - zachichotała rudowłosa. - Ja chętnie sobie pooglądam występy - zadeklarowała, choć usiadła tak, że sukienka podwinęła się praktycznie na sam koniec ud.
- Twoha staha - odpowiadanie z pełnymi ustami było niekulturalne, ale nikt chyba o tym nie wspomniał Siri. Zmienny jęknął z przyjemnością, gdy jego męskość zanurzyła się w ustach tantrystki.
Nowi konkurenci byli bardziej wyrównani pod względem umiejętności i fizycznych predyspozycji. Gdyby Lei miała większe predyspozycje do przemocy, może nawet pojedynek by się jej podobał. Zamiast tego jej uwagę bardziej przykuwało to, co robiły samice... albo czego nie robiły. Podczas pierwszego starcia wśród zmiennych toczyły się kłótnie i drobne przepychanki o to, która będzie mogła sobie przywłaszczyć zwycięzcę. Tymczasem wszystkie wyglądały dość potulnie. Czyli to rzeczywiście mogło działać. A potulne kocice mogły nie rozpalić zwycięzców, ani nawet nie zabrać ich. Lei zamierzała poczekać na pierwsze oznaki od samców, na razie skupiając się na Burzy. Zastanawiała się co mogłoby ją skłonić do odejścia z tej społeczności. Kompromitacja wśród nastawionych na agresywność pobratymców? Takim czymś mogłoby być oddanie “łysej” jakiemuś zwycięzcy. Rudowłosa zamierzała wykorzystać do tego magiczną sugestię, jak tylko nadarzy się do tego okazja. I zanim samce zabiorą się za nią i Siri.
Walka dobiegła końca i krew znowu zrosiła arenę. Jedna z samic podniosła się, zamierzając pójść do zwycięzcy. Burza zastąpiła jej drogę. Coś, co zapowiadało się co najmniej na poważną pyskówkę, walkę o dominację, skończyło się błyskawicznie. Jeden ryk i popchnięcia, wystarczyło by upojona kotka, na którą Lei ostrzyła sobie zęby, spuściła po sobie uszy i odpuściła, sprowadzając na siebie śmiechy jej towarzyszek. Usatysfakcjonowana triumfatorka złapała zwycięskiego samca za gardło i odprowadziła sobie na bok. Czekała ją długa zabawa, jeżeli wnioskować po pierwszej parce, która wciąż się sobą zabawiała. A mówiąc o parkach, nie sposób było nie wspomnieć o Siri, która właśnie doprowadziła Kła do głośnego orgazmu. Sperma, którą zaczął wystrzeliwać w gardło tantrystki bardzo szybko zaczęła jej wyciekać z ust, a taki widok tylko rozgrzewał Leilenę. Podpowiadały jej też, że trzeba było coś zrobić. Usiadła plecami do większości patrzących i zacięła się w dłoń, przywołując magię ze swojej krwi. Było to wygodniejsze niż wyciąganie tutaj języka i plastra miodu. Potem splotła nici magii, jej wzrok odszukał Burzę.
~Lubisz jak się z ciebie śmieją. Będziesz dziś przegrywać, a potem będziesz moja...~
- Wcale nie! - ofiary Lei krzyknęła na głos, co wywołało kolejną salwę śmiechu reszty samic. Ot, samospełniająca się przepowiednia. Podpite zmienne nie były jednak agresywne. Wprost przeciwnie. Jedna z nich złapała zdenerwowaną Burzę i przytuliła do siebie, a jakaś inna jeszcze napoiła ją alkoholem. Atmosfera drastycznie się zmieniła, przypominając coraz bardziej ludzkie biesiady. A to wprowadzało chcących się wykazać młodzieńców i widzów w konsternację. Nawykli do rywalizacji, nie za bardzo wiedzieli jak reagować na chichot. W efekcie kolejna grupka gapiów zaczęła się rozchodzić, a dorastający wojownicy niepewnie przystąpili do konfrontacji.
- Chyba ci się udało - Kieł zwrócił się do Lei, gdy fala przyjemności już z niego spłynęła. - Normalnie zaczynałyby się już szarpać, bo dobrych kandydatów jest coraz mniej - faktycznie, nie licząc dwójki na arenie, zostały już tylko czterech uczestników święta czekających na swoją kolej.
- Chyba czas sprawdzić, czy możemy się już zaprezentować - rudowłosa szturchnęła Siri. W końcu właśnie po to tu przybyły, zanim Lei wymyśliła sobie własny powód. To wcale nie znaczyło, że nie chciała zostać zerżnięta, jej dziurki aż pulsowały z niecierpliwości. Jak zwykle zresztą.
- Chcesz pójść do tych futrzastych imprezowiczek? Czy po prostu po walce chcemy złapać dzielnych, jurnych barbarzyńców dla siebie? - spytała. Choć cały pomysł oddania się stadu dzikusów był jej, o jednak spryt Lei stworzył cały plan.
- Może na początek sprawdźmy reakcję na nas, spacerujące wzdłuż areny? - zaproponowała rudowłosa.
- W porządku, ale brzmi trochę nudno. Może będziemy dopingować chłopaków? - Siri chyba namówiła sama siebie, bo wstała na równe nogi z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Nie przypominam sobie, by coś tego zakazywało - wtrącił się Kieł, chyba tylko po to, by być częścią rozmowy.
- Myślałam raczej o powolnym rozbieraniu się na ich oczach - ciemnowłosa chyba żartowała, myśląc, że Lei chce tylko grzecznie dreptać. Dziewczyna wstała i objęła przyjaciółkę, całując ją w usta. Poczuła słony posmak nasienia ich kolegi.
- Podoba mi się - zgodziła się murzynka. - A zatem stajemy do konkurencji. I w przeciwieństwie do nich - skinęła ku rozchichotanym samicom. - My się nie zadowolimy jednym.
- Ja mogę mieć nawet przegranych - zgodziła się panna Mongle i poprowadziła przyjaciółkę w stronę areny. Ani trochę nie mogła już się powstrzymać, więc w trakcie ugniatała jędrny pośladek. - Pokaż im wszystko, kochanie. Nie mogę się doczekać, aż się na ciebie rzucą.
- Byle z fiutami, a nie pazurami - zaśmiała się dla dodania sobie odwagi. Wzięła jeszcze jeden, głęboki oddech i zdecydowanym ruchem zdjęła z siebie bluzeczkę, obnażając swoje duże, krągłe piersi. Zakręciła ubraniem nad głową.
- Dalej, szary! - nie miała pojęcia jak nazywają się rywale, więc po prostu rozróżniła ich po kolorze futra. - Nie daj się.
Choć okrzyk miał w zamierzeniu zdopingować młodzieńca, wywarł przeciwny efekt. Ogłupiały mężczyzna zatrzymał się w pół kroku. I pewnie oberwałby w żebra, gdyby nie to, że jego przeciwnik też stanął jak słup.
- No ej, to bardzo ładne widowisko! - pogoniła ich Leilena, która oczywiście nie bawiła się w dużą ilość odzienia. Jej sukienka była jedynym jego elementem i teraz już praktycznie nie zasłaniała bioder małej dziewczyny. - Wygrany będzie mógł sobie wybrać, którą z nas się zabawi. Przegranemu zostanie ta druga.
Tego było za dużo nawet dla pijanych zmiennych. Dwie, najmniej zmęczone przez alkohol, wstały niepewnie na nieposłuszne nogi i ruszyły w kierunku dziewczyn. I jedną z nich był Burza.
- E, jedna na jedną to nie tak źle - rzuciła Siri. Teraz cieszyła się, że nie zrzuciła jeszcze z siebie spódniczki, bo dzięki temu miała pod ręką sakiewkę z komponentami. - Która jest twoja?
- Burza - odpowiedź przyszła natychmiast. Nie natychmiast natomiast przyszło Lei wybranie narzędzia. Cóż, może gdyby to była inna kocica… ale tu chuć podsuwała rudowłosej co powinna zrobić. Sięgnęła do swojej niedłącznej sakwy i jej dłoni pojawił się bicz. Uśmiechnęła się drapieżnie do zbliżającej się.
~Tak, to twoje przeznaczenie…~
Ruda potrząsnęła głową, jakby miało to jej pomóc pozbyć się natrętnej myśli. Warknęła, a pazury na jej palcach wydłużyły się. Gdyby nie to, że kiwała się już pijana na boki, pewnie byłaby całkiem straszna. Siri ruszyła na bok. Lekcje Theoduinna w końcu miały się na coś przydać. Dziewczyny dysponowały magią i panowały nad swoimi ciałami. Miały przewagę. A to oznaczało, że lepiej przejąć inicjatywę i okrążyć przeciwniczki. Lei nie zamierzała tego robić. Była zdecydowana upokorzyć Burzę szybko. Strzelił bicz, a rudowłosa wyzwoliła tkwiące w nim zaklęcie. Zamroczony trunkiem umysł zmiennej nie był w stanie mu się oprzeć. Uniesione gniewnie ręce momentalnie opadły, a i tak już rozbiegany wzrok teraz zrobił się zupełnie maślany. Druga tantrystka miała bardzo podobny plan, choć ograniczyła się do zaklęcia sugestii.
~Podejdź. Uklęknij. Daj wszystkim do zrozumienia, że jesteś moja.~
Panna Mongle nie miała litości dla swojej upatrzonej ofiary. Od czasu mamy i Aithe bardzo polubiła również tę stronę tego typu zabaw. Ruda kotka opadła na kolana. Tak wyglądała jeszcze lepiej, jak dobrze wytresowane zwierzątko. Podeszła do swojej pani, powoli machając ogonem. Zgodnie z magicznym rozkazem uklękła tuż przed nią.
- Jestem twoja - oznajmiła pustym, mechanicznym głosem.
Leilena nie mogąc się powstrzymać, położyła dłoń na głowie kotki i pogłaskała ją.
~ Grzeczna. Teraz pokaż wszystkim samcom, że pozwalasz im mnie mieć.~
Celowo przekazała to w ten sposób, nie mając tak naprawdę pojęcia o ewentualnych subtelnościach w tego typu sprawach.
Siri była niewiele mniej litościwa, kontrolując drugą zmienną, ale nie mniej widowiskowa. Pocałowała bowiem namiętnie nieznajomą, po czym dając jej delikatnego klapsa odesłała do towarzyszek. Burza zaś potulnie, nie wstając z ziemi, pocałowała stopy Leileny. Wśród nielicznych widzów, którzy wciąż siedzili wokół placu wywołało to nerwowe reakcje. Na szczęście zamiast do przemocy, skłoniło ich do wstania i opuszczenia widowiska.
Jeden z walczących samców skorzystał z całego tego zamieszania i w niezbyt honorowy sposób, z zaskoczenia, powalił i przygwoździł oponenta do ziemi. Jako kolejny zwycięzca powinien czekać na samicę, która go zechce… Ale żadna do niego nie podchodziła.
- Nie chciałbyś sam wybrać? - po chwili takiego bezruchu zapytała Leilena, pozostawiając Burzę na ziemi. Chwyciła swoją sukienkę i jednym ruchem zdjęła ją przez głowę. - Nasze ciała są równie dobre do rżnięcia. A może nawet lepsze.
- Ale… to zawsze samice wybierają. To...eee… ty możesz wybrać - wodził wzrokiem od Burzy do Lei. Najwyraźniej panna Mongle uzyskała oficjalnie prawo wyboru, choć młodzieniec kompletnie nie wiedział jak się w tak dziwacznej sytuacji zachować. Rozpite zmienne skwitowały to kolejna salwą śmiechu. Najwyraźniej gdy raz się rozweseliły, nic już nie mogło popsuć im humoru.
- Chcemy same wybierać, Siri? - rudowłosa wciągnęła przyjaciółkę w tę rozmowę. - Jak miałybyśmy to robić, gdy już będziecie się nami zaspokajali? Chyba nie myślisz, że jeden wystarczy którejkolwiek z nas? Nie chcesz wbić tu pazurów? - Lei objęła swoje piersi i ścisnęła z całej siły.
- Jak to nie wystarczy? - Leilena najwyraźniej wdrażała zupełnie obce dla chłopaka koncepcje.
Siri chyba udzielił się nastrój samic, bo sama się rozchichotała.
- Wiesz co? Ty sobie bierz zwycięzcę. Ja idę pocieszyć przegranych. Będę najlepszą nagrodą pocieszenia na świecie!
Panna Mongle wykonała zamaszysty, zapraszający gest. W końcu to było marzenie czarnowłosej, nie zamierzała jej nic sugerować. Sama natomiast zbliżyła się do wygranego, kołysząc biodrami.
- Mam trzy otwory - powiedziała głośno, opierając dłonie na jego włochatym torsie i mrucząc z przyjemności. - Lubię jak są wypełnione na raz. No chodź, chcę mieć na sobie ślady waszych pazurów…
Chłopak podrapał się niepewnie po głowie. Był wyjątkowy w dotyku. Jego ciemne futro było miękkie i bardzo przyjemne, ale jednocześnie okrywało twarde mięśnie.
- Eee… ty decydujesz. Prowadź, a ja pójdę - podjął w końcu decyzję. Miał się tej nocy stać mężczyzną, a zmiennym chyba nie robiło różnicy, z jaką kobietą przeżywali pierwszy raz.
- Doskonale - dłonie Lei zsunęły się na jego krocze i sprawnie pozbyły się opaski biodrowej. Chciała swoje kotki nagie. Odwróciła się do reszty. - Który jeszcze chce zostać mężczyzną?
Grupka czterech pozostałych młodzieńców zaczęła spoglądać po sobie niepewnie. W końcu jeden z nich, rosły, rudy i odziany w zbroję odpowiedział za grupę.
- Wszyscy. Ale to wymaga pojedynku!
Murzynka nie przejmowała się takimi sprawami, to właśnie odprowadzała swojego przegranego do pozostałych, liżących rany po porażce samców. Jej też miał tej nocy nie wystarczyć jeden kutas.
- W takim razie na co czekacie? Podnieca mnie to - przyznała, odciągając swojego zwycięzcę na bok i robiąc tym samym miejsce reszcie. Wymacała dłonią kutasa i zaczęła go pocierać. Odwróciła się i spojrzała mu w oczy. - Jak masz na imię? Będę chciała to robić tu na środku.
- Zwą mnie Onyks - przedstawił się. Żylaste, purpurowe prącie szybko twardniało pod zwinnymi paluszkami nastolatki. - Ale na środku trwają walki. Miłość dzieje się na obrzeżach - jakby chcą umocnić swoje słowa wskazała na dwóch wcześniejszych wygranych, dalej oddających się publicznie igraszkom.
- Dlatego poczekamy na ich koniec i weźmiecie mnie we trzech na arenie - Lei uśmiechnęła się. - Możesz mnie do tego czasu dotykać gdzie chcesz, ale pragnę ujrzeć jak upuszczają sobie krwi.
- Słyszałem o samicach, które brały sobie dwóch samców. Ale o trzech nie słyszałem nigdy - choć podniecenie Onyksa rosło, to wciąż sytuacja ogłupiała go tak bardzo, że nawet nie zaczynał macanek. Za to kolejni mężczyźni wyszli na arenę i wymienili pierwsze wymachy. Szło im o wiele gorzej niż poprzednikom. Czyżby dlatego byli zostawieni na koniec, czy to po prostu występ tantrystek tak wszystkich wybił z rytmu?
Kto wie, może po połowie z każdego powodu? Ale przecież Lei była dziś pełna mocy, gotowa robić z niej częsty użytek. W dodatku mogła użyć swojego ulubionego zaklęcia. Czy po jakże słodkim słowie mocy ich zapał wzrośnie? Na pewno zaklęcie wywarło efekt. Odziany w zbroję młodzian zaczął bowiem atakować pewniej i agresywniej. Chciał skończyć pojedynek jak najszybciej i spychał przeciwnika do szaleńczej defensywy.
Tymczasem Onyks postanowił przestać zadawać głupie pytania i zamiast tego zacząć w końcu badać gładkie ciało drobnej dziewczyny. Pazury, nawet schowane, drapały delikatna skórę. A uścisk okazał się silny, gdy palce zacisnęły się na jednej z piersi.
- Takie gładkie - chłopak mruknął do siebie.
Siri też nie próżnowała. Leilena ze swojego miejsca widziała jak jej najbliższa przyjaciółka zagoniła całą trójkę przegranych w jedno miejsce i zmysłowo zdejmowała przed nimi resztki swojego ubrania.
- Jak wam się znudzi to możecie się obaj przyłączyć! - krzyknęła do walczących rudowłosa, która była już zbyt podniecona, by się skupiać na walce. Jej palce pewniej objęły kutasa, gdy połowicznie obracała się do Onyksa. - Lubię twoje włosy - zamruczała, wolną dłonią gładząc jego bok. - A ty moją gładkość? Mam nadzieję, że zostawisz na mnie dużo śladów…
- Nasze samice są wytrzymałe, ale ty wydajesz się taka delikatna. Nic ci się nie stanie? - choć chłopak obmacywał pannę Mongle w najlepsze, wciąż miał jakieś wątpliwości.
Wściekłe natarcie przynosiło efekt, choć z pewnością nie taki, na jaki liczył rudy zmienny. Wkładając całą siłę w jedną szarżę szybko opadał z sił i tracił inicjatywę.
~Poddaj się! ~
Usłyszał w głowie, a Lei miała nadzieję, że to wystarczy, aby ten drugi wykorzystał szansę. Bo rudowłosa już chciała przejść do znacznie lepszych zabaw.
- Lubię ostry seks - zamruczała do Onyksa. - Będę rozczarowana, jeśli nie potraktujecie mnie jak swoich kobiet. Albo lepiej, jeszcze ostrzej. Nie przejmuj się, jeśli będę krwawiła od twoich pazurów - i rzeczywiście tak myślała. Leilena żyła chwilą, nie bawiła się w półśrodki. Pragnęła poczuć jak je wbija w jej miękkie ciało i aż jęknęła z podniecenia. Już dłużej nie mogła. Opadła na kolana i wzięła kutasa w usta. Był już śliski od soków, które same z niego wyciekały. Słony, twardy, a także imponująco długi. Anatomiczne różnice nie robiły w takiej sytuacji żadnej różnicy. Chłopak zawarczał gardłowo, czując nagle nową formę przyjemności. Niestety nie dane było Lei w spokoju się zabawić.
- Oszalałeś? Odstąp! Przegrałeś - krzyk na arenie zwrócił jej uwagę. Chyba znowu przedobrzyła ze swoją magią. Rudzielec krwawił z rozciętego ramienia, ale wcale się nie poddawał. Wprost przeciwnie, atakował z furią w oczach, najwyraźniej myśląc tylko o tym, by dobrać się do jakiejś samicy.
Byli jak dzieci. I pewnie tak było, ledwo dorastający młodzieńcy. Leilena już jednak miała coś ciepłego w ustach i ani myślała przerywać. Machnęła ręką, na której przedremieniu znajdował się artefakt. Ranny oberwał dawką fantazji, które musiały mu najwyraźniej wystarczyć, skoro nie umiał inaczej. Dziewczyna zaś w pełni skupiła się na ssaniu nowej formy członka, bardzo przyjemnego trzeba dodać. Siorbała głośno, patrząc w górę.
- Och, nie przestawaj. Jest mi bardzo dobrze - chwalił Onyks. Pomny słów swojej kochanki złapał ją też mocno za włosy, choć brakło mu odwagi by próbować nadawać tempo. Zaczęła go brać głębiej. I głębiej. Pokazywała mu co może z nią zrobić, gdy kutas zaczął znikać cały w gardle nastolatki. Pieściła przy tym jego uda, stymulowana miękkimi włosami. Przestała zwracać uwagę na arenę, choć nadal miała ochotę robić to na jej środku. Nie użyła jednak telepatii, ci tutaj byli zbyt strachliwi na taką formę komunikacji póki co. Jak na złość jednak, niedoświadczenie kochanka psuło dziewczynie zabawę. Onyks bowiem zamiast z wdzięcznością rozkoszować się języczkiem tantrystki, albo zacząć samemu nadziewać kochankę na swój trzon, zadał kolejne głupie pytanie.
- Eee… czy chcesz też tego zwycięzcę?
Za karę Lei odsunęła głowę i wstała. Byli niewiarygodni. Chłopcy w ich wieku u ludzi myśleliby tylko o tym jak tu jej wsadzić. Pociągnęła go za rękę na środek areny, wykorzystując to jako dobry pretekst.
- Jeszcze jedno pytanie i nie będziesz miał dziś kobiety. Jestem tu dla waszej przyjemności, wykorzystaj to - zagroziła i nawet zamierzała słowa dotrzymać, nawet jakby miała skończyć tak sfrustrowana jak Burza. - Ty tam, ciebie też to dotyczy - skinęła na drugiego zwycięzcę.
Ten rudy leżał półprzytomny na ziemi, zupełnie wyczerpany walką i fantazję, której doznawał. Triumfator na szczęście okazał się mądrzejszy od Onyksa, bo od razu stracił zainteresowanie walką i ochoczo podszedł do Leileny. Wciąż jednak pozostawała ostatnia dwójka, która jeszcze nie stoczyła walki.
Siri najwyraźniej przypadli lepsi kochankowie. Może i wszyscy trzej ulegli na placu boju, ale za to w tematach seksu radzili sobie bardzo dobrze. A może to właśnie przez przegraną byli bardziej skorzy do spełniania poleceń kobiety? Panna Mongle widziała jak jej przyszywana siostrzyczka obciągała jeden z kutasów, a pozostałe dwa masowała dłońmi. Musiało jej być jak w niebie. Leilena cieszyła się, to dla niej tu przybyli. Ona sama za dużo myślała o Burzy, może właśnie dlatego tak słabo jej szło? Nie zamierzała jednak rezygnować z chętnych drągów. Wskazała na tych, którzy jeszcze nie walczyli.
- Wy tam, ostatni! Przed wami inne zawody. Wygra ten, który ostatni się we mnie spuści! - nie miała pojęcia czy to zadziała, ale przynajmniej było zabawne. - Jak masz na imię? - zapytała drugiego zwycięzce.
Podobnie jak czarnowłosy Onyks, tak i szarowłosy chłopak imię najwyraźniej otrzymał zgodne z maścią swojej sierści.
- Popiół, proszę pani - przedstawił się.
Burza… Kocica, wciąż pod mocą zaklęcia, klęczała sobie smętnie na uboczu. Dalej pod władzą Leileny pozostawała pokusą tkwiącą z tyłu głowy nastolatki. Może jednak decyzja ostatnich młodzieńców, że nie ma sensu walczyć, gdy samica jest chętna, wystarczy jej by pozostawiła kobietę samą sobie do jutra? Miała ochotę ją wykorzystać. Upokorzyć bardziej, albo wręcz przeciwnie, tulić do siebie. Sprzeczne myśli wirowały w głowie rudowłosej, która znów uklękła i objęła dłońmi oba kutasy, powoli przesuwając po nich dłońmi.
- Co najbardziej upokorzyłoby jedną z tych kobiet, które wybierały? - zapytała nagle.
- Gdyby żaden mężczyzna ich nie zechciał - odpowiedział Popiół. Jego penis był mniejszy od kolegi, ale za to grubszy. Po chwili nastolatka została otoczona przez pozostałą dwójkę, która bez skrępowania pozbyła się swoich spodni i opasek biodrowych. Piżmowy zapach ich ciał był odurzający.
- Spełnię wasze wszystkie fantazje, jeśli powiecie Burzy, że żaden z was jej nie chce - powiedziała i wzięła w usta jednego z tych, co podeszli. Zamruczała, czując nowy smak i zapach.
- Zgoda - Onyks, który już doświadczył tego, co potrafi Lei, pierwszy ochoczo pokiwał głową.
Siri radziła sobie nie gorzej, o ile rudowłosa poprawnie interpretowała radosne okrzyki dobiegające ją z tamtego kierunku. Niewiele jednak widziała otoczona przez podnieconych, młodych mężczyzn w pełnej gotowości.
- Idź do niej teraz - wydyszała rudowłosa, cofając głowę. - I wróć, kładąc się. Dosiądę cię pierwszego - obiecała i tym razem przyjęła w buzię drugiego z tych co nie walczyli. Ssała mu mocno i szybko, napędzana swoim podnieceniem. Nie trzeba było wiele czasu, by bawiąc się ich instrumentami zaczęła wydobywać z mężczyzn muzykę jęków i westchnień. Nabuzowani adrenaliną i hormonami oddawali się bez oporów odczuwanej przyjemności. I nic ich nie obchodziło, że nie słyszeli o tym, by jakaś samica potrzebowała aż czterech samców. Właśnie, czterech. Zapracowana Leilena poczuła przesuwające się po jej plecach pazury, a potem place ściskające jej pośladki. To Onyks wrócił zwycięsko ze swojego niezbyt trudnego zadania i po choć najmniejszym zadowoleniu się ciałem pięknej, ludzkiej dziewczyny, kładł się właśnie na piasku areny. Lei tylko na to czekała. Jak tylko opadł na ziemię, ona oderwała się od kutasów i weszła na niego, twarzą ku jego twarzy. Bez żadnych dodatkowych gierek przytrzymała sztywnego drąga i nabiła się na niego szparką, wydając przy tym głośny jęk. Spragniony tunel z trudem otwierał się na intruza, masując go przy tym bardzo dokładnie. Dłonie Lei z czułością przesunęły się po owłosionym torsie, lecz usta znów wyszukały penisa, nasuwając na pierwszego, który znalazł się w zasięgu. Onyks, wiedziony instynktem, złapał kochankę za biodra. Pazury wrzynały się w skórę, jakby chciał upewnić się, że dziewczyna mu nie ucieknie. Ale Lei bardzo podobała się sytuacja, w której się znalazła. Zaraz otoczyli ją pozostali młodzieńcy, czekając na swoje pieszczoty. Powoli ruszała biodrami, nadziewając się raz za razem na twardą męskość. Potrzebowała tego, o tak. Z ust wydobywały się stłumione jęki, gdy cipka była wypełniana w pełni przez chętnego samca. Przez chwilę nie robiła nic więcej, skupiona na tym co ją wypełnialo, ale wreszcie cofnęła głowę. Jak zawsze chciała więcej.
- Z tyłu mam jeszcze jedno wejście - powiedziała głośno do pozostałych kotków, pochylając się mocno, niemal kładąc na aktualnym kochanku i całując jego usta.
Wolna dziurka była jedna, a chętnych aż trzech. To w nieunikniony sposób musiało doprowadzić do rywalizacji, którą zmienni uwielbiali rozwiązywać agresją. A przynajmniej większość z nich. Bowiem gdy dwóch z nich zaczęło już na siebie warczeć, Popiół wykorzystał okazję i ustawił się za nastolatką. Męskość zmiennych nadawała się idealnie do analnych zabaw, wąska, wilgotna końcówka bez trudności wślizgnęła się do środka, a potem z każdym wnikającym w tunel calem rozciągała go.
- Ej, kto zadecydował, że możesz się do niej dobrać? - zaprotestował jeden z "przegranych".
- Ja - przerwała mu Leilena głośnym jękiem. - Kto będzie marudził to mnie nie dostanie.
Przestała się poruszać, delektując się wsuwającym się w nią kutasem. Pupa wpuszczała go z oporami, wypełniona cipka zacieśniała niewspomagane magią wejścia rudowłosej. Była w końcu małą dziewczynką, lecz tym razem chciała to przeżyć w pełni naturalnie. Jej zboczona natura w końcu nawet ból związany z seksem przekładała na przyjemność. Ocierała się przy tym o Onyksa, pomrukując z dodatkowej przyjemności jaką dawało jej jego owłosienie i egzotyka.
Wypięta pozycja panny Mongle okazała się bardzo naturalna dla Popioła. W efekcie, niczym piesek i nie przejmując się za bardzo komfortem nastolatki, przyspieszył swoje ruchy. Nie starał się wchodzić cały, za to z rozkoszą ruszał biodrami w te i z powrotem. Oparł się o ramiona Leileny, jeszcze mocniej dociskając ją do drugiego kochanka. Wydała z siebie okrzyk rozkoszy, gdy została dociśnięta, a kochanek zaczął dbać tylko o swoją przyjemność. Czuła wyraźnie, jak obaj ocierają się o siebie, rozdzieleni jedynie cienką ścianką wewnątrz jej ciała. Uwielbiała to uczucie, połączone z pełnym wypełnieniem. Jedna z niewielu chwil, kiedy to nie potrzebowała więcej, a jedynie tego, żeby to trwało.
- Mocniej… - wyjęczała. - Nie traktujcie mnie… delikatnie…!
Jeszcze kilka ruchów i krzyknęła głośno, a jej ciało zadrżało mocno w orgazmie, pulsując na kochankach. Zachęcanie takich dzikich kochanków działało bardzo skutecznie. Na tyle, że chwilę po otwarciu ust w radosnym okrzyku, zostały one wypełnione penisem kolejnego zniecierpliwionego chłopaka. Wszyscy trzej byli zupełnie nie zgrani, przeszkadzali sobie wzajemnie, każdy próbując narzucić swoje tempo. Gdy Onyks chciał szturmować jej cipkę, Popiół dociskał dziewczynę do ziemi by lepiej rżnęło mu się jej tyłek. A bezimienny trzeci próbując wsuwać się w gardło rudowłosej, sprawiał że ta co chwilę obijała się nosem o jego brzuch. Miękkie futro było w tej sytuacji istnym błogosławieństwem. Lei nie próbowała im ułatwiać. Jej natura wzięła górę i stała się zabawką. Chciała, by było jej niewygodnie, boleśnie. Może się zniecierpliwią i staną się wobec niej całkiem agresywni? Leilena wydawała z siebie stłumione jęki, przyjmując ich wszystkich tak głęboko jak chcieli. Ręką nawet próbowała wymacać czwartego. Mimo swojego łatwego szczytowania, wiedziała, że może opuścić to miejsce bardzo niezaspokojona. Tak w głębi siebie. W idealnym nastroju do zniewolenia Burzy. Macanie w powietrzu szybko natrafiło na ostatni, niezaspokojony obiekt. Śliski i lepki od soków. Twardy, jak u jego kolegów. Tyle wspaniałych zabawek. Jakaż szkoda, że nie potrafili się nimi jeszcze sprawnie posługiwać. Przepychanki i walka o to, kto może wygodnie zaspokajać się ciałem panny Mongle trwały jeszcze parę minut, aż to Onyksowi udało się narzucić tempo. Jego penis zaczął pęcznieć, a z zabaw z Długim Kłem Leilena wiedziała czym to się kończy. Zaczął tryskać, raz za razem, z głośnym okrzykiem ciesząc się ze swego spełnienia. Panna Mongle cieszyła się razem z nim. Zajęczała, ale szybko zostało to stłumione przez twardego kutasa, któremu znów pozwoliła wejść w całości w gardło. Nie do końca już zdawała sobie sprawę co dzieje się dookoła, ale niezbyt ją to obchodziło. Ten drugi wciąż posuwał ją analnie, przez co lejąca się w pochwie sperma miała podwójną moc. Nastolatka drżała, ciesząc się, że może im przynosić przyjemność. Czterech prawiczków na raz! Choć ludzcy pewnie byliby bardziej zabawni, tryskając na prawo i lewo bez takiej wytrzymałości jaką wykazywały się kotki. Z drugiej strony, może chodziło o wyzwanie, które im postawiła? Ten, kto dojdzie ostatni, wygrywa? Zmienni uwielbiali rywalizację.
I najwyraźniej uwielbiali też przeszkadzać Lei w zabawie. Dziewczyna bowiem poczuła, jak ktoś szturcha ją ostrym palcem w bok.
- Wziąłaś sobie wszystkich samców - jakiś pijany, kobiecy głos odezwał się obok nastolatki. - A ja też bym jakiegoś chciała.
- A jak czekali to nie podeszłaś - zauważyła rudowłosa, wypowiadając te słowa z trudem. - Onyks już skończył, możesz go zabrać. Którego teraz dosiąść? - zapytała trochę półprzytomnie. Nie doczekała się odpowiedzi. Zamiast tego najbardziej zaniedbany z futrzaków złapał ją mocno pod ramiona i dosłownie wyrwał dotychczasowym kochankom, unosząc w powietrze. W efekcie na chwilę pozostawiając Leilenę nieprzyjemnie pustą.
- Teraz mnie zaspokoisz - warknął i jakby Leilena nic dla niego nie ważyła, opuścił ją na swojego kutasa. Nie kłopotał się nawet tym, by położyć ją na plecach. Brał swoją nagrodę na stojąco. A tej nagrodzie bardzo się to podobało. Objęła go rękami za szyję i jęknęła głośno, gdy wniknął w rozgrzaną jak piec cipkę.
- Bierz mnie - ona też warknęła, wreszcie widząc szansę na nieco drapieżności. Kołysała się na nim mocno, nadziewając do samego końca i pomagając mu w osiągnięciu jak największej przyjemności. Jedna z dłoni samca opadła na pośladek nastolatki. Pazury z piekącym bólem przebiły skórę. Tuż obok, ośmielona samica zaczęła ustami pobudzać Onyksa do życia, zmuszając bezimienną dwójkę do podjęcia decyzji - do kogo chcą się dobrać? Znowu do gładkiej Leileny? Czy do jednej ze swoich?
- Nie puszczę, dopóki cię nie zapłodnię! - zapewnił buńczucznie kochanek.
- Jednego… jeszcze wezmę w tyłek! - krzyknęła Lei, decydując się na łatwy podział po dwóch. Objęła mocno kochanka, przyciągając się na tyle blisko, aby ocierać się piersiami o jego futro, kiedy nadziewał ją na swój twardy trzon. Jęczała głośno, osiągając orgazm razem z impulsem bólu, gdy przebił jej skórę pazurami. Tego chciała, właśnie tak. Zaatakowała go mocniej, z całej siły biorąc go w siebie.
Na chętnego na jej ofertę nie musiała czekać długo. Jej anus w ciągu chwili został ponownie wypełniony. Palce zacisnęły się na jej włosach, odciągając głowę do tyłu. Widziała już tylko gwiaździste, rozświetlone niebo, gdy unosiła się i opadała na dwa twarde fiuty, przy akopaniamencie postękiwań i rozkosznych jęków toczącej się orgii. Dwa na raz, tak potrzebowała właśnie samców. Rozluźnione otworki nie opierały się inwazji, brały kutasy w całości, a Lei zaczęła otwarcie krzyczeć z rozkoszy. Zaciskała się na nich z całych sił i wystarczyło wtedy kilka ruchów, żeby osiągała kolejny orgazm. Ten z przodu przynosił dreszcze, ten z tyłu wpychał w odmęty perwersyjnej ekstazy. Dawali jej przyjemność przez długi czas. Nabuzowani adrenaliną wydawali się zupełnie nie męczyć nadziewając drobne ciało Lei na swoje członki. Była równocześnie obiektem i areną rywalizacji. Który pierwszy zaleje jej wnętrze? Która dziurka okaże się przyjemniejsza? W końcu się przekonała. Kolejny wybuch spermy wypełnił różową szparkę Lei. Mężczyzna zawył niczym wilk, a pazury jeszcze mocniej naznaczyły jej pupę. Rudowłosa wrzasnęła, czując dwa dodatkowe impulsy, które przywołały jeszcze jedno spełnienie. Dziewczynie już całkiem kręciło się w głowie, skupiona była tylko na braniu i dawaniu przyjemności. Poczuła jak opada delikatnie na ziemię, na czworaka. Penis wysunął się z rozepchanego anusa i wtargnął do zalanej cipki. Widziała obok siebie, jak przez mgłę, kotkę braną od tyłu i pieszczącą ustami jednego z młodzieńców. Onyksa? A może kogoś innego? Kutas zwycięzcy poruszał się w niej w dzikim tempie, kochanek niczego już sobie nie zabraniał i tak też kolejna porcja spermy wypełniła łono nastolatki. Czuła, jak ścieka jej po udach, skrapiając ziemię areny.
 
Lady jest offline