Na dwoje babka wróżyła...
Rację miała i Jana, zachęcająca do pozostania jeszcze dzień w wiosce, i Allif, przypominająca o niestałości pogody w górach.
Karl rozumiał poglądy obu uczestniczek wyprawy, ale nie potrafił zdecydować, tak od razu, którą wersję wybrać. Na szczęście mieli jeszcze trochę czasu na podjęcie decyzji. Czekało ich jeszcze pakowanie...
- Już idę - powiedział do Jany.
Co prawda nie bardzo wiedział, do czego potrzebna jest jego pomoc, ale... zdecydowanie nie żałował. Parę chwil spędzonych sam na sam, z dala od ciekawskich oczu i uszu, było czasem bardzo mile wykorzystanym. A ewentualne podejrzenia osób trzecich nic a nic Karla nie obchodziły.
Karl nie chciał pozostawiać po sobie złego wrażenia (nie na Janie, ale na Yannicu), więc postanowił wynagrodzić mu nieco trudy i koszty. A garść złota sprawiła, że na twarzy gospodarza pojawił się całkiem szczery uśmiech.
Później okazało się, że nie byli jedynymi gośćmi w wiosce.
- Anthon, Karl, Jana... - Karl przedstawił po kolei wszystkich członków wyprawy. - Tak, mieliśmy wątpliwą przyjemność spotkania z goblinami. Część wytłukliśmy, reszta uciekła i nie wróciła. A dlaczego się nimi interesujecie?
Dwie kobiety to było trochę mało jak na bandę goblinów... |