Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-12-2020, 17:24   #103
Rot
 
Rot's Avatar
 
Reputacja: 1 Rot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputację
Kiedy stanęli na brzegu Spoon obserwował miasto patrząc jak się zmieniło. Starając się wyłapać wszystkie nawet najdrobniejsze odchylenia od normy.

Noc… Noc wydawała się jakaś.. Jaśniejsza.

Kiedy kronikarz powiedział o strzykawce kopnął zirytowany leżącą na ulicy puszkę.

-Świetnie. Po prostu świetnie jeszcze wyjdzie z tego że mam w sobie zasyfiałą krew jakiegoś wampira z przypadku. – zamilkł. Chwilę obracał tą myśl. W końcu wzruszył ramionami.

-Zresztą to chyba nie była by najgorsza opcja, mnie z Brusillą łączą znacznie silniejsze więzy niż pojedynczy zastrzyk, więc niemożliwe jest żeby mi po tym jakoś odbiło. - podsumował.

-No chyba że to jednak jakaś trutka. To będę potrzebować pomocy. - dodał zerkając na sędziego.

I... Kiedy kronikarz zapytał o Mitrę Spoon zaczął sobie coś przypominać.... Z każdą chwilą wspomienia były coraz wraźniejsze.

***

Długie miesiące mijały odkąd dołączył do kultu. Brusilla do niego należała, a on należał do niej. Robił wszystko, żeby ją zadowolić. Ona zaś robiła wszystko, żeby zadowolić Mitrę. Swego boga. Teraz już ich boga.

Widział tę dumę w jej oczach. Rozgrzewała jego martwe serce. Przed Williamem klęczał mężczyzna. Poturbowany. Stali w jakichś katakumbach. I wtedy pojawił się on. Mitra. Spoon spodziewał się, że oślepi go blask słońca. Przyklęknął w pokłonie gdy podszedł do niego dobrze zbudowany, młody mężczyzna. Pochwycił jego podbródek i pociągnął każąc powstać.

Z jakiegoś powodu Spoon myślał, że Mitra jest dużo wyższy. Teraz gładził go po policzku. Nadal był na nim ślad po walce, bo wampir uważał niepotrzebne spalanie krwi za hańbę.

- Opowiedz mi żołnierzu jak go dopadłeś.

Spoon wstał zręcznie, z gracją kota podniósł się patrząc wampirzemu bogu prosto w oczy, skoro to on sam niemo go o to poprosił unosząc mu twarz.
Teraz kiedy oboje stali to Spoon górował nad swoim Panem, ale on myślał tylko o tym jak dziwnie jasne są oczy Mitry.

Nie mógł… Nie… Nie potrafił określić ich koloru. To było dziwne wrażenie….

Kiedy wampir-bóg otarł mu krew z twarzy Spoon ani drgną. Śledził go migoczącym spojrzeniem a jego źrenice wyraźnie się poszerzyły zdradzając, że jest zadowolony z bliskości.

Nikt oprócz Brusilli go tak nie dotykał.

Nikt by się nie odważył.

Ale… Mitra się go teraz nie bał. Może… Może on widział człowieka którym był tak, bardzo dawno temu.

Kiedy… nie bał się go nikt...

Spoon patrzył na Mitrę rozkojarzony czując bijące z niego ciepło. To ciepło było takie przyjemne miał wrażenie że rozchodzi się po całym jego ciele.

I te oczy… Dlaczego nie mógł określić ich koloru. Czuł jak cofa się w pamięci do kilku ostatnich chwil.

-To nie było trudne. Wiedziałem gdzie mieszkają jego bliscy. Od nich uzyskałem informacje że ukrył się w kościele. Znalazłem ten kościół i podpaliłem. Złapałem go gdy uciekał. On... On bronił się, ale rozkaz był, by przynieść go tu w jednym kawałku. Więc musiałem się z nim trochę szamotać nim i jego ludźmi, ale kiedy ich zabiłem a on usłyszał, że nie ma już rodziny spokorniał. – Spoon milczał przez chwile ciesząc się bliskością wampirzego boga. Ogrzewając przy nim martwe ciało.

Chciał.. Chciał coś dla niego zrobić. Musiał coś dla niego zrobić.

-Zabić go teraz dla Ciebie? – zapytał. Bo zazwyczaj tego oczekiwała od niego Brusilla, a Spoon chciał żeby Mitra był zadowolony. Chciał go zadowolić…

***

Spoon stał patrząc w noc. Nie mogąc pozbyć się dziwnego wrażenia, że Mitra stoi tuż przy nim.

Zalewało go morze dziwnych uczuć z których niewiele rozumiał.

W końcu potrząsnął głową próbując wrócić do rzeczywistości.

Zmusił się by przyjrzeć się mapie którą pokazał kronikarz. Zapamiętując miejsca. Zrobił też zdjęcie nowym smartfonem i... chwile na niego popatrzył nie wiedząc czy chce znać odpowiedź. W końcu się przemógł.

-Shirazi jeśli Wheeler i Silva nie żyją. Czy te mądre telefony są bezpieczne? Czy nie są ze sobą powiązane tak że ci ludzie nas znajdą. Wiesz.. Zbliża się dzień i mogą nas zaatakować we śnie... – powiedział patrząc na trzymany przedmiot z rosnącą podejrzliwością.

No i przypomniał sobie o kasie którą poprzednio tak ostentacyjnie wzgardził.

Teraz wydała mu się ważna.
-Jeśli chodzi o pieniądze to wezmę też swoją działkę. Londyn to duże miasto i nie chcę podróżować piechotą.– powiedział biorąc swoją część. – I jego wzrok powędrował na kronikarza.

Wyglądał na naprawdę przybitego...

Spoon podszedł do niego. Chciał go pocieszyć.
- Shirazi... Ty mi pomogłeś mówiąc o Brusilli więc ja Ci opowiem o Mitrze. Tak jak go pamiętam. –Spoon ostrożnie wrócił do swoich wspomnień.

-To był dobrze zbudowany młody mężczyzna. Gdzieś… Gdzieś tego
wzrostu.
– powiedział wyciągając przed siebie dłoń by pokazać o czym mówi.

Starał się go opisać kronikarzowi jak najdokładniej. Ubranie, kolor włosów, oczu. Nie… Nie potrafił opisać oczu.

-Dobrze. Dobrze się czułem w jego towarzystwie. – zakończył patrząc w ziemię.

-Jeszcze chyba nie, nie do końca rozumiem, że jego po prostu nie ma.
 

Ostatnio edytowane przez Rot : 08-12-2020 o 21:33.
Rot jest offline