Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-12-2020, 05:57   #5
Reinhard
 
Reputacja: 1 Reinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputację
Obóz tętni życiem. Znajdujecie się na zachodnim obrzeżu placu apelowego. Grupa rekrutów w skórzanych kurtach ćwiczy walkę drewnianymi halabardami do wtóru pokrzykiwań sierżanta. Środek placu wyznacza chorągiew w czarnych i złotych barwach, przedstawiająca dwie skrzyżowane kopie. Obok stoi pręgierz z jakimś nieszczęśnikiem najwyraźniej odbywającym swą karę.

Plac apelowy okrążają namioty oficerów, sądząc po wystawionych na zewnątrz tarczach z herbami. Namiot, w którym zniknął porucznik, oznaczony jest wspiętym jeleniem na biało – niebieskim tle. Przed czterema najbogatszymi namiotami powiewają sztandary – czarnozłote, z lwem, wilkiem, młotem i podwójną złamaną krokwią, przypominającą falę. Zapewne są to oznaczenia kompanii, składających się na pułk.

Bliżej południowej części obozu znajduje się sterta jasnego kamienia. Pracujący przy nich żołnierze układają głazy w równe rzędy. Nie mają mundurów, ale każdy z nich posiada czarnożółtą szarfę. Wyglądają głównie na chłopów.

Z północnowschodniego kierunku docierają odgłosy pracującej kuźni, dźwięki jakiejś wesołej piosenki, czegoś przypominającego kazanie. Jest zbyt daleko, by rozróżnić słowa.
Żołnierze z oznaczeniem lwa na tunikach kręcą się w napierśnikach, ci z wilkiem mają koszulki kolcze, z młotem – tylko skórzane kurty. Halabardy są ustawione po kilka przed namiotami. Jeśli chodzi o broń palną, uzbrojeni są nietypowo, nie w muszkiety, ale w półhaki i krótkie rusznice. Są czyści, nie cierpią głodu, są dość pogodni.
Z namiotu porucznika wybiegł żołnierz i popędził w kierunku północnowschodnim. Po chwili wyszli też porucznik i Emmerich

-Wybaczcie, że musieliście czekać. Posłałem umyślnego, by nakazał nagrzać wody. Mamy tu łaźnie, damską i męską. Częścią obozu są też stanowiska markietanek i taboru – wskazał na północny wschód – jak się pożywicie, możecie się umyć i zlecić czyszczenie ubrań. Proponuję udać się do Bułeczki, znaczy Anny Grenz, zajmuje się moją garderobą, jestem z niej zadowolony. Powiedzcie, że ja was posyłam. – powiedział de Padin, przysiadając się do stołu. – Zresztą Emmerich też udaje się w tamtym kierunku – skinął na strażnika dróg, wskazując mu spyżę. Radtke dosiadł się i nałożył sobie kaszę.
Z namiotu de Padina wyszedł człowiek w jego barwach z tacą. Postawił ją na stole – były tam sery, owoce i wino.

-Przepraszam za prostą strawę, na obiad będzie gulasz, jeszcze się gotuje.
-Postaram się was zapoznać z sytuacją – stwierdził i zaczął opowiadać.

Pułk Rocmort został sformowany na koszt hrabiego Basile de Rocmort i zdziesiątkowany przy obronie Wolfenburga. II Pułk ufundowała jego małżonka, Sybil de Rocmort, pani Val de Loup, Doliny Wilków, znajdującej się na północnej granicy Lasu Cieni, około dzień drogi od Salkalten. Do rdzenia jednostki , złożonej z weteranów, którzy przetrwali, dołączył kontyngent żołnierzy łanowych z Doliny Wilków, przybywali również ochotnicy z rozbitych oddziałów oraz zbrojni przybyli drogą morską, przez Salkalten. Oddział znajduje się w fazie uzupełniania i ćwiczeń. Dla jego zaopatrzenia lady Sybil zwiększyła chłopskie ciężary, co nie zyskało jej popularności.

Przodkowie Rocmortów ufundowali słynny na całe Imperium klasztor Eonach, w którym tworzy się bogato zdobione kopie „Żywotu Sigmara” Ociekająca od złota i klejnotów księga warta jest tysiące złotych koron. Posiadanie woluminu z Eonach jest świadectwem pozycji, na które może sobie pozwolić jedynie arystokracja i najbogatsze rody kupieckie. Eonach znajduje się w Dolinie Wilków. Hrabina Sybil posiada silną pozycję na dworze Księcia Elektora, lecz pozostaje na uboczu, nie mieszając się w politykę. Jest bardzo pobożną Sigmarytką, przybywa więc na ważniejsze święta kościelne do Salkalten.
Linia Rocmortów, która przybyła do Ostlandu kilka wieków temu, była konwertytami niemiło widzianymi w ich ojczyźnie – nad Panią Jeziora przedłożyli Sigmara. Pomimo oddalenia od rodzinnych stron, zachowali wiele ze swego języka i kultury. Ich poddani posługują się niezrozumiałą dla Imperialnych gwarą, mają również specyficzne dla siebie obyczaje.

Przedstawicielem hrabiny Sybil na dworze Księcia Elektora jest Bruno von Gotterich, rycerz, który niedawno wrócił z Arabii. Przez siedem lat służył jako Templariusz Sigmara biorąc udział w krucjatach na Złe Ziemie, co na pewno miało wpływ na jego wybór przez pobożną hrabinę do reprezentowania jej interesów. Nadzorował on w jej dobrach wprowadzenie systemu piechoty łanowej i obecnie zachęca innych wielmożów do jej wprowadzenia, co zyskało mu łaskę Valmira von Raukova. Gotterich w swej misji nie osiągnął jak dotąd znaczących sukcesów ze względu na niechęć arystokracji do zubażania ich majątków o i tak już nadwątloną siłę ludzką. Zdobycie uznania Gottericha to droga do łaski rodu Rocmort, na chwilę obecną jednego z najbardziej znaczących w Ostlandzie.
Mówiąc o Gotterichu, nie sposób wspomnieć o jego egzotycznym sojuszniku, Ismailu Al Kahiri, pełniącym obowiązki ambasadora arabskiego na dworze elektorskim. Jest to jeden z najmniej znaczących obecnie ambasadorów, gdyż do Salkalten sporadycznie przybywają arabscy kupcy, zainteresowani głównie bursztynami i białymi futrami. Tym niemniej w kraju pozbawionym przez wojnę większości koni wierzchowych zrobiło wrażenie przybycie transportu z arabskimi lekkimi koniami bojowymi, zamówionego przez Gottericha u ojca Ismaila. Al Kahiri ponadto wykłada chirurgię w lokalnym Collegium Theologica na wydziale, którego założenie, wbrew głosom większości profesorów, nakazał von Raukov. Chirurgia jest najmniej szlachetnym działem medycyny według autorytetów imperialnych.

Mówi się, że ambicją Rocmortów jest uzyskanie nadań ziemskich w pobliżu starej stolicy, wymagałoby to jednak zabezpieczenia traktu Salkalten – Ferlangen – Wolfenburg.

Przed podgrodziem Salkalten rozłożył się kolejny obóz wojskowy, przez który będziecie przejeżdżać. Składa się on głównie z weteranów walk pod Wolfenburgiem wojsk von Raukowa. Niemal rok służby w obronie stolicy, a potem w partyzantce sprawiło, że dostali przydomek „dzikich” – przydomek, którego roztropnie nie używać w ich obecności. Książę Elektor, chcąc ich jakoś zagospodarować, nakazał patrole po podgrodziu i mieście – tak powstała Straż Wolfenburska. W teorii mają wspomagać Straż Miejska. W praktyce jest tak, że są niemal nietykalni, dokonują pobić i wymuszeń, a zastraszeni mieszkańcy, i Straż Miejska, nie stawiają im czoła. Pułk Wolfenburg cierpi na brak oficerów, dość częste są też, jak uczenie mówią medycy, przypadki „nerwicy frontowej”. Lud prosty wie natomiast, że niekiedy żołnierze zachowują się jak obłąkani. Poważnym problemem jest to, że na wyżywienie i zaopatrzenie oddziału zostały na miasto nałożone dodatkowe ciężary, wywołując niezadowolenie ludności.

Podgrodzie Salkalten zostało zalane uchodźcami, którzy nie są w stanie uiścić opłaty „szylinga od nogi” za wkroczenie do miasta. Dochodzi do starć między miejscowymi a „włóczęgami”, powszechne są kradzieże i wymuszenia jedzenia. Kapłani Shallyi, prowadzący szpital dla uchodźców, postrzegani są jako zdrajcy. Nie bez znaczenia jest okazywanie przez przybyszów niewystarczającego, zdaniem Salkalteńczyków, szacunku miejscowej bogince – Salii. Powstają samozwańcze straże sąsiedzkie, narodził się też ruch „purystów”, urządzających nocne rajdy i podpalenia pustostanów zajętych przez uchodźców. Straż Wolfenburska bierze zwykle stronę uchodźców, Straż Miejska jest zaś za słaba, by efektywnie reagować. Główny kapłan Salii, Wymund Mądry, usiłuje na dworze zwrócić uwagę na sytuację na podgrodziu, jak dotąd z mizernym skutkiem. Sigmarycka świątynia św. Symeona na podgrodziu podwoiła stan strażników świątynnych.

Na północny zachód od Salkalten znajdują się Bagna Solne, których częścią jest Cmentarzysko Potworów. Cmentarzysko to obszar, na który niegdyś przybywały umrzeć wieloryby z Morza Szponów. Na Bagnach Solnych znajdują się saliny, gdzie pozyskuje się sól. Ziemie te są we władaniu barona Jensa van Beckera. Jego przodkowie sprowadzili na te ziemie z Jałowej Krainy zaznajomionych z moczarami chłopów. Ród van Becker zdobył bogactwo, sprzedając sól i cenione w aptekarstwie i alchemii kości „potworów” do Wolfenburga i Middenheim. Kiedy baron udał się na wojnę, wielu jego podwładnych odesłało swoich bliskich do Jałowej Krainy. Brakowało rąk do pracy, a główne trasy zbytu były odcięte. Wówczas pojawili się kislevscy uchodźcy, którzy w zamian za wikt i opierunek bez protestów ciężko pracowali. Małżonka Jensa, Annelise von Becker, przebywająca na dworze, szuka obecnie rynków zbytu na sól, dostępnych drogą lądową. Prowadzi rozmowy z Sybil de Rocmort na temat opłat za spławianie soli rzeką Sal, która przepływa przez Dolinę Wilków. Jest to jednak spław pod prąd, co w połączeniu z wysokością opłat czyni eksport słabo opłacalnym. Bezpieczny trakt Salkalten – Ferlangen – Middenheim rozwiązałby jej problemy.

Jednym z głównych dochodów miasta było eksportowanie ostlandzkiej gorzałki. Niestety, gorzelnia spłonęła, a lukę na rynku zapełnił przemyt gorzałki kislevskiej. Książę Elektor z radością powitałby powrót produktu, na który można nałożyć podatki, i który nie powoduje sporadycznych przypadków ślepoty. Jednak jedna piąta ludności, jaką są w Salkalten Kislewczycy, nie przyjęła by tego dobrze. „Starzy” mieszkańcy z sentymentem wspominają ostlandzką czystą i chętnie widzieliby jej powrót na należne jej miejsce, które obecnie zajmuje kislevska siwucha.

Przed wojną w Salkalten istniały dwa gangi – Toporów i Haków. Pierwsi zbierali haracze i prowadzili przemyt w dzielnicy Słonej, drudzy w Nadmorskiej, lecz często dochodziło między nimi do konfliktów, rozstrzyganych często w miejscach publicznych. Mała Rada sprowadziła do miasta inkwizytorów Vereny, którzy najęli w swe usługi czarodziejów Kolegium Cienia. W krótkim czasie odbyła się seria efektownych publicznych tortur i egzekucji, a oba gangi przestały istnieć. Inkwizytorium Vereny wraz z oddziałami Północnych Kresów pociągnęło na wojnę. W mieście pozostała jedynie ich siedziba, broniona przez strażników świątyni Vereny. Ponoć istnieje zorganizowana grupa przestępcza wśród Kislevitów, ale zajmuje się ona głównie swoimi, poza tym dzięki nim miasto ma dostęp do gorzałki.

-Czy macie jakieś pytania? – zwilżył gardło winem.
 

Ostatnio edytowane przez Reinhard : 08-12-2020 o 05:59.
Reinhard jest offline